Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 [SESJA] Ostatni marsz Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Velo
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1019 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte miasto (czyli Częstochowa)

PostWysłany: Sob 14:41, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Furnost. Niewielkie, kamienne miasteczka, opasane niskim murem i szpalerem strażniczych wieżyczek. Zbudowane na skraju wielkiego, śródlądowego jeziora Tudosten i jednocześnie o dwie godziny drogi od rozległej puszczy, zwanej przez miejscowych nie wiedzieć czemu "białym lasem" było ni to osadą rybacką, ni to ośrodkiem przetwórczym. Sprzedawcy ryb w dzień mijali na wyłożonych kamieniami ulicach wozy wypełnione po brzegi świeżo ściętymi pniami wielkich drzew i gotowymi meblami. Największym atutem miasteczka był jednak szlak handlowy, który ciągnąc się od wschodnich krain, kręcąc się u stóp Wielkich Beorów wpadał właśnie tutaj, między pachnące rybami uliczki. Gwar przewalający się przez miasto krążył długo po gładkiej powierzchni jeziora Todusten do późnych godzin, czyli akurat do pór takich jak ta teraz. Słońce już skryło się za horyzontem, jedynie nieliczne, czerwone chmury krążące na zachodzie świadczyły, że płonący olbrzym przed chwilą przyświecał nad kamiennymi budynkami Furnostu. Rzemieślnicy i rybacy powoli ciągnęli do swoich domów, prosto w ramiona wyczekujących żon, zaś wytrwali kupcy jak zwykle darli się niesłychanie, starając się sprzedać resztki dóbr, które nie zdążyły zniknąć z kramów.

Sauda:
Masywny siwak wyjechał zza zakrętu, mijając pusty, ciągnięty przez parę koni wóz. Ogier rozszerzył chrapy i zarżał cicho. Sauda Alum zerknęła na niego krytycznie. Zwierz był głodny. Jak zawsze. Ogier nie należał do najszybszych czworonożnych zwierząt na ziemii, jednak wytrzymałości trudno mu było odmówić. Od ostatniego popasania minęło dobre sześć godzin, a on nie wyglądał na zmęczonego. Jedynie ten jego rujnujący sakiewkę apetyt...
Sauda nie była jednak tak wytrzymała jak jej wierzchowiec i miała już serdecznie dość długiej, przeciągającej się w nieskończoność podróży. Cel był już jednak w zasięgu jej wzroku - masywna budowla, z której okien biło światło i gwar rozbawionych głosów. Karczma "Pod złotym dukatem"...

Callean, Kaethia, Hestia:

Wnętrze "Złotego dukata" było iście klasycznym przykładem ludzkiej oberży. Gwar, światło bijące z łojowych świec, trochę dymu, krążące bez celu pijaczyny i spocony karczmarz. Mimo to atmosfera była jakby weselsza niż zwykle - z pewnością powodowali to liczni mieszczanie, którzy przed powrotem do swoich domów postanowili zatopić dzienny utarg w pienistym piwie, które swoją drogą było tutaj nad wyraz dobre.
Trzyosobowa grupa siedząca w kącie sali była jednak jakby speszona.
Nic dziwnego. Oczekiwali w końcu na dwójkę towarzyszy, których przybycie dość długo odciągało się w czasie.
Po Saudzie i Feanorze nie było jak dotąd ani śladu...

Lavayn, Sirith:
"Sroka" obudziła się z koszmarnym uczuciem, że ktoś rozwalił jej łeb. Nie sprawdziła jednak, jak to by uczynił każdy normalny człowiek, stanu swojej głowy, lecz po prostu rozejrzała się dookoła, by ocenić, gdzie też się właściwie znajduje.
Kamienna podłoga, żelazne kraty. Zerknęła w prawo. Pusta cela. Zerknęła w lewo. Podobna cela, zajęta przez siedzącego pod ścianą człowieka, który bez przekonania grzebał w popękanej od zimna i wilgoci cegle. Pięknie...
Sirith przeszukała szybko samą siebie, starając się zignorować potężnego kaca. Nic. Samo ubranie. Skubańce wydobyli nawet sztylet ukryty zręcznie w cholewie buta.
Niespodziewanie uwagę złodziejki przykuły ciężkie kroki rozbrzmiewające w korytarzu naprzeciwko. Po chwili wyłonił się z nich rosły strażnik, ciągnący za sobą nieprzytomnego, mocno obitego elfa. Zbrojny podszedł do jednej ze stojących pod ścianą skrzyni, po czym otworzył ją i zaczął konsekwentnie wywalać do niej ekwipunek elfa. Sztylet. Drugi sztylet. Trzeci sztylet. Puginał. Jakaś dziwna fiolka. Sakiewka. Bardzo obszerna sakiewka swoją drogą. Przez kilka chwil strażnik mocował się z przeszywanicą elfa, ale po chwili ją także zdarł. Dźwięk prującego się materiału przetoczył się przez salę... A strażnik z wyrazem niesmaku na ustach wydobył z powstałego na przeszywanicy rozcięcia czwarty sztylet.
Zbrojny otworzył celę po czym w dość brutalny sposób wrzucił do środka rozbrojonego elfa. Młodzieniec zatoczył w powietrzu łuk, po czym wyrżnął głową o ceglane klepisko.
A potem Lavayn jęknął i otworzył oczy...
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:05, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Nie możemy na nich czekać wiecznie. - Rzekł nieco poirytowany Callean naciągając na twarz obszerny, czarny kaptur. - Gdyby mieli przybyć byliby już dawno. Poczekajmy jeszcze godzinę, a jak nie przybędą to ruszajmy dalej.
Odwrócił wzrok, podniósł rękę i krzyknął: - Wino! Tylko porządne!
Jacy ci ludzie są nieokrzesani. Dlaczego ja w ogóle przebywam w takim miejscu. Pewnie roi się od złodziei i innych. A ten barman. Pewnie nie mył się od miesiąca.
- Straszne rzeczy dzieją się ostatnio. Galbatorix odwrócił się od zasad kierujących jeźdźcami. Udąło mu się zebrać innych. Głupcy! Przez jednego żałosnego człowieka czeka nas najwieksza wojna w historii tego świata. Powinniśmy dowiedzieć się gdzie toczą się walki i wspomóc przeciwników Zaprzysieżonych. Może nie jesteśmy silni, ale teraz przyda się każdy.
Młody elf opuścił głowę i głośno westchnął:
- Miałem się tu spotkać z dawnym znajomym ojca. Niestety nie przybył. Liczyłem na to, że odpowie mi na kilka pytań związanych z ojcem. Nie wiem nawet czy on żyje! Dlaczego właśnie mnie to spotkało.
- Szybciej z tym winem, nie mam całej nocy na czekanie!
Nagle szybkim rychem skinął na leżący w kącie kamyk i zaczął się nim bawić obracając i przemieszczjąc go w powietrzu siłą woli przyglądając się przy tym pewnemu, siedzącemu przy szynkwasie mężczyźnie.
Skąd ja go znam? Jestem pewny, że już go widziałem.
Zobacz profil autora
Sirith Beann'shie
...:User:...



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:26, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Nie mogłeś uderzyć o ścianę trochę ciszej? - warknęła dziewczyna mrużąc oczy przed światłem i lekko chwiejąc się na nogach. Przeklęty bimber! A zdaje się, barzul, że nie piłam tak dużo. Powoli i ociężale rozglądnęła się po celi w poszukiwaniu jakichkolwiek rzeczy, mogących się jej przydać. A dać osobną celę to nie łaska? Co to? Cięcia budżetowe?
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Sob 15:31, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Sauda podjechała na wierzchowcu przed gospodę. Zsiadła z niego a następnie wzięła lejce i przywiązała do najbliższego słupka. Zanim weszła do karczmy sprawdziła czy ma wszystko przy sobie.
Reszta powinna już być na miejscu. Co prawda nie mam zwyczaju przybywać ostatnia, ale patrząc na mój środek transportu...
Rzuciła gniewne spojrzenie wierzchowcowi. Ten w odpowiedzi zarżał i pokręcił łbem. Parsknęła i nacisnęła na klamkę drzwi od gospody.
Powitało ją zatechłe powietrze. Mieszanina potu i dymu namolnie wbijała się w jej nozdrza sprawiając, że musiała kaszlnąć parę razy, zanim jej nos przyzwyczaił się do specyficznego klimatu. Obejrzało się na nią paru zaciekawionych mężczyzn, jednak po chwili wrócili do soich poprzednich zajęć jakim było picie na umór taniego piwa smakującego jak szczyny. Wykrzywiła wargi, uśmiechając się do siebie z wyższością charakterystyczną dla osoby wychowanej w szlacheckiej rodzinie.
Rozejrzała się powoli po sali, aż w końcu dostrzegła tych, których szukała.
Pomachała z daleka przyjaciołom próbując przyciągnąć ich wzrok.
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Sob 15:33, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Kaethia wodziła w zamyśleniu palcem po blacie stolika.
Feanorze, gdzie jesteś?
Westchnęła.
- Przecież wiesz, że teraz nasza pomoc głównie może sprowadzić się do spontanicznego nadziania na jeden z wrogich mieczy. Nie każdy z nas ma odpowiednie umiejętności rozwinięte na tyle, by się przydać w inny sposób, niż jako żywa tarcza - powiedziała cicho.
- Bądź tak miły i nie narażaj nas na kłopoty. Przynajmniej jeszcze nie teraz - zerknęła na Calleana z ukosa.
Granica między odwagą a głupotą jest bardzo cienka... Nie powinien próbować jej dzisiaj przekroczyć.
- Wszystko w swoim czasie - Ponownie westchnęła.
- Mam nadzieję, że Feanor i Sauda się wreszcie zjawią... - spojrzała ku wejściu.
- Sauda!
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Sob 15:42, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Uśmiechnęła się i podążyła ku stolikowi przy którym siedzieli jej przyjaciele, powoli przeciskając się przez tłum. Potknęła się o przebiegającego w pobliżu kundla. Syknęła ze złości i zaklnęła pod nosem. Nic jednak zwierzakowi nie zrobiła. Była zbyt zmęczona, zresztą nie chciała krzywdzić czegoś po raz kolejny. Szczególnie z tak błahego powodu.
Nagle drogę zastąpił jej barman. Spocona koszula przylegała do jego ciała a nieświerzy oddech bił od niego na parę kroków. Tłumiąc złośliwy komentarz uśmichnęła się zadziornie prezenując rząd białych zębów.
- Czy czegoś panna sobie życzy?
- Wina, byle dobrego.
- Tutaj mamy najlepsze.
- Nie wątpię - uśmiechnęła się ironicznie.
Barman stał niezdecydowany, po czym skłonił się i wymamrotał, że zaraz poda. Wzdychając ciężko i ubolewając nad tępotą niektórych ludzi usiadła przy Kaethii.
- Miło was widzieć. A gdzie jest Feanor?
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:46, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Sauda jest, jeszcze tylko Feanor. Co mogło go zatrzymać? Nie ma w zwyczaju nie przychodzić na umówione spotkanie. Coś jest nie tak.
- Więc co proponujesz? Gdzie chcesz się udać? Chcesz spokojnie przyglądać się jak ludzie i elfowie giną w walce z Zaprzysiężonymi? Musimy coś zrobić choćby najmniejszą rzecz, aby im pomóc. Ojcze wiem, że i y tak byś zrobił. Gdzie jesteś? Dlaczego mnie zostawiłeś? Co się stało? Byłeś najpotężniejszym magiem jakiego znałem, a mimo to... Gdzie jesteś?... Nagle kamyk unoszony mocą Calleana upadł, a on sam podniósł się z krzesła gwałtwnym ruchem.
- Zaraz wracam! - rzekł.
Cichymi podszedł do mężczyzny, któremu przyglądał się jakiś czas. To musi być On... Pochylił się nad nim i szepnął:
- Czy mówi Ci coś imię Calle'galan?
Zobacz profil autora
Hestia Dorean
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Du Weldenvarden

PostWysłany: Sob 15:47, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Nareszcie. - Hestia westchnęła cicho, zdobywając się na lekkie skinienie głową w stronę Saudy.
Ohyda, pomyślała spoglądając na grupkę ubłoconych mężczyzn upraszających się o piątą kolejkę wina, po prostu ohyda.
W takim świecie jednak nie da się normalnie żyć.

- Nie możemy wszczynać głupiego buntu... - zaczęła spokojnie, z odrazą wpatrując się w karalucha przemykającego przez stół. - Galbatorix to niebezpieczny wróg. Nie wskóramy nic bandą niedoświadczonych żołnierzy. Jeżeli nie zjednoczmy sił, cała Alagaesia upadnie i dostanie się w ręce szaleńca. Wierni Królestwu Brodding są naszą nadzieją, ojciec zawsze...
Urwała, pogrążając się w myślach.
Musiał żyć. Nie mógł umrzeć.
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Sob 15:52, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Fea... - urwała, widząc gwałtowny ruch Calleana. Jeśli teraz w coś się wpakuje, będzie musiał się sporo natrudzić, żebym go uzdrowiła.
Zacisnęła wargi i obserwowała jak podchodzi do jakiegoś mężczyzny, zaczynając rozmowę...
Zobacz profil autora
Hestia Dorean
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Du Weldenvarden

PostWysłany: Sob 15:56, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Nie mam zamiaru interweniować - odparła, widząc niezadowolenie na twarzy Kaethii.
Spojrzała w stronę Calleana. Niech to będzie spokojna i kulturalna rozmowa. W przeciwnym razie, możemy tylko myśleć o ucieczce.
- Ohyda - zwróciła się do Saudy, pokazując obskurne wnętrze gospody.


Ostatnio zmieniony przez Hestia Dorean dnia Sob 15:57, 03 Mar 2007, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Sob 15:57, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Przesunęła wzrok po twarzach przyjaciół unosząc pytająco brwi.
Hestia pogrążona w jakiś głębokich rozmyślaniach, Kaethia spięta, Feanora nie ma, Callean milczący... Nie podoba mi się to.
- Czyżby coś mnie ominęło?
Callean wstał od stołu i podszedł w stornę jakiegoś mężczyzny. Zmarszczyła brwi.
A byłam pewna, że będę mogła tu odpocząć...
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Sob 16:31, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Odwróciła wzrok od szynkwasu i stojącego tam elfa. Spojrzała na Saudę.
- Feanor jeszcze się nie zjawił i nie wiemy, co się z nim dzieje. Callean chce wyruszyć za jakąś godzinę, ale... Ja zostanę chyba tu jeszcze trochę, dogonię was...
- A tu nie jest tak źle, bywaliśmy w gorszych miejscach - uśmiechnęła się cierpko i zwróciła do drugiej towarzyszki.
Żeby tylko Callean był ostrożny...
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Sob 16:34, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Hm... nie chcę was opóźniać, ale ja muszę odpocząć chociaż trzy godziny. Najchętniej bym się zdrzemnęła. Jestem w podróży od około czterech dni...
Z odrazą powąchała swój rękaw i przejechała palcami po przetłuszczonych włosach.
- I potrzebuję kąpieli. Natychmiast.
Zobacz profil autora
Hestia Dorean
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Du Weldenvarden

PostWysłany: Sob 16:40, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- To wszystko - zaczęła, starając się jak najmniej myśleć o niebezpiecznie zbliżającym się karaluchu - w niczym nie przypomina Du Weldenvarden.
Przewróciła oczami.
- Dobrze, już nie narzekam.
Spojrzała na Calleana. Nie on jeden czegoś szuka, a powienien uważać. pomyślała.
- To nie czasy, w których można samotnie błąkać się po świecie. Jeżeli chcesz, zostanę z Tobą, Kaethio. O ile nie zostaniemy zmuszeni do szybkiej ewakuacji z miasta, nie widzę przeszkód, żeby się zatrzymać na dłużej. - Zerknęła na zataczającego się mężczyznę. - Oczywiście nie tu, ale... gdzieś indziej.
Karaluch zbliżał się nieuchronnie.
Nerwowo przygryzła wargi, powstrzymując się od natychmiastowej ucieczki z tego miejsca.
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:46, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Callean przyjrzał się człowiekowi chcąc upewnić się, że to osoba, której szuka. To musi być on. Dyskretnie sprawdził po której stronie siedzący mężczyzna trzyma broń i usiadł po przeciwnej, trochę bardziej z tyłu, aby uniknąć trafienia gdyby ten wyciągnął broń. oparł się o szynkwas i rzucił okiem na śmiejącego się barmana.
- Zamawiałem wino! - Powiedział spokojne, lecz podniesionym głosem młody elf.
- Nie słyszałem - rzucił niedbale karczmarz.
- Więc na przyszłość postaraj się słyszeć co mówią klienci, zamiast ciągłego uśmiechania się do samego siebie.
Callean poprawił kaptur przysłaniając swoją twarz i zaczął:
- Pytałem czy znasz imię Calle'galan - Ciągnął kładąc dłoń na widoku i odsłaniając pierścień, na którym lśnił srebrny księżyc.
Zobacz profil autora
Velo
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1019 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte miasto (czyli Częstochowa)

PostWysłany: Sob 16:49, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Callean, Kaethia, Hestia, Sauda:

Karczmarz o aparycji starego bernardyna podbiegł do Calleana z niesamowitą wręcz prędkością, lawirując zręcznie wśród przepełnionych stolików i pogrążonych w osobliwym tańcu pijaków.
-Już, już, wasza wielllmożność - rzekł zatrzymując się gwałtownie przed stolikiem. Na drewnianym blacie wylądowała omszała butelka wypełniona bliżej niezidentyfikowanym czerwonym trunkiem. Callean skrzywił się z niesmakiem. No tak, ludziom wydaje się, że im bardziej omszałe naczynie, tym lepsza zawartość. Ech, co za parodia karczmy...

Kaethia zauważyła kwaśną minę swojego przyjaciela. Zauważyła też dyskretne – przynajmniej w jego mniemaniu – spojrzenia, jakimi raczył cię uwijający się przy waszym stole oberżysta. Uzdrowicielka mocniej ścisnęła w dłoni drewnianą łyżkę, tak iż zbielały jej knykcie u dłoni… Człowiek podając Calleanowi gliniany kubek jeszcze raz spojrzał na uzdrowicielkę. I przełknął ślinę. Trzask łamanego drewna poszybował głucho po karczmie…

Jakiś ostro zalany kretyn widząc machającą kobietę wyszczerzył czarne jak nieszczęście szpaler zębów i odmachał odpowiedzi. Sauda zmrużyła gniewnie oczy, po czym nie ociągając się udała się w kierunku swoich towarzyszy...
Po drodze była świadkiem dość ciekawej sceny. Grupa sześciu krasnoludów objuczonych podróżnymi torbami zajęła jeden ze stolików, przynosząc doń po kuflu pieniącego się piwa. Przypatrywali się im – z dość paskudnymi iskierkami rasizmu w oczach – zgarbieni u sąsiadującego stołu ludzie, w liczbie co najmniej dziesięciu. Oni też mieli przed sobą kufle… Obie grupy przez pewien czas pilnie badały się nawzajem. W ich oczach zapłonęło wyzwanie…
Szesnaście kufli niespodziewanie podniosło się do góry. Zagulgotało. W powietrzu zawirowało szesnaście palców, wyrażając nieme żądanie kolejnej porcji trunku. Oj, nic dobrego z tej konkurencji nie wyniknie.

Gdy Sauda dobiła się już do stolika zajmowanego przez jej przyjaciół, Callean gwałtownie wstał i przedzierając się przez tłum zaczął zbliżać się do jakiegoś obcego człowieka. Elf widział już wyraźnie twarz obcego przybysza, gdy drogę zagrodziła mu grupa kupców. Widząc minę elfa, ludzie szybko rozstąpili się, siadając przy ostatnim wolnym stoliku. Callean zamrugał zaskoczony. Szukana przez niego osoba zniknęła… Elf powrócił do stolika, tymczasem karczmarz zdążył obsłużyć jeszcze Saudę. Gwar wewnątrz pomieszczenia rósł z minuty na minutę. Szóstka krasnoludów klepała się nawzajem po ramionach z uznaniem, obserwując grupkę nieprzytomnych mieszczan, zalegających na sąsiednim stole w stercie kufli po piwie.

Lavayn, Sirith:

Zbrojny spojrzał na Sirith krzywo, po czym wzruszając ramionami zamknął drzwi celi solidnym kluczem. Strażnik odszedł na bok i…
O nie… Otworzył wieko skrzyni, przeczesał jej zawartość… Wyjął sakiewkę… Nie, nie, nie! Kilka monet zmieniło właściciela. Kolejna sakiewka. Kolejnych kilka monet. Potem… Sakiewka Sirith… Strażnik wyjął także i z niej drobną ilość pieniędzy, po czym schował wszystko do kieszeni i odszedł z szerokim uśmiechem na nalanej twarzy.
Co za #$#@%%! – przeszło machinalnie przez myśl złodziejki. Nie zabrał na szczęście wszystkiego – w końcu jego kamraci zorientowali by się, że coś jest nie tak, gdyby doszczętnie opróżniał sakiewki więźniów.
Zbrojny zawiesił pęk kluczy na żelaznym skoblu wbitym w kamienną ścianę korytarza, odstawił na bok niewygodny kord skryty w obitej miedzią pochwie, po czym zniknął za pogrążoną w ciemności wnęką – sądząc po upiornym wręcz zapachu zmierzał ku więziennej kloace.

Lavayn jęknął i z trudem usiadł. Całe jego ciało pokrywała szczelna pokrywa siniaków, otarć i drobnych ran. Ludzie i ich metody przesłuchiwania… Ech, co za fatalna wpadka…
Elf skrzywił się, widząc przeszukującego kolejne sakiewki strażnika – wśród nich była też i jego własna, wypełniona ciężko zarobionymi pieniędzmi.
Zbrojny pogwizdując odszedł. Nagle elf zamarł. Pomacał rękoma buty. Z wyrazem triumfu na ustach zdjął jeden z nich i zaczął w nim gwałtownie gmerać. Nóż. Ukryty w bucie nóż.
Lavayn triumfalnie zamachał nożykiem w powietrzu. Zaraz jednak powrócił do rzeczywistości. Co mu da ten nożyk? Nie otworzy nim potężnego, fachowego zamka celi.

Siedzący w celi obok mężczyzna wydłubał z podłogi gładki kawałek cegły. Zważył go w dłoni i podrzucił nim kilka razy w powietrzu, z wyraźnym wyrazem nudy na twarzy. Gdzieś z przodu, gdzie biegł na przestrzał wąski korytarz, rozległ się bolesny okrzyk. Przesłuchanie…

W mroku zalegającym między skrzynią z zarekwirowanymi przedmiotami, a ścianą błysnęło zaś dwoje oczu. Szczur. Niewielki czworonóg ostrożnie wychynął ze swojego ukrycia i zlustrował więźniów czarnymi jak paciorki oczyma. Pomagać wam najwyraźniej zamiaru nie miał…

Przesłuchiwany krzyczał, siedzący obok współwięzień podrzucał kamieniem, zza mrocznej wnęki dobiegało zaś pogwizdywanie strażnika… Taki stan rzeczy tworzył waszą rzeczywistość. I taki stan rzeczy bardzo szybko się załamał.

To co się stało, było co najmniej niespodziewane. Czyjś krzyk dobiegł do więziennych cel z zewnątrz. Potem dołączył do niego kolejny. I jeszcze jeden. Po chwili cała „góra” wyła nienaturalnym, nieludzkim skowytem, brzmiącym niczym krzyk jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Fragment cegły zatoczył w powietrzu łuk, po czym upadł głucho na zimną podłogę, gdy wasz współwięzień zaczął z niezwykle szerokim uśmiechem przysłuchiwać się odgłosom z zewnątrz, najwyraźniej tracąc zainteresowanie kawałkiem gruzu. Spłoszony kakofonią głosów szczur zjeżył się cały, po czym czmychnął z powrotem za skrzynią, tak iż w cieniu było widać tylko jego połyskujące ślepia. Z wnęki piorunem wybiegł zaś strażnik, chwytając po drodze kord i nie poświęcając wam najmniejszej uwagi. Pęk kluczy został zaś na skoblu…

Odgłosy na górze na chwilę umilkły. Nie na długo jednak. Wybuchła kolejna seria ryków i wrzasków, tym razem jednak przeplatana z odgłosem żelaza uderzającego o żelazo. Siedzący w celi obok mężczyzna wstał, po czym uśmiechnął się jeszcze szerzej. Był to jeden z najpaskudniejszych uśmiechów, jakie dotąd widzieliście w swoim życiu…

W mrocznych korytarzach przebiegło kilku strażników, mknących po schodach na górę, gdzie toczyły się jakieś walki. Ha, walki to za lekkie słowo. Krzyki kobiet i dzieci, przekleństwa miotane przez mężczyzn. I inne jeszcze dźwięki. Krzyki ochrypłe, przeciągłe, stawiające na sztorc włoski na karku. Krzyki Urgali… Do kakofonii dołączył po chwili jeszcze jeden potężny ryk, należący do jakiejś ogromnej bestii.

A potem zrobiło się jeszcze głośniej… Tuziny więźniów zawyły zgodnie, orientując się, że cokolwiek dzieje się w mieście ponad nimi, nikt nie przejmie się ich losem. Ich losem… To znaczy waszym losem… Bardzo, ale to bardzo nieprzyjemnie rokującym na przyszłość losem…
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:22, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Zamawiając wina miałem na myśli dobre wino! Co to jest... rozcieńczony sok? Nie myśl, że dostaniesz za to zapłatę! Zabieraj to stąd. Powiedzm i tylko czy znasz mężczyznę, który przez dłuższy czas siedział tam - wskazał palcem na puste miejsce przy szynkwasie. Nie! Gdzie on jest! Jesli ten tłusty... nie bedzie wiedział...
- Potrzebny mi także spis osoób, które miały styczność z elfami oraz ich miesca zamieszkania. Jestem przekonany, że pracując w tak wspaniałej karczmie słyszysz wiele rzeczy i odpowiesz na moje pytania miły człowieku.
- Powiedz także, czy znasz osoby, które władają magią. Którep otrafią robić rózne rzeczy, których niep otrafisz wytłumaczyć jak to - Callean wziął do rąk leżący na stoliku i delikatnie nim podrzucił. Ku wielkiemu zdziwieniu oberżysty kamień nie spadał, a obracął się w powietrzy wykonując zadziwiające obroty. - jeśli znasz kogoś takiego muszę o tym wiedzieć. Powiedz mi wszystko co wiesz, a będę naprawdę wdzięczny - dodał ciepłym głosem. Głupiec... może choć na coś się przyda. Czekając na odpowiedź elf zaczął rozglądać się po karczmie. Nie znają chyba pojęcia: czystość.
Zobacz profil autora
Sirith Beann'shie
...:User:...



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:30, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Pięknie! Po prostu cudownie! - mruknęła pod nosem, mimowolnie wzdrygając się na odgłos krzyków. Po raz pierwszy siedzę za niewinność. No... Chyba niewinność... Żebym jeszcze pamiętała jak tu się znalazłam byłoby całkiem dobrze.
Klucze są, strażnika nie ma. Wniosek nasunął się sam. Wsadziła chudą rękę między kraty. Do skobla brakowało niewiele.
- Ej, elfie! - zerknęła na towarzysza. - Zamroczyło cię, czy przypadkiem język odgryzłeś? - Brak reakcji. - Tak mi się zdaję, że ten nóż to ci zbytnio potrzebny nie będzie...
Pochyliła się nad siedzącym, w celu "pożyczenia" noża.
Zobacz profil autora
Velo
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1019 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte miasto (czyli Częstochowa)

PostWysłany: Sob 17:48, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Callean, Kaethia, Hestia, Sauda:

Kaethia zerknęła na Calleana. Elf wygłaszał właśnie długą tyradę do oberżysty, wymachując mu przy okazji swoim rodowym sygnetem przed oczyma. No tak...
Uzdrowicielka powiodła wzrokiem za karczmarzem. Ten zbliżył się "dyskretnie" do jakiegoś nieletniego typka stojącego przed ladą, po czym szepnął mu coś na ucho. Mały obrócił się wokół własnej osi, po czym śmignął w kierunku wyjścia. Uzdrowicielka pokosiła oczy na swojego kompana, który z butną minął zasiadł z powrotem do stołu. Nic nie zauważywszy jak zwykle. Jasny gwint! Znowu to samo...
Kaethia przewidziała już z góry przyszły scenariusz wydarzeń w karczmie na jakieś pół godziny. Za chwilę drzwi wylecą z hukiem, gruchnął miażdżone okiennice, a do oberży wpadnie kilkunastu zbrojnych. Najprawdopodobien uzbrojonych w kusze. I wszystkie te kusze będą wycelowanę w rozdziawione dumnie usta Calleana.
Kaethia była chyba jedyną pozostałą przy życiu członkinią "Czarnej gwardii" - jak się nieoficjalnie nazywała ich raczkująca organizacja - której nie ścigali żadni dzierżące zaostrzone kawałki żelaza ludzie. Zdając licencjat u swojego mistrza Siriusa wywołała zdumienie wśród innych uczniów swoją biegłością w leczeniu ran. Nic dziwnego - miała długą praktykę w łataniu swoich przyjaciół.
"Trzymasz się ze złym towarzystwem" - stiwerdził kiedyś jej mentor. Cóż, najwyraźniej miał rację...

Lavayn, Sirith:

Lavayn zerknął zdumiony na swoją rękę. Jeszcze przed chwilą miał w niej nóż...
Krzyki tymczasem nasiliły się. Zabarwiły je dodatkowo odgłosy łamanych drzew i walących się budowli. Cóż, na normalną wyprawę łupieżczą Urgali to nie wyglądało...
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:05, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- ... i przynieś mi kufel piwa. Może jest lepsze od tego czerwonego paskudztwa, które nazywasz winem. Kiedy wrócisz liczę, że przedstawisz mi listę osób, o którą prosiłem. Cholera chyba się nie udało. Było trzeba zdjąć kaptur, uśmiechąć się i dać mu kilka monet. Trudno... muszę znależć kogoś, kto znał mojego ojca. Jeśli on jeszcze żyje. Callean oparł głowę na dłoniach i zaczął wspominać swoich rodziców. Tak dawno widziałem ich po raz ostatni. Do dzisiaj nie wiem co się stało. On...On nie był początkującym czarodziejem. Jego moc była ogromna... zaliczał się do najwspanialszych elfickich magów, więc kto mógł to zrobić?


Ostatnio zmieniony przez Callean Valadain dnia Sob 18:11, 03 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sirith Beann'shie
...:User:...



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 25 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:10, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Nóż był jej. Teraz wszystko stało się banalnie proste. Kilka ruchów i pęk kluczy dyndał na czubku noża. Przełożyła drugą rękę przez kraty, wzięła zdobycz i po kolei próbowała otworzyć nimi drzwi. Szybciej, szybciej! W końcu zamek puścił. Mogła wyjść na wolność.
- Idziesz? - rzuciła w stronę elfa nie zaszczycając go spojrzeniem. Byle szybciej! Rzuciła klucze w stronę lewej celi. Wyjdzie, nie wyjdzie, to już jego problem. Skrzynia była na wyciągnięcie ręki. Otworzyła wieko, nie zważając na krzyki. Złodziejskie odruchy były silniejsze niż chęć ucieczki. Taaak... Kilka mieszków na pewno się jej przyda...
Zobacz profil autora
Velo
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1019 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte miasto (czyli Częstochowa)

PostWysłany: Sob 18:26, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Sirith:

Skrzynia otworzyła się z cichym jękiem. Dużo tego było. Sztylety, szpady, rapiery, krótkie miecze, łuk w futerale, kołczan pełen strzał, niezwykłe pięknie zdobiona pochwa z długim mieczem w środku. Prócz narzędzi zbrodni były tam sterty najrozmaitszych przedmiotów znalezionych przy zatrzymanych - trzy dziwne fiolki, dwa worki z jedzeniem, pięć sakiewek, jakiś paskudny medalik ze srebrną, trupią czaszką, kości do gry, znoszony kapelusz, płaszcz z kapturem, następny płaszcz, tym razem wyszywany srebrną nicą, zdarta na twoich oczach przeszywanica elfa i skórznia, należąca najwyraźniej do kogoś zamkniętego w innej części lochów.
Podniosłaś do góry zdobioną pochwę kręcąc głową - była tak naszpikowana metalami i kamieniami szlachetnymi, że... że zaraz wypadła ci z rąk. Ze zdumieniem powiodłaś wzrokiem po twoim byłym współwięźniu. Człowiek przypasał pochwę, po czym wyciągnął miecz. Jęknęłaś w duchu. Ten szmaragd na rękojeści... Taki duży... Taki błyszczący... Sakiewki zignorował. No cóż, albo miał silne poczucie własności i nie chciał brać czyić pieniędzy, albo po prostu tonął w kasie. Jego zachowanie narzucało jednak tą drugą opcję.
Człowiek sięgnął do skrzyni po wyszywany srebrem płaszcz, po czym narzuciwszy go na siebie pośpieszył ku schodom. Jego mina sugerowała, że miał zamiar odszukać pracujących tu strażników i zbrobić im coś bardzo, ale to bardzo niemiłego...
Zobacz profil autora
Hestia Dorean
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Du Weldenvarden

PostWysłany: Sob 19:14, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Hestia westchnęła, tym razem głośniej i dobitniej, mając nadzieję, że Callean zauważył malujące się na jej szczupłej twarzy niezadowolenie, spowodowane zwróceniem na nich zbyt wielkiej uwagi.
Wiedziała, że tak będzie.
Znowu zapomniał, że nas wszystkich - no, prawie wszystkich - ścigają dniami i nocami.
Westchnęła jeszcze głośniej. Zaczynała tracić cierpliwość.
Mieliśmy przyjść i wyjść niezauważeni! Mieliśmy nie szukać kłopotów!
Zaczęła stukać palcami w blat drewnianego stołu, jednocześnie starając się utrzymać równy, spokojny oddech, a emocje trzymać na wodzy.
Zaiste, tego już za wiele.
Jedynym sposobem było pogrążenie się w myślach i bezcelowe błądzenie w ich labiryncie.
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Sob 19:33, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Opanuj się! - syknęła patrząc w twarz elfa ukrytą pod kapturem. - I nie kpij sobie z prostych ludzi. Szlachetnie urodzonym to nie przystoi. A do tego, w ten sposób zyskasz znacznie mniej, niż zachowując spokój i względną uprzejmość. Proszę, dodała w duchu.
- Tak czy inaczej, radzę, żebyśmy przygotowali się na szukanie innego lokum na dzisiejszą noc. Callean, dzięki tobie, mój miły - dodała, kręcąc nieznacznie głową. Powiodła wzrokiem po zatłoczonej oberży.
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:48, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Callean odwrócił głowę, spojrzał towarzyszce głęboko w oczy:
- Tak, przesadziłem, ale... nie zrozumiesz. Ojcze... - Nie widizałem ich od wielu lat. Gdybym choć wiedizał, że nie żyją, ale nie wiem. Nie wiem, czy żyją czy nie, nie wiem co robią, gdzie są. A najgorsze jest to... poprostu obawiam się, że to nie przypadek, że on zaginął.
Elf głośno westchnął. Po chwili był już cąłkowicie odmieniony. Wspomnienia nie zakłucały trzeźwego myślenia. Bystre oczy szybko, lecz ze spokojem obserwowały karczmę. Drzwi, karczmarz, szynkwas, zniszczone krzesło (...)Po chwili zaczał:
- Mamy dwa wyjścia. Albo zostajemy i jak gdyby nigdy nic wyłgamy się z tego. To nie powinno być trudne. Myślę, że z łatwością podważę słowa tego oberżysty, ale nigdy nic nie wiadomo. Wypadków uniknąć się nie da... Niestety...
- Możemy także próbować opuścić to miejsce, ale wtedy wszystkie podejrzenia spadną na nas... - Ciągnął cały czas zachowująć spokój. - Decyzja nalezy do Was...
Zobacz profil autora
Hestia Dorean
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Du Weldenvarden

PostWysłany: Sob 20:07, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Rozglądnęła się po gospodzie.
- Nigdzie nie jest bezpiecznie - rzuciła krótko, przyglądając się czubkom swoich butów.
Szczególnie, kiedy wszyscy pchamy się w kłopoty.
- W każdym bądź razie, czekamy na Feanora. Keathia nie będzie nas samotnie doganiać, gdybyśmy spotkali go na swojej drodze. Nie możemy się również rozłączyć, bo to zbyt wielkie ryzyko. Dziedzińce i trakty są niebezpieczne, nie wspominając o bocznych ścieżkach.
Wciągnęła powietrze w płuca; natychmiast nadeszła fala okropnych mdłości. Nie, pomyślała, nie zostanę tutaj ani minuty dłużej.
- Proponuję ulotnić się z tego ohydnego miejsca.
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Sob 20:10, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Niczego nie muszę rozumieć. Wystarczy, iż widzę, że zamiast osiągnąć to, czego chcesz, możesz sobie zaszkodzić. A przy okazji możesz zaszkodzić i nam. Nie zapominaj, że masz przy sobie troje towarzyszy - Trzy towarzyszki, gwoli ścisłości - pomyślała a potem zerknęła na podenerwowaną Hestię i steraną Saudę - którym nie pomożesz bez problemów w razie kłopotów. Proszę, waż dokładniej swoje słowa, a na pewno przyniosą ci korzyści - zrobiła pauzę.
- Gdy opuścimy lokal, możemy raczej uniknąć niepotrzebnej konfrontacji. W końcu nie zrobiliśmy niczego, za co mielibyśmy uciec, więc nikt nie będzie niczego podejrzewał, chociaż tak naprawdę dobrze wiesz, że mamy czego się bać. A i miejsce nie należy do takich, w których zwykli podróżni bawią zbyt długo. Hestia ma rację, wynieśmy się stąd. O własnych siłach.
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Sob 20:16, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Z miłą chęcią - mruknęła. - To wino jest doprawdy... W każdym razie samkuje jak szczyny. Wybaczcie za mój ordynarny język - dodała szybko patrząc na pozostałych.
- Pięknie Callean, po prostu pięknie. Wiesz co jest z tego wszystkiego dobre? - Zapytała patrząc na niego ironicznie swoimi szarozielonymi oczami - że przynajmniej jakby co to będą ścigać ciebie, a nie mnie. Jak na razie nikt mnie nie rozpoznał.
Postawiła pusty kubek na stole i wstała kierując się w stronę wyjścia. Odwróciła jeszcze na moment głowę.
- Miłe panie... chyba nie każecie mi czekać?
To mówiąc wyszła cicho zamykając za sobą drzwi.
Zobacz profil autora
Velo
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..
..::Mistrz Shur'tugal-RPG::..



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 1019 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Święte miasto (czyli Częstochowa)

PostWysłany: Sob 20:54, 03 Mar 2007 Powrót do góry

Callean, Kaethia, Hestia, Sauda:

Sauda i jej zaraźliwy rozsądek pozostawiły wkrótce Calleana samego przy stole. Elf westchnął tylko i podążył za swoimi towarzyszkami. No cóż, siły przebicia odmówić im nie można...
Coś było nie tak. Sauda zerknęła na karczmarza. Ten zamiast gonić ich za niezapłacone trunki stał i machinalnie obracał szmatką po wyszczerbionym kuflu, który zdradzał już wszelkie możliwe oznaki czystości, łącznie z połyskiwaniem.
Pięknie...

Zimne powietrze powitało was zaraz po otwarciu karczemnych drzwi. Mimo miotanych przez was na lewo i prawo spojrzeń, nie dojrzeliście żadnych zakapturzonych postaci dzierżących rozmaite ostre narzędzia. Cóż, jak dotąd czysto.
Konie. Był jeden. Duży i siwy, wolny jak nieszczęście, ale prznynajmniej najedzony - posługiwacz przytroczył mu worek z oborokiem. Dziwnym trafem on także nie stał w pobliżu nie kwapił się, by przyjść po zapłatę. Ech, no to świetnie.

Miasto było małe, zajazd był jeden. Osób chętnych do przenocowania obcych było na pęczki, ale przez późną porę większość tych miejsc była już zapewne zajęta przez kupców. Oczywiście można było po ludzku popytać, komu zostało wolne miejsce, ale to raczej nie należało do najlepszych możliwości...

Gdzież się mogliście udać? Kontaktów mieliście całkiem sporo jak na tak doszczętnie zaszczutą przez asasynów grupkę.
Sirius - mentor Kaethii - pomieszkiwał w Dras-leonie, pomocy zbrojnej dostarczyć nie mógł. Niemniej schować by ich był w stanie. Co więcej, dzięki tej znajomości Kaethię z grupką toważyszy przyjętoby w każdej placówce szpitalników, a takie znajdowały się we wszystkich większych miastach. Furnost do tej kategorii nie należał, więc nikt was tutaj skryć nie mógł.
Całkiem blisko - bo w stolicy i rozproszonych dookoła niej dworach i zamkach biesiadowało rycerstwo Brodding. Hestia znała zaś jednego z najznamienitszych rycerzy królestwa - Zaka herbu Dębowy liść, który to miał swój kasztel pod stolicą. Cóż, on z wiecznie trapiącej go nudy z pewnością byłby gotów zapewnić wam nawet zbrojny orszak. No, o ile po drodze nie napadłby go któryś z waszych zawziętych wrogów.
Najbliższą pomoc mogliście zaś odzyskać od Kristana, człowieka będącego w bliskich stosunkach z Saudą. Para rozstała się w niewielkim, założonym zaledwie cztery lata temu miasteczku, usytuowanym o dwie godziny drogi (konnej rzecz jasna) na wschód od was.

Koń dalej jednak pozostawał jeden i ani myślał się rozdwoić. Sposoby były więc dwa - raz to zajść do podmiejskiej stadniny i zakupić rumaki, dwa to wprosić się do którejś z karawan, które nocną porą rozchodziły się z Furnostu niemalże w każdym możliwym kierunku.
Zobacz profil autora
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:01, 03 Mar 2007 Powrót do góry

- Eh... moi drodzy, jeśli o mnie chodzi to proponowałabym zakupić konie. Z karawaną bylbyśmy bezpieczniejsi co prawda, ale... co jeśli wśród nich znajdują się Łowcy Nagród? Jeśli zaś pojedziemy sami możemy narazić się na zasadzkę. Pomyślmy. Mamy trzech magów, jednego uzdrowiciela... No i mnie - wskazała na siebie z aroganckim uśmiechem - jedyne ramie, które dobrze zna się na władaniu mieczem. No... - urwała na widok miny Hestii - no dobrze, kogoś nie czarodzieja, o! W sumie też znam się na magii, ale to nic w porównaniu z wami. Co proponujecie?
Tak dawno nie widziałam Kristana... teraz, kiedy myślę o naszym ponownym spotkaniu czuję jakbym znowu była tą roztrzebiotaną dziewczynką z domu von Charna... Dał mi tyle dobrego. Może postąpiliśmy zbyt pochopnie? Ah... nie czas teraz na to. Skupmy się na bezpiecznym sposobie podróżowania
Papatrzyła na nich.
- Więc?
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)