Dziesiejsza młodzież

A czy ja coś o przepisach mówiłem? Ja tylko pomysł dałem.
Ale czy ona by na to nie zasłużyła , jesli by urodziła dla becikowego a dziecko gdzieś oddała? Na przykład do domu dziecka?

Nie wiem czy zasłużyła na sterylizację czy nie, nie mnie to rozsądzać. Można by ją ukarać w inny sposób... Zresztą w końcu może ja jak już dorośnie i zmądrzeje sumienie podręczy i mam nadzieję, że dotkliwie.

Oby ją tak trzasnęło, żeby się o coś walnęła...

O matko! Nastoletnie matki w gimnazjum?!?!?! *mdleje i spada z krzesła* U mnie dzięki Bogu nie było takich przypadków... Choć niektóre koleżanki mogły by tak skonczyć...

Nie sądźcie, żebyście nie byli sądzeni. Z iloma przypadkami marginesu spotakliście się prosto w domu, lub znacie ich sytuację rodzinną/materialną? Nawet psycholog nie może określić człowieka. A skąd wiecie, czy im np.: rodzice każą nie iść do szkoły, tylko zarabiać kasę. A puszczają się z chłopakami tylko dlatego, że ojciec po pijaku robił im takie manto, że nie mogli/ły ćwiczyć na w-fie. To ich życie. Jeżeli nikomu nie zagrażają mogą je przeżyć tak tylko jak chcą, albo muszą.

W tym rzecz Mirza że zazwyczaj margines zagraża otoczeniu. Dresiarze i inne odłamy... A taka nastoletnia matka przecież zagraża życiu swego dziecka (oczywiscie niewszystkie)

A od kiedy puszczanie się z chłopakami jest lekarstwem na bijącego ojca..? O_o

Znam historię dziewczyny z mojej szkoły: ojciec nie żył od kilku lat, matka codziennie pracowała za jakieś całkiem normalne pieniądze, bo wiem, że im ich nie brakowało, miała dwie młodsze siostry i razem ze starszą z nich obracała się w 'ciekawym' towarzystwie. No i tak było przez wszystkie lata gimnazjum: picie, palenie i ćpanie, a w trzeciej klasie zaszła w ciąże. I co Mirzo powiesz na to?

Zagraża... Ot kilka pobić, a jeżeli ma się głowę na karku to i nawet nie to. A czy matka zagraża? Z medycznego punktu widzenia ryzyko ciąży u młodej matki jest niewiele większe. Poza tym nawet takie dziecko może być kochającą matką.

Psychologia, psychologia. Dla tej dziewczyny brakowało ojca i by odczuć choć namiastkę ojczynej miłości puszczała się z każdym. Picie, palenie i ćpanie jest ucieczką przed rzeczywistością.

Może w ten sposób chciała zapomnieć o stracie ojca, nigdy nie wiadomo co odczuwała. Chciała zapomniec o problemach ćpając i sie puszczając i tak właśnie skończyła..

A co miała innego do roboty? Prawdopodobnie matka popadła w pracocholizm. Ciekawi mnie jeszcze w jaki sposób ten ojciec umarł bo z tego co piszesz wynika, że czuła się winna jego śmierci. Ot standard. Takim ludziom trzeba pomagać, ale umiejętniem, a nie zwalać całą winę na nich.

Nie wydaję mi się, że to było skutkiem braku ojca... Z resztą to tylko przykład takich dziewczyn jest i było w mojej szkole więcej i zapewniam Cię, że większość z nich miała 'niebijących' rodziców.

Skąd wiesz? Może stosowali przemoc psychiczną która jest stokroć gorsza. A to wynikało z braku ojca jakkolwiek ona by się o tym nie wyrażała.

Nie słyszałem jak się wyrażała. Ale to po nich widać. Ani trochęnie wyglądają na zastraszone, bezbronne i niewinne. Jak dla mnie robią to, bo chcą zaszaleć i tym właśnie psują sobie życie.

W mojej byłej szkole było pare takich uczennic które miały kasy jak lodu, normalnych rodziców a stały się marginesem. Po prostu brak jakich kolwiek obowiązków, problemów, tony kasy namieszało w ich głupiutkich główkach (choć dodam że zadna nie zaszła w ciąże-widać stosowały dobre środki antykoncepcyjne) Nietylko problemy w domu czy brak kasy moze spowodowac powstanie marginesu, ale sytuacje opisane przeze mnie, jak to mowią co za dużo to niezdrowo...

W moim gimnazjum aż się roi od takich co mają kasy w brud , olewają szkołę , rodzice nic a nic się nimi nie interesują i ''normalni uczniowie'' czyli mniejsza mniejszośćmojej szkoły boją się ich albo wręcz przyłączają się do nich aby stać się popularnym w szkole.
Według mnie największą winę ponoszą rodzice (jeśli oczywiście dziecko ich ma.)
Bo dlaczego rodzic nie interweniuje kiedy jego dzieciak ucieka z lekcji bije się z innymi albo pyskuje rodzicowi i nic sobie z tego nie robi???!!!.
Gdybym miała dziecko które tak postępuje to najprawdopodobnie bez żadnych wyjaśnień oddałabym je i zżekła się praw (oczywiście mam nadzieję że tak nigdy si,ęnie stanie ,ale jak mus to mus)!!!.

Podobna jest do tego opisu taka jedna którą znam. Za bogata to ona nie jest, ale jak się puszcza! A to dlatego że chociaż jej mama nie miła kasy to i tak wszystko jej kupowała.

Svit'kona, nie wirzę, że bys t zrobiła. Teraz możesz tak bajać, ale kied urodzisz, to ta myśl wyda ci się abstracyjna i obrzydliwa.

W mojej szkole jest spokojniej, niż u was, z tego co piszecie..... Jeden do mojej klasy chodził, co miał kasy mnóstwo, w I gim nie zdał, i tyle go widzieliśmy

W tym roku odszedł też taki psychiczny gościu, pare razy na pieńku z policją miał, ale już go nie ma! I spokuj mam w szkole. Temat "dzisiejsza młodzież" dotyczy także nas, a więc nie bierzmy pod uwage "innych", "margines", "tego którego znam", ale też siebie.

Siebie? To zależy, kto mnie ocenia... Jak dla księdza katechety, na ten przykład, to jestem chyba jakąś satanistką.

Jak to mawiają: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :ym:

Zresztą dziwne, bo każdy jak nosi sie na czarno czy w ciemnych kolorach od razu uznawany jest za sataniste.

Siebie? Hmmm... Trudno mnie określić. Niektórzy znaja mnie jako cichą i samotną dziewczynę, a niektórzy jako czerwonowłosą duszę towarzystwa.

Właśnie. Chociaż w mojej szkole nauczyciele są tolerancyjni. Noszą u nas w szkole kolczatki, łańcuchy, tatuaże, a oni albo nie zwracają na to uwagi, albo nie chcą zwrazać :lol:

Ogólnie to młodzież w naszej szkole nie jest zła.

U mnie połowa tak a połowa nie. :ym:

Wiecie co, nie zgodziłem się z moją katechetką co do tego, że homo są "chorzy", i według niej jestem zniszczonym człowiekiem. Jeszcze się mnie zapytała, czy ja preferuję taki związek, s*ka jedna...
Dla kolegów jestem jeszcze nie frajerem, ale nie duszą towarzystwa.
Dla koleżanek jestem jakimś szarym chłopakiem siedzącym gzies tam, w klasie...
Dla rodziców jestem dzieckiem wyjątkowo mocno przeżywającym wiek dojrzewania...
Dla brata jestem człowiekiem stojącym na dobrej drodze do mądrości i wyciszenia.
A dla mnie jstem zwykłym fanem rocka.

Zabawne jak z różnych punktów widzenia wyglądają niektóre sprawy.

A co do młodzieży w naszej szkole to jest średnia, bo ci w miarę i ci, co jakiś rozum posiadają niestety nie do końca równoważą tych z marginesu.

No nie? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...

Dla przykładu na głupawe zachowanie:
Idę dziś korytarzem, kiedy jakaś pierwszoklasistka nagle, mijając mnie, uderzyła mnie z bara. Odwróciłam się w wrzasnęłam za nią: Nie pasuje Ci coś?!
Tym bardziej, że z dziewczyny nigdy w życiu nie zamieniłam słowa. Praktycznie nie wiedziałam o jej istnieniu. -.-

już zdąrzyłam o tym wspomnieć Wodzo. Ale zgadzam się z Alveaner. Przynajmniej w tej kwestii

Ach, jeśli wspomniałaś, to sorry...
Jak do mnie powiedziałaś? Wodzo? Fajnie... EEE NO! FAJNIE!

Wodzus: Okey... :ym:

Celeste: Nie przejmuj sie takimi. To małe kretyńskie dziecko, które usilnie szuka zaczepki i chce żeby którymś razem je zastrzelić :ym:

Chiociaż odnośnie tego ostatniego to mogą być tylko moje płonne nadzieje.