Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Manga i Anime Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Rosye
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: www.rosulztosi.mylog.pl

PostWysłany: Sob 15:45, 27 Sty 2007 Powrót do góry

po japońsku/angielsku ? :)
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Sob 15:50, 27 Sty 2007 Powrót do góry

Zazwyczaj na YouTube są angielskie napisy, a jak nie to na [link widoczny dla zalogowanych] są napisy, do różnych anime i można sobie przeczytać, albo ustawić, tak, że czytasz, z notatnika jednocześnie oglądając, ale ja wolę już czytać po angielsku.
Zobacz profil autora
Rosye
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: www.rosulztosi.mylog.pl

PostWysłany: Sob 16:03, 27 Sty 2007 Powrót do góry

aha, dzięukje :)
żeby nie było offtopu :d to przeczytałm ostatnio genialne yaoi - Cut ^^ :d ryczałąm na koniec jak bóbr, piękna kreska, i w ogóle wszystko piękne :D:D
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Sob 16:09, 27 Sty 2007 Powrót do góry

Skąd ściągnęłaś skanlację?
Co prawda ja zazwyczaj yaoi nie czytam, a jak już to omijam sceny.
Zobacz profil autora
Rosye
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)
..::HighGuru Shur'tugal::.. (ExtraMod)



Dołączył: 30 Gru 2005
Posty: 1556 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: www.rosulztosi.mylog.pl

PostWysłany: Sob 16:30, 27 Sty 2007 Powrót do góry

[link widoczny dla zalogowanych] w zakończonych CUT :) polecam gorąco :D
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Sob 18:41, 27 Sty 2007 Powrót do góry

Hmm... Kreska mi się tak średnio podobała, ale sama historia opowiedziana w mandze ładna, nawet bardzo.
Tylko wyjaśnij mi, dlaczego się popłakałaś? Czy to ze mną jest cos nie tak? Chyba jakaś nieczuła jestem, ale przecież zakończenie jest szczęśliwe.
Zobacz profil autora
Pashed
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 11 Lut 2006
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań CITY

PostWysłany: Sob 18:46, 27 Sty 2007 Powrót do góry

Co do Bleacha, jeśli chodzi o grafe [to twórcy sięniczym zbytnio nie popisali], jeśli chodzi o akcje i fabułę... wymiotka...

I do tego muza... szczerze to każdy FAN anime powinien obejżeć Bleacha :P

Oglądałem na jakimśtam kanale przez WInampa :D

Pozdro
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Wto 14:51, 27 Lut 2007 Powrót do góry

No cóż, dokosztalciłam się (jezz jak to brzmi) w kwestii Bleacha i muszę powiedzieć, że po przeczytaniu ile to to ma odcinków, to już z miejsca odkładam obejrzenie na później...
Zazwyczaj, jeśli gdzieś pisze, że anime ma powyżej 100 odcinków, to sobie odpuszczam, bo zazwyczaj oznacza to, że po jakimś czasie (50 -60 odcinków, albo nawet wcześniej) zaczyna się robić strasznie schematyczne.
No i ile czasu musiałabym na to poświęcić...


Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora (Hantsuki)

Cytat:
Ise. Miasto w prefekturze Mie na Honsiu. Ledwie stutysięczne, więc jak na Japonię maleńkie. Często odwiedzane przez turystów ze względu na malowniczą, historyczną zabudowę i liczne zabytki, jednakże swój złoty wiek przeżyło w epoce Edo, gdy lokalna świątynia bogini Amaterasu była popularnym celem pielgrzymek. Ise jest także domem Yuuichiego Ezaki, zwyczajnego siedemnastolatka, który niedawno trafił do szpitala, by leczyć się z wirusowego zapalenia wątroby. Jak w przypadku większości chorych, wkrótce kuracja zaczyna przynosić efekty, a niesforny Yuuichi nie może znieść rutyny długotrwałej hospitalizacji i usiedzieć w miejscu.

Już niebawem jednak spotka kogoś nowego. Z innego szpitala przeniesiona do Ise zostaje Rika Akiba, rówieśniczka Yuuichiego. Rika cierpi na wrodzoną wadę serca - niedomykalność zastawek; właściwie całe życie spędziła w szpitalu. Jak się domyślacie, po nieuniknionym spotkaniu nic nie będzie już takie samo...

No cóż, podchodziłam nieco jak pies do jeża, w tego typu produkcjach zazwyczaj są dwa wyjścia: Hollywoodzkie („ON poznaje JĄ - Wielka Miłość - po wielu perypetiach ONA jednak nie umiera - żyją długo i szczęśliwie”), albo iście melodramatyczne („ON poznaje JĄ - Wielka Miłość - ONA umiera - ON cierpi w samotności przez resztę życia”). A jednak tutaj mamy ciekawą ucieczkę od schematu, naprawdę zakończenie nie jest do końca takie, jakiego się spodziewamy.
Krótka seria, bo zaledwie 6-cio odcinkowa, co zazwyczaj w anime oznacza, że fabuła pędzi na łeb na szyję omijając, co najmniej połowę tego, co mogłaby mieć do zaoferowania przy większej liczbie odcinków i… Kolejne zaskoczenie, tutaj jest przemyślana i ciekawa, odcinki odpowiedni wciągają. Jest akcja, czas na chwilę refleksji i kilka retrospekcji.
Od strony medycznej też wydaje się wiarygodna, chociaż trudno mi to oceniać, bo na medycynie się nie znam, a już zupełnie nie na kardiologii.
Co prawda trudno tu powiedzieć, że tematyka jest oryginalna, ale wykonanie naprawdę zasługuje na uwagę.
Postacie są wiarygodne, tu każdy ma chwilę słabości, wzloty i upadki. Są ludzcy. Czasami straszliwie rozkapryszona Rika, Niezdecydowany Yuuichi wykorzystujący chorobę, by się obijać. Akiko bardzo żywiołowa pielęgniarka, której postać bardzo przypadła mi do gustu.
Goro Natsume, utalentowany młody lekarz, którego złamał osobisty dramat, o złotym sercu, jednak pozbawiony złudzeń i cyniczny w stosunku do życia.
Grafice nie można nic zarzucić. Podoba mi się zwłaszcza, mimika twarzy postaci, która mówi, to, czego bohaterowie nie ujmują w słowa, jednak mimo wszystko typ rysowania postaci nie jest taki, który lubię.
Muzyka nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale całkiem dobrze buduje nastrój. Jest spokojna i stonowana. Zwłaszcza podoba mi się opening i ending, który jest śliczną balladą miłosną.

Ogólnie anime gorąco polecam, zwłaszcza, że nie trzeba na nie poświęcić kilkunastu godzin, jak, na co poniektóre.


Rika Akiba
Image ImageImage Image

Yuuichiego Ezaki
Image

Yuuichi i Rika
Image Image
Image


Akiko Tanizaki
Image Image

Goro Natsume
Image Image Image



Neon Genesis Evangelion

Właściwie nie oglądam tego po raz pierwszy. Lubię wracać do tego anime, bo nie ważne ile razy się je obejrzy zawsze znajduje się coś nowego, coś, czego nie zauważyło się poprzednim razem.

Cytat:
Od straszliwej katastrofy, zwanej Drugim Uderzeniem (Second Impact), w której śmierć poniosła połowa ludzkości, minęło 15 lat. Na Ziemi pojawiają się tajemnicze, niszczycielskie byty, nazywane Aniołami. Ich celem jest Tokio-3, a dokładniej - „coś” ukrytego w kwaterze głównej organizacji NERV. Wrażliwy i niepogodzony ze sobą piętnastoletni Shinji Ikari przybywa do Tokio-3, wezwany przez swego ojca, szefa NERVu. Jednak nie chodzi tu o rodzinne spotkanie - Shinji spełnia warunki umożliwiające mu pilotowanie Evangeliona - ogromnego, biomechanicznego robota. Evangeliony są jedyną nadzieją na skuteczną walkę z Aniołami, same jednak mogą stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo, wymykając się spod kontroli swych twórców... Shinji początkowo odmawia, szybko jednak okoliczności zmuszają go, by zasiadł za sterami Evangeliona. Oprócz niego pilotem jest także wyciszona i dziwna Rei Ayanami, a jakiś czas później do zespołu dołącza stanowiąca jej całkowite przeciwieństwo, gwałtowna i pewna siebie Asuka.

Tak bardzo w skrócie wygląda fabuła. Zazwyczaj anime, w których występują mechy unikam jak ognia, albo jeszcze staranniej, gdyż wielkie roboty, to nie jest coś, co by mnie pociągało, ale… No właśnie, ale przede wszystkim obejrzałam, gdyż jest to coś, co znać należy (zachwycać się nie ma obowiązku, ale wypada wiedzieć, co to jest), no a poza tym NGE zyskało status anime ‘kultowego’.
Produkcja nie najnowsza, bo powstała w 1995 roku, jednak, jeśli mam być szczera, to podoba mi się bardziej od wielu współczesnych, które z niewiadomych względów stały się popularne.
Ten 26-cio odcinkowy serial, ma ogromna siłę przyciągania, wciąga jak cholera. Zwłaszcza, że właściwie początkowo naiwny i prosty scenariusz „dzielni młodzi bohaterowie przezwyciężają swoje słabości i ratują świat”, jednak ani słabości nie są łatwe do przezwyciężenia, ani uratowanie świata takie proste. Scenariusz jest wyjątkowo obszerny i obfituje w bardzo ciekawe wydarzenia. Zawiera też poplątaną intrygę, której śledzenie wcale nie jest takie łatwe i można się niekiedy nieco zgubić. Tak pozostaje aż do końca i myślę, że nie zepsuje przyjemności oglądania, jeśli powiem, że są całkowicie różne interpretacje zakończenia i o żadnej nie można powiedzieć, że jest bardziej prawdopodobna od drugiej. Właściwie wątek urywa się w odcinku 24 (dalsze dwa są analizą osobowości bohaterów). Właściwym zakończeniem jest dopiero film End of Evangelion, ale i on pozostawia dużo możliwości interpretacji.
A co w tym anime jest tak ciekawego, że mogę do niego wracać jeszcze dużo razy?

Cóż, właściwie, w anime, mechy są tylko dodatkiem, który popycha bohaterów do przodu i wymaga od nich pójścia do przodu (jednak, żeby to dostrzec trzeba wnikliwie się tej produkcji przyjrzeć i niejako w nią wniknąć oraz porzucić uprzedenia typu ‘kolejny serial o wielkich robotach’, bo i tak można to oglądać i zapewne będzie się to oglądało z satysfakcją, bo oprawa graficzna i animacja mechów są niesamowite). Sporo jest też tutaj symboliki chrześcijańskiej, którą można interpretować i analizować, przez długi czas, a i tak nie jest się do końca pewnym, czy akurat ta interpretacja jest słuszna.

Jednak tym, o czym naprawdę traktuje NGE są ludzie i filozofia życia. Anime jest pełne uczuć, jest właściwie nimi mocno wysycane, aż do granic histerii, co dziwne, jest to wręcz chorobliwie fascynujące, chociaż męczące. Pierwsze anime, w którym, do tego stopnia wniknęłam, do tego świata, że wręcz przeżywałam wszystkie uczucia, jakimi są targani bohaterowie.
Bardzo psychologiczne, gdyż bohaterowie mają autentyczne problemy, jaki ma każdy z nas i każdy znajdzie kogoś, z kim mógłby się utożsamiać.
Każdy z nich jest w pewnym stopniu, mniejszym, lub większym okaleczony psychicznie, przez co mimo licznych prób nie potrafią się ze sobą porozumieć i się zrozumieć.
W końcu dowiadujemy się, jaki naprawdę każdy z nich jest i jakie ma cele. Poznajemy też ich przeszłość, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, jaki wpływ miała ona na to, kim się stali bohaterowie.
Analizować ich osobowości, psychikę można do woli, znajdzie się tu kilka autentycznie pokazanych teorii psychologicznych, chociażby dylemat jeża (polega na tym, że człowiek nie dopuszcza do siebie nikogo nie tylko w obawie przed zranieniem, ale i przed zadaniem bólu innej istocie).

Mimo poważnej tematyki jednak w NGE jest spora dawka humoru, nawet parodii, która rozładowuje napięcie i pozwala nieco się odprężyć. Mimo wszystko jednak nie jest to serial, lekki, łatwy i przyjemny, o którym zapomni się w następnym tygodniu.

Muzyka, jest dobra, aczkolwiek nie ma jej tutaj tak dużo. Bardzo ciekawym i dobrym rozwiązaniem jest udźwiękowienie za pomocą naturalnych odgłosów, np. w momencie, kiedy Shinji jedzie pociągiem słychać tylko jego stukot i odgłosy, rozmowy, jakie wydają pasażerowie.
Jednak, kiedy muzyka już się pojawia jest dobrana dobrze i starannie, nie można jej nic zarzucić. Zwłaszcza utwór z openingu Cruel Angel Thesis, który zaliczam, do jednego z lepszych, jakie zostału użyte w anime, które oglądałam.

Na animacje patrzy się z przyjemnością, zwłaszcza przy poruszaniu się Evanelionów, które robią to nad wyraz płynnie i naturalnie, wręcz z ludzką zwinnością, co na pewno było trudne do oddania przy takich maszynach.


Ostatnio zmieniony przez Alveaner dnia Wto 17:40, 27 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Wto 17:40, 27 Lut 2007 Powrót do góry

Muahahaha, nie ma pasożytowania... :ym:

NGE polecam osobiście; to anime ze Znakiem Jakości Kota.

Ikari Shinji i EVA 01
Image

Sōryū Asuka Langley i EVA 02
Image

Ayanami Rei i EVA 00
Image

Katsuragi Misato
Image

Ikari Gendo
Image
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Wto 17:49, 27 Lut 2007 Powrót do góry

Katze masz może gdzieś w odmętach komputera jakieś screeny, albo arty z Kaworu? Bo ja ostatnio poszukuję takowych i za bardzo znaleźć nie mogę.

Swoją drogą podobno ma powstać film live na podstawie NGE, ale nie sądzę, żeby był w stanie dorównać anime.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Śro 19:42, 28 Lut 2007 Powrót do góry

Widziałam projekt tego 'Live NGE'. Żałość widzę, żałość. Straszne to było.
A w odmętach mego dysku nie posiadam nic takiego, przykro mi... [:

[edit]

[link widoczny dla zalogowanych]. I jeszcze [link widoczny dla zalogowanych].
Znaczy... Straszne to było jak to kiedyś widziałam... Kiedy teraz na to patrzę... Panienki brzydkie jak noc, to fakt. Brr. I do tego, z której strony one wyglądają na... 14 lat? o_O
Za to Evy... Evy swoją urodą przyćmiewają wszystko inne... A w szczególności panienki, ale na tym polu to nie wyczyn...

[edit]
Tylko szkoda, że to projekty... Ja bym z chęcią obejrzała taką animowaną wersję, nawet z tymi niewydarzonymi panienkami.
Ale z drugiej strony, Hideaki Anno nie będzie reżyserem...
No dobra, macie [link widoczny dla zalogowanych] na odchodne, a ja się wreszcie zamknę i przestanę edytować... :ym:
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Śro 21:13, 28 Lut 2007 Powrót do góry

Może nie żałość, ale to nie będzie podobne do seriali, który skupia się na psychice i przez to jest takie ciekawe, w filmie będzie tylko o robotach i to na walkach się on skoncentruje, co już widać.

Cytat:
A w odmętach mego dysku nie posiadam nic takiego, przykro mi... [:

Trudno, ostatnio tak mnie wzięło, bo lubię, nawet bardzo tę postać.
Swoją droga zmusiła mnie ona do zastanowienia się nad seksualnością Shinji’ego (do dzisiaj zresztą nie doszłam czy jest homo, czy hetero. Najbardziej prawdopodobne wydaje mi się, iż jest bi, chociaż… Chyba nie da się tego, tak naprawdę stwierdzić).


Ostatnio zmieniony przez Alveaner dnia Śro 23:09, 28 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Śro 21:38, 28 Lut 2007 Powrót do góry

Hetero. Wielu fanów o tym dyskutowało i to, że kochał Kaworu, nie dowodzi tego, że był bi, bo homo to na pewno nie.
Pssst... A tę stronę też już podawałam, w ostatniej linijce... (;
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Śro 23:27, 28 Lut 2007 Powrót do góry

Cytat:
Hetero. Wielu fanów o tym dyskutowało i to, że kochał Kaworu, nie dowodzi tego, że był bi, bo homo to na pewno nie.

Homo, rzeczywiście raczej nie, ale to, że jest bi, jest całkiem prawdopodobne, bo jego relacje z Kaworu są, co tu dużo mówić dwuznaczne (najbardziej mi się podobało, jak Kaworu go za słówka łapał xD)
Ja stoję chyba najbardziej za opcją, że jest biseksualistą, bo homo nie jest skoro seksualnie pociąga go Asuka, co jest raczej wiadome.

Ja tylko nie mogę ścierpieć, że on taki niezdecydowany jest. Często i gęsto się rumieni w takich trochę dwuznacznych sytuacjach i podtekstach, nie mówiąc już o tym, że mam wrażenie, iż nieco wstydzi się swoich odruchów (gorące źródełka...)

Cytat:
Pssst... A tę stronę też już podawałam, w ostatniej linijce... (;

A to przepraszam, nie zauważyłam, już edytuję posta.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Śro 23:48, 28 Lut 2007 Powrót do góry

NGE oglądałam kilka miesięcy temu, więc może warto sobie je przypomnieć, ale zakłopotanie Shinjiego i jego relacje z Kaworu nie wyglądały mi na, jakby to powiedzieć, takie, dwuznaczne.
A może to po prostu głodnemu chleb na myśli, co? (;
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Czw 12:38, 01 Mar 2007 Powrót do góry

Cytat:
ale zakłopotanie Shinjiego i jego relacje z Kaworu nie wyglądały mi na, jakby to powiedzieć, takie, dwuznaczne.

Może nie aż takie, ale są dwuznaczne, zresztą cały NGE jest pełen dwuznaczności, więc...

Cytat:
A może to po prostu głodnemu chleb na myśli, co? (;

Nie, raczej nie, ale dziękuję za troskę.


[link widoczny dla zalogowanych] jeszcze jest trochę o Live NGE.

EDIT:
Od dzisiaj na Hyperze leci Full Metal Alchemist.
Anime zaczyna się o 21.00
Zobacz profil autora
Elessar
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2006
Posty: 917 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Minas Tirith

PostWysłany: Czw 14:11, 01 Mar 2007 Powrót do góry

Polecam Fullmetala :) Ja oglądałem już całał serie i jestem zachwycony ;P
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Czw 16:07, 01 Mar 2007 Powrót do góry

Bosssko... [/ironia mode]
Nie, żebym miała coś do FMA, do tej pory słyszałam same superlatywy na jego temat, ale Hyper ma to do siebie, że jeden odcinek jest o 21:00, kolejny 0:30... -__-
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Czw 16:14, 01 Mar 2007 Powrót do góry

Katze ja właśnie patrzę na ramówkę Hypera FMA jest tylko o 21.00 o 00.30 są Klipy, więc nie ma co sie przejmowac godziną.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Pią 7:47, 02 Mar 2007 Powrót do góry

Widziałam. Coprawda na youtubie, ale zawsze (tvn, 20:55 zaczyna się seans moich rodziców... [: ). Powiem, że mam ochotę na więcej (ale na YT są generalnie odcinki po hiszpańsku... -__-).
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Pią 11:48, 02 Mar 2007 Powrót do góry

Mnie się podobało, co prawda mam pewne zastrzeżenia, co do tej alchemii (ok. prawo równorzędnej wymiany jest oczywiste, ale to przemiany potrzebna jest też energia, a tutaj nic jej nie dostarcza oraz alchemia to tutaj jest coś w rodzaju magii, ale to takie niuanse, które nie mają większego wpływu na odbiór, tego anime).
Animacja jest dobra, przynajmniej w tym pierwszym odcinku, który widziałam. Kreska, nawet nawet, ale nie jest taka, jaką bardzo lubię, ogólnie pasuje do całości u jest ok., chociaż przyznam, że gdybym nie wiedziała ile lat ma Edward, to po twarzy stwierdziłabym, że jest tak o dwa, trzy lata młodszy.
Właściwie niezbyt go polubiłam, ale może się to zmieni, jak na razie nieco mnie wkurza. I dlaczego ona ma zawsze taką zawziętą, gburowatą minę?


Katze [link widoczny dla zalogowanych] masz napisy do FMA.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Pią 15:25, 02 Mar 2007 Powrót do góry

Edward faktycznie wygląda trochę zbyt młodo, ale to da się przeżyć. Ogólnie jest pozytywnie.
Kreska też trochę... Powiem to co Alv, nie moja ulubiona, ale nie mówię, że jest zła.

Co tam napisy, nie wiesz, gdzie zdobyć film? W oryginale ofkoz? (;
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Pią 15:51, 02 Mar 2007 Powrót do góry

Cytat:
Co tam napisy, nie wiesz, gdzie zdobyć film? W oryginale ofkoz?
Nie, wiem, bo w osiołku też głównie, jakiś Hiszpański czy inny tego typu, z tym, że nie wiem, czy z napisami w tym języku, czy dubbingiem.
Są też jakieś nieopisane tylko, numer odcinka, i nie wiem, po jakiemu są.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Pią 22:29, 02 Mar 2007 Powrót do góry

Widziałam drugi odcinek. Po hiszpańsku, obok miałam otwarty notatnik z napisami... -__-
Ale wciąga! :ym:
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Pią 22:55, 02 Mar 2007 Powrót do góry

Też widziałam, miło się oglądało. Zwłaszcza opening mi się podobał. Tylko Eda nadal niezbyt lubię, rozumiem mniej więcej jego postępowanie, ale nadal to go nie ratuje.
Zobacz profil autora
Shady
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 138 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Birmingham

PostWysłany: Czw 18:47, 08 Mar 2007 Powrót do góry

Ja troszkę nie w temacie jestem, ale mi się podobał bardzo film anime Gilgamesh, na Hyper leciał, albo Last Exile. Neon Genesis Evangelion, też fajne. Ale Gilgamesh najlepszy. Co prawda po japońsku, ale napisy na szczęście były polskie;) Ja nigdzie nie mogę znaleźć Final Fantasy którejkolwiek części całej, choćby po angielsku. A bardzo mi się spodobało po zobaczeniu zupełnie przez przypadek teledysku z wycinków do "In the end" Linkin Park. Świetne. Wie ktoś, gdzie mogę znaleźć którąś część?
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Wto 16:46, 13 Mar 2007 Powrót do góry

Night Head Genesis

Seria, która bardzo mi się podobała, zwłaszcza kreska, która jest dokładnie taka, jaka lubię. No a poza tym wszystkiego trzeba spróbować.
Cytat:
Bracia Kirihara, Naoto i Naoya, od urodzenia posiadają dziwne i niezrozumiałe dla zwykłych śmiertelników moce. Naoto jest w stanie siłą woli przesuwać i niszczyć przedmioty, zaś jego młodszy brat dotykając drugiego człowieka widzi najokrutniejsze sceny z jego przeszłości. Ich dramat rozpoczyna się, gdy jako małe dzieci zostają oddani przez rodziców do ośrodka badawczego, z którego uciekną dopiero po piętnastu latach. A to dopiero początek historii...
W tę dramatyczną, pełną cierpienia i okrucieństwa opowieść wprowadza nas godzinny film, będący połączeniem dwóch pierwszych odcinków. Oglądamy w nim trzy krótkie epizody z dzieciństwa bohaterów, pokazujące moce, jakimi dysponują, oraz moment, w którym rodzice oddają ich do wspomnianego wcześniej ośrodka. Właściwa akcja rozpoczyna się piętnaście lat później, kiedy Naoto i Naoya zdołają pokonać otaczającą ośrodek barierę i wydostają się na wolność.
Główna linia fabularna opiera się na poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, jakie każdy z nas nie raz sobie zadawał: „Kim jestem?", „Czemu jestem taki, a nie inny?". Te właśnie pytania zadają sobie także bohaterowie, dla których sensem życia staje się poszukiwanie tego, co im odebrano, dając w zamian jedynie ból i rozczarowanie: swoich rodziców, swojego domu, swojego życia. Wątki poboczne stanowią zamykające się w dwóch-trzech odcinkach historie, będące odzwierciedleniem zła tego świata. Naoto i Naoya przeczuwają, że ich moce powinny służyć wyższym celom, dlatego też pomagają napotkanym po drodze ludziom - poznając przy tym każdy z ludzkich obłędów i stykając się z mordercami, szaleńcami i samobójcami, pchanymi do zbrodni przez zemstę, strach, czy głupotę. Autorzy zadbali o to, by ich przedstawienie w wizjach Naoyi było jak najbardziej realistyczne i okrutne.
Mroczny klimat wzmacnia jeszcze utrzymana na bardzo przyzwoitym poziomie grafika. Znajdziemy tu wiele prostych zabiegów, takich jak rozmycie albo odwrócenie kolorów, które wykorzystane w odpowiednich miejscach dały wspaniały efekt, potęgujący nastrój niepewności i grozy. Podobną prostotą zadziwia muzyka, którą określiłbym jako tajemniczą i mistyczną. Nie ma w niej jakichś skomplikowanych motywów, ale jest delikatność, która w połączeniu z obrazem komponuje się idealnie.
Serii nie polecałbym osobom młodszym, gdyż miejscami jest naprawdę brutalna. Jednakże wszystkim starszym widzom bez wahania mogę powiedzieć, że warto jej się dokładniej przyjrzeć!


Image

Image

Image



Black Lagoon

I kolejne anime, które, mimo iż zazwyczaj nie bardzo lubie taka tematykę bardzo mi się spodobało. Swoją drogą uważam, iż należy ono do takich produkcji, które można albo pokochać, albo znienawidzić, opcje pośrednie są raczej mało prawdopodobne.
Wciąga, wciąga jak cholera i nie można się oderwać.
A tak poza tym to, kreska, kreska, kreska, która od razu przypadła mi do gustu.
Cytat:
Wody Azji Południowo-Wschodniej, zarówno Morza Południowochińskiego, jak i Filipin, a zwłaszcza Malajów, zawsze były niebezpieczne. Bliskość najkrótszego, a w praktyce jedynego (poza okrążaniem Australii) żeglownego szlaku wiodącego z Oceanu Indyjskiego na Pacyfik przez Cieśninę Malakka, oraz niemożliwego do kontrolowania labiryntu pokrytych tropikalną dżunglą wysepek, sprawiły, że tutejsze wody zawsze roiły się od piratów, budzących grozę Bugisów. Strach ten odcisnął trwały ślad na języku angielskim: do dziś używane są słowa takie jak bogeyman. Nawet w naszych czasach potomkowie Bugisów nie porzucili swoich prahu - co najwyżej wyposażyli je w silniki motorówek, a w ich arsenale obok rytualnych noży - krisów pojawiły się kałasznikowy. I pal sześć, jeśli spotkanie z nimi zakończy się obrabowaniem załogi i pokładowego sejfu; na tych wodach co roku dziesiątki statków, od przewożących drobnicę trampów po wielkie kontenerowce, po prostu „rozpływa się w powietrzu”. Wynika to oczywiście z faktu, że jakakolwiek „centralna władza” zawsze była w tym rejonie słaba, a Bugisi nigdy nie mieli problemów z korzystaniem z lokalnych portów do prowadzenia swych interesów. Jak pisał Kornel Makuszyński, są kraje, gdzie zawsze jest gorąco i zawsze trwa rewolucja. Handel i wielki biznes zamieniły największe porty regionu - Singapur, Dżakartę, Semarang, Pontianak, Surabaję czy Makasar w nowoczesne, szklano-żelbetowe, pełne świateł i zgiełku metropolie, jednak niemal zawsze otoczone są one ropiejącą raną slumsów. W tym rejonie swoje gry i „nielubiące światła dnia” interesy prowadzą wielkie międzynarodowe korporacje, organizacje przestępcze od chińskich Triad przez południowoamerykańskie kartele narkotykowe po rosyjską mafię, wszelkiego autoramentu ruchy rewolucyjne i grupy terrorystyczne, oraz służby specjalne wielkich mocarstw. W pomniejszych portach, gdzie uwaga władz nie zawsze sięga, policja i lokalni biurokraci stają się tylko jeszcze jednym gangiem, przy nabrzeżach handluje się każdym towarem (od chińskiej i japońskiej elektroniki zrabowanej ze zdążających do Europy kontenerowców po niewolników, narkotyki i broń), a bary pełne są niebieskich ptaków najróżniejszego sortu. Właśnie takim miastem jest fikcyjna Roanapra, w której toczy się akcja tej serii.
Dla Rokuro Okajimy, młodego japońskiego urzędnika, którego codzienna rutyna obejmuje głównie monotonną harówkę, połajanki szefów i picie ze starszymi kolegami, podróż służbowa w ten rejon zakończy się na pokładzie pirackiego ścigacza torpedowego, w rękach Black Lagoon Company - malowniczej międzynarodowej grupy najemników. Przewożone przez niego, a przejęte przez porywaczy dokumenty są jednak zbyt kompromitujące - w efekcie zszokowany Rokuro usłyszy od swojego szefa, że firma nigdy nie zapomni o jego poświęceniu, i że powinien czuć się dumny, bo na jego pogrzebie pojawi się osobiście sam dyrektor jego działu... Kumulacja rozczarowania dotychczasowym życiem i syndromu sztokholmskiego sprawia, że Rokuro, przezywany przez załogę „Rock”, postanawia się do niej przyłączyć. Co wniesie japoński salaryman do grupy składającej się z szefującego interesowi olbrzymiego afroamerykanina - ekskomandosa Dutcha, spokojnego Żyda Benny'ego - geniusza komputerowego i gniewnej córki ulic nowojorskiego Chinatown - Revvy „Two Hands”, morderczego strzelca?
Black Lagoon to naprawdę „ostra jazda bez trzymanki”, dwanaście odcinków akcji niemal non-stop, napięcia, walki, i nieprzyjemnego przedstawienia co mniej chlubnych aspektów naszej cywilizacji. Oś fabuły stanową perypetie ekipy Black Lagoon Company, zaś całość podzielono na kilkuodcinkowe moduły, odpowiadające kolejnym epizodom mangi. Poszczególne przygody są raczej typowymi historiami sensacyjnymi, jednak o klasie tej serii decyduje wybór miejsca akcji, realizacja oraz przede wszystkim fantastyczni bohaterowie. A obok niezbyt pochlebnego i może lekko przejaskrawionego, ale generalnie boleśnie prawdziwego portretu Azji Południowo-Wschodniej i fantastycznych, wyrazistych głównych bohaterów znajdziemy tu też całą galerię ciekawych postaci drugoplanowych, takich jak Bałałajka - głowa lokalnej rosyjskiej mafii i częsty „zleceniodawca” Black Lagoon Company, pewna Chinka - zawodowa morderczyni i mistrzyni sztyletu, czy Roberta, istna „Mad Dog” meido.
Seria jest ekranizacją wyśmienitej mangi autorstwa Rei Hiroe - w dodatku ekranizacją staranną i wierną, nie tylko nie gubiącą niczego z nastroju oryginału, ale wręcz wiele ciekawego wnoszącą. Projekty postaci są bardzo bliskie mangowym pierwowzorom. Naprawdę dobra jest też animacja - a to spory komplement w odniesieniu do serii, w której rutynę stanowią pościgi na drogach, morzu i w powietrzu, strzelaniny i bijatyki. Dobrze prezentuje się również strona dźwiękowa - zadbano o realizm, słychać nawet brzęk łusek po wystrzelonych pociskach, a całości towarzyszy mroczna, nerwowa muzyka. Doskonała jest piosenka początkowa, Red Fraction w wykonaniu MELL - co jest istotne, ponieważ w roli ilustracji animacji końcowej mamy czysto instrumentalny utwór Don't Look Behind. Bardzo dobrze dobrano też całą obsadę seiyuu. Megumi Toyoguchi, znana z roli Winry w Full Metal Alchemist, wypadła bardzo przekonująco jako szalona, wymachująca bronią Revy, zaś Daisuke Namikawa (czyli Fay z Tsubasa Chronicle, czy Benawi z Utawarerumono) doskonale zagrał niewprawionego, ale zdeterminowanego Rocka. Przekonujące, autentyczne postaci wykreowali też mniej znani aktorzy - Jun Karasawa w roli Siostry Edy, Mami Koyama jako Bałałajka oraz Tsutomu Isobe jako Dutch.
Potężna dawka akcji i realistycznie przedstawionej przemocy dość jednoznacznie określa docelowe audytorium, nawet jeśli twórcy nie próbują przesadnie epatować przemocą i rozlewem krwi. Brak też jakiegoś szczególnie oczywistego fanserwisu - to jest seria przeznaczona dla widzów dorosłych i erotyka pojawia się w niej mniej więcej tak samo często, jak przewija się w normalnym, dorosłym życiu, czy też raczej - w codziennych interesach przestępczego podziemia. Black Lagoon to z pewnością gratka dla fanów akcji i sensacji.


Image

Image

Image

Image

Image

Ouran High School Host Club

A teraz coś dla kontrastu z tymi nieco poważniejszymi seriami. Szkolna komedia shoujo, z której wydawałoby się nie da się nic ciekawego już wykrzesać. Błąd. Wystarczy potraktować temat ze sporym przymrużeniem oka i dużą dawką dystansu
Cytat:
Oto prywatna szkoła średnia Ouran - miejsce, gdzie uczęszcza progenitura możnych tego świata, a przynajmniej Japonii. Ale jest jeden wyjątek, który nazywa się Haruhi Fujioka. Haruhi nie ma absolutnie nic wspólnego z „bogatymi smarkaczami”, a stypendium w szkole Ouran zostało zdobyte dzięki ciężkiej pracy i doskonale zdanym egzaminom. Najprawdopodobniej wszystko potoczyłoby się zwykłym trybem - Haruhi zdaje egzaminy wstępne, Haruhi trzyma się na uboczu szkolnego życia i szkolnych wydarzeń, Haruhi dzięki wytężonej pracy kończy elitarną szkołę... Tak by się pewnie stało, gdyby pewnego pięknego dnia jedynym spokojnym miejscem, gdzie można by się pouczyć bez marudzących nad głową współuczniów, nie była zamknięta zwykle trzecia sala muzyczna. Niestety, na nieszczęście (a może na szczęście) drzwi okazały się otwarte. A wewnątrz zaszło coś, co diametralnie zmieniło życie kilku osób...
Lojalnie ostrzegam, iż dalsza część recenzji może zawierać spoilery, które poważnie zmniejszą przyjemność oglądania. Jednakże nie da się napisać więcej o bohaterach i fabule, bez ujawniania chociażby kilku szczegółów. Proponuję więc do dalszej lektury przystąpić po obejrzeniu przynajmniej pierwszego odcinka...
Ouran Koukou Host Club na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejna komediowa szkolna seria shoujo. Mamy bowiem grupę chłopaków (piękni, młodzi, inteligentni, utalentowani), którzy postawili sobie za cel „umilanie szkolnego życia wszystkim pięknym dziewczętom, które znajdują się wokół nich”. Należą do najbogatszych rodzin w kraju, nie mają w związku z tym żadnych zmartwień, a na dźwięk nazwiska przynajmniej dwóch z nich drżą najtwardsi wojownicy. Sama szkoła natomiast, oprócz oczywiście nauki, zaspokaja wszystkie zachcianki uczęszczających do niej uczniów - od zaopatrzonej w wykwintne dania stołówki, poprzez wszelakie szkolne imprezy kulturalno-rozrywkowe, po rozwijanie własnych zainteresowań w klubach tematycznych.
Właśnie taki klub założył jeden z uczniów, Tamaki Suou. Konkretnie: Klub Towarzyski Szkoły Ouran, w którym dziewczęta w towarzystwie kilku przystojnych kolegów mogą miło spędzić czas na herbatce. Oraz powzdychać do wspomnianych powyżej panów, prezentujących, jak na przyzwoity fanserwis przystało, praktycznie wszystkie typy bishounenów. A że zazwyczaj panie wzdychają do określonych typów męskiej urody, każdy z panów w klubie posiada odpowiednią specjalizację. Mamy więc tu założyciela klubu i jednocześnie jego prezesa, „Księcia z Bajki na Białym Rumaku”, Tamakiego Suou, którego komplementy powodują, że panny mdleją z zachwytu. Wiceprezesem klubu jest niejaki Kyouya Ootori, Szara Eminencja, z nieodłącznym laptopem lub notatnikiem, odpowiedzialny za promocję, zarządzanie i organizację wszelkiego rodzaju klubowych wydarzeń. Do klubu należą także dwaj trzecioklasiści: uwielbiający słodycze Mitsukuni „Honey” Haninozuka, błękitnooki i blondwłosy aniołek, budzący w garnących się do niego paniach instynkty „poniekąd” macierzyńskie, oraz towarzyszący mu jak cień małomówny olbrzym Takashi Morinozuka. Para ta może na pierwszy rzut oka sprawiać dziwne wrażenie, zwłaszcza, że Mori często służy Honey'owi jak podpora, ewentualnie słupek do wspinaczki, lub do przytulania się ku uciesze żeńskiej widowni. Praktycznie typowy związek seme - shota, tak uwielbiany przez niektóre panie. No dobrze, a co z tymi, które preferują „zakazane” typy miłości? Dla ich oczu przeznaczone są pokazowe występy pt. „Miłość braci Hitachiin” w wykonaniu bliźniaków Hikaru i Kaoru. Przecież trzeba wyjść naprzeciw oczekiwaniom gości, prawda? A że jednocześnie dla obu panów inscenizowanie tego typu scenek to chleb powszedni i wyśmienita zabawa? To tym lepiej.
Do kompletu brakuje nam jedynie głównej bohaterki, wokół której wspomniani panowie, jak na szkolną komedię shoujo przystało, mogliby rozlokować swoje długie odnóża i pokonywać kolejne etapy podręcznika Jak szybko i skutecznie uwieść niewinne dziewczę w 100 krokach. Takiej, która by odpowiednio mdlała, piszczała, wydawała egzaltowane „ochy” i „achy” na ich widok, oraz miała Dylematy MoralneTM, którego wybrać. I chwała Bisco Hatori, autorce mangi, na której oparta jest seria, oraz twórcom anime, że zdecydowanie poszli w innym kierunku. Ponieważ, jak się okazuje po pierwszych dwóch odcinkach, główna bohaterka absolutnie nie pasuje do tego schematu. Zarówno pod względem nawiązania znajomości, wyglądu, jak i charakteru, a przede wszystkim podejścia do życia. A właśnie to zderzenie chłodnego racjonalizmu osoby, która od najmłodszych lat musiała polegać głównie na sobie i nie mogła pozwolić sobie na finansowe szaleństwa, z całkowitym brakiem znajomości i zrozumienia świata „zwykłych ludzi” przez bogaczy, jest główną siłą tej serii. Haruhi (bo właśnie o niej tutaj mowa) jest najprawdopodobniej jedną z najbardziej udanych postaci dziewczęcych, jakie możemy znaleźć w produkcjach ostatnich lat. Twardo stąpająca po ziemi, racjonalna, sarkastyczna, i, o dziwo, zachowująca się normalnie w towarzystwie całego stada przystojniaków, nie popadająca przy tym w egzaltację i nie miotająca się w wielokącie uczuciowym. Jej celne uwagi i spostrzeżenia stanowią doskonałe podsumowanie szaleństw Tamakiego czy bliźniaków i często boleśnie sprowadzają ich na ziemię, uświadamiając im istnienie rzeczy, o których dotychczas nie mieli zielonego pojęcia. Jednocześnie jednak okazuje się, iż sama Haruhi ma spore zaległości w umiejętnościach oceny niektórych ludzkich zachowań i sytuacji, a panowie zwracają jej uwagę na rzeczy, których dotychczas nie była świadoma, lub też po prostu uważała je za nieistotne.
Brzmi poważnie? Możliwe, jednak nadal jest to komedia. I to taka, w której twórcom udało się doskonale wyważyć proporcje pomiędzy komizmem w zderzeniu dwóch światów, a czasem gorzką prawdą o życiu i obowiązkach, jakie na każdym ciążą. Seria w zasadzie nie posiada fabuły - każdy odcinek stanowi zamkniętą całość, wszystkie jednak są zgrabnie powiązane charakterystycznymi postaciami drugoplanowymi, czy wzmiankami o jakichś wydarzeniach, które miały miejsce wcześniej. Jak już wcześniej wspomniałam, dominuje tu lekko absurdalny humor, głównie sytuacyjny, często związany z celnymi uwagami Haruhi, a także z nagłymi „załamaniami nerwowymi” Tamakiego (będących zwykle efektem wymienionych wcześniej uwag). Zdarzają się też momenty poważniejsze, ale wzruszony widz zostaje zwykle celnie powalony nieoczekiwaną puentą. O dziwo jednak udało się nie spłaszczyć i nie ośmieszyć postaci - praktycznie wszyscy bohaterowie, nawet epizodyczni, dają się polubić. Niestety: twórcy w ostatnich dwóch odcinkach odeszli zdecydowanie od mangi, całkowicie zmieniając klimat i, co gorsza, charakter postaci, które swoim zachowaniem absolutnie nie przypominały tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Wprawdzie ostatni odcinek ratuje nieco sytuację, ale radzę zakończenie oglądać na własną odpowiedzialność, lub nie oglądać wcale.
W podkładzie muzycznym dominuje styl klasyczny, doskonale pasujący do atmosfery i charakteru szkoły, a także do zachodzących wydarzeń. Jedynymi momentami, w których słyszymy inne brzmienia, są opening Sakura Kiss, śpiewany przez Chieko Kawabe, oraz ending Shissou, wykonywany przez LAST ALLIANCE. Animacja, zważywszy na ilość ludzi, którzy przy niej pracowali, jest jedną z lepszych, jakie widziałam. Postacie są narysowane dopracowaną, charakterystyczną, miękką kreską, często także występują pomysłowe i zróżnicowane efekty super-deformed. Niektórym może się nie spodobać akurat ten sposób rysowania, że nie wspomnę o pastelowych barwach oraz o wszechobecnych motywach różanych, tudzież o wirujących płatkach róż (sic!). Jednak dokładnie taki był zamysł twórców, doskonale pasujący do tej produkcji.
Doskonała zabawa konwencją shoujo i nawiązania do kilku znanych motywów przyniosły efekt w postaci jednej z lepszych, jeśli nie najlepszej produkcji w swojej klasie. Co ciekawe, mimo iż Ouran Koukou Host Club może sprawiać wrażenie anime przeznaczonego typowo dla żeńskiej części widowni, wśród znanych mi panów został także przyjęty bardzo ciepło. A zatem komu polecam? Wszystkim, bez względu na płeć, którzy lubią się pośmiać, a jednocześnie obejrzeć ciepłą i optymistyczną serię. Jednocześnie jednak ostrzegam: jeśli ktoś traktuje śmiertelnie poważnie niektóre motywy, bądź też nie umie się odnaleźć w konwencji, która ewidentnie jest stworzona z przymrużeniem oka, powinien się poważnie zastanowić, zanim sięgnie po ten tytuł.


Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

A jeśli już jesteśmy przy Host Club, to trzeba zobaczyć
TO

Full Metal Panic!

Seria wbrew pozorom niemająca nic wspólnego z Fullmetal Alchemist. Polubiłam za przeplatankę odcinków humorystycznych i poważnych. No i za Sagarę, który jest nieprzystosowany do życia w normalnej szkole.
Cytat:
Organizacja Mithril, niezależna od żadnego państwa, zrzesza najemników z różnych stron świata. Dysponuje zaawansowaną technologią, wyprzedzającą o parę ładnych dziesięcioleci współczesne osiągnięcia. Są swego rodzaju „policją”, namierzającą i niszczącą bazy terrorystów i nielegalnych handlarzy bronią. Pewnego dnia Sagara Sosuke, Kurtz Weber i Mellisa Mao dostają od dowództwa Mithrilu nietypową misję. Muszą chronić szesnastoletnią uczennicę - Chidori Kaname - przed porywaczami. Powodów nie podano. Żeby nie rzucać się w oczy, Sagara podaje się za ucznia, dzięki czemu może bez problemów obserwować Chidori. No, może nie bez problemów, zważywszy na to, że jest wybitnie nieprzystosowany do szkolnego życia... Sytuacja zaczyna się komplikować, gdy Chidori zostaje jednak porwana...
Full Metal Panic niełatwo zakwalifikować do jakiegokolwiek gatunku. Trochę szkoły, wojska, krwi, mechów... I tona powalających na ziemię gagów. Komizm bohaterów i sytuacji jest doprawdy godny uznania, podobnie jak „smaczki”, parodiujące konwencje występujące w anime (chociażby parodia yaoi w wykonaniu mechów).

Seria jest przeplatanką odcinków komediowych i poważnych. Sama fabuła nie jest zbyt wyszukana - obraca się wokół postaci Głównego Złego, Którego Za Żadne Skarby Nie Da Się Ubić Aż Do Końca Serii oraz Chidori Kaname. Część widzów mogą drażnić zbyt gwałtowne przejścia od komizmu do tragizmu, jednak ten minus równoważą liczne plusy. Jedno też należy powiedzieć - odcinki poważne mają w sobie pierwiastek komedii i vice versa.
Najmocniejszą stroną Full Metal Panic, obok gagów, są bohaterowie. I tutaj należy bić brawa twórcom. Sagara Sosuke jest jedną z najlepszych postaci, z jakimi miałem do czynienia w anime. Weźcie faceta, który od dziecka świata poza wojskiem nie widział, nie ma bladego pojęcia o normalnym życiu, wypuśćcie takiego między uczniów - i wyobraźcie sobie efekty. Z wszelkimi trudnościami radzi sobie metodami rodem z frontu - pistolet, granat, mina, podchód, kamuflaż, mechy - to dla niego chleb powszedni. Mimo że jest postacią komediową, został wyposażony w tragiczną przeszłość - co niektórzy mogą uznać za wadę.
Jego towarzysze broni - strzelec z profesji, a playboy z zamiłowania Kurtz Weber oraz lubiąca piwko i papierosy była marines Mellisa Mao, również bawią do łez. A skoro już zeszło na kobiety, nie należy zapominać o Chidori. Wybuchowa niczym bomba wodorowa i krzykliwa jak gruba, złośliwa żona z wałkiem - jednak potrafi się też zdobyć na kobiecość. Jak widać - bohaterowie tej serii po prostu nie mogą zawieść żadnego miłośnika komedii.
Anime to powstało w oparciu o pierwszych siedem tomów tasiemcowej powieści autorstwa Shoujiego Gatoh, z ilustracjami (i późniejszą mangą) w wykonaniu Shikidouji. Dostępne są już kolejne trzy tomy (razem ponad 700 stron) i z dużą dozą prawdopodobieństwa należy przewidywać drugi sezon anime, kontynuujący fabułę tej serii. Sfilmowano też szereg krótszych opowiadań tych samych autorów, głównie dokumentujących szkolne życie i rozwijający się romans Sousukego i Chidori. Biorąc pod uwagę, że w posłowiu tomu dziewiątego autor stwierdził, że jest dumny, bo właśnie skończył pierwszą z kilku zamierzonych części historii, bohaterowie tej serii towarzyszyć nam będą jeszcze długo.
Kreska i animacja stoją na dobrym poziomie, co zresztą nie powinno dziwić, zważywszy, że to stosunkowo nowa seria. Na uwagę zasługują walki mechów. Pojawia się grafika komputerowa, co widać szczególnie w scenkach z łodzią podwodną - bazą Mithrilu, jednak może ona razić tylko zagorzałych przeciwników. Muzyka z openingu i endingu jest przyjemna i wpadająca w ucho.
Cóż ja mogę powiedzieć... Polecam polecam i jeszcze raz polecam. Mieszanka wybuchowa równie udana jak wojskowe pomysły Sagary. A może po prostu uległem magii tej serii? Tak czy owak, Full Metal Panic ma mnóstwo zalet i parę nieznacznych uchybień, które można spokojnie wybaczyć. Ocena końcowa - dziewięć.


Image

Image

Image


Ostatnio zmieniony przez Alveaner dnia Czw 8:27, 05 Kwi 2007, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Dian Cecht
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 19 Mar 2007
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:50, 20 Mar 2007 Powrót do góry

Ave Final Fantasy VII: Advent Children??
Ave!! :D
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Sob 19:59, 31 Mar 2007 Powrót do góry

Mnie się seria Final Fantasy nie podobała. Mam całkiem sporo zastrzeżeń. Poza tym, juz bym wolała normalnych aktorów, bo tworzenie takich ni to animowanych ni to prawdziwych wcale tak świetnie nie wygląda.


Seria, którą obejrzałam jakiś czas temu, ale pamiętam ją dość dobrze, bo od razu mi się spodobała, głownie za sprawą głównej bohaterki - Robin, którą od razu bardzo polubiłam.
Przyznam, że obejrzawszy opening w pierwszym odcinku spodziewałam się czegoś w nieco innym guście. Raczej czegoś, co skupiałby się głównie na romansie, ale przyjemnie się zawiodłam.

Witch Hunter Robin
Cytat:
Ludzie zawsze bali się zjawisk nadprzyrodzonych. Czary, moce, przekleństwa od wieków wpływały na ich wyobraźnię. Do tego stopnia, że byli skłonni tłumaczyć nimi wszelkie niewyjaśnione zjawiska. A co gorsza, oskarżać niewinnych ludzi i okrutnie ich karać - słynne lochy inkwizycji, czy tysiące płonących stosów, na zawsze utrwaliły się w ludzkiej pamięci...
Akcja Witch Hunter Robin rozgrywa się w wieku XX, gdy nikt już nie wierzy w opowieści o czarach, magii i przede wszystkim - czarownikach i czarownicach. Prawda nie jest jednak taka prosta - ludzie znający się na Mocy (zwanej w serii witchcraft) naprawdę istnieją... Część z nich nie nadużywa swych możliwości, żyjąc jak każdy człowiek - niestety, wielu spośród nich dąży do osiągnięcia własnych celów, nie licząc się z innymi. Co gorsza, mogą nawet zabić człowieka, pozostając bezkarni - bo jak skazać kogoś, kto zatrzymał na odległość czyjeś serce? Przecież jest to niemożliwe bez magii, która, jak każdy wie, nie istnieje...
Właśnie w celu zwalczania tych najgorszych wiedźm i czarowników funkcjonuje tajna organizacja Solomon. Powstała dawno temu, a dysponując olbrzymią bazą danych o liniach genealogicznych ludzi, śledzi i pilnuje tych, którzy potencjalnie mogą być obdarzeni mocą. W razie potrzeby do akcji wkraczają jej łowcy, mający jeden cel - powstrzymać, a więc zabić ofiarę.
Anime opowiada o japońskim oddziale tej organizacji, zwanym w skrócie STN-J. Cała historia zaczyna się zaś, gdy w pół roku po śmierci jednego z Łowców, z Kwatery Głównej przysłane zostaje uzupełnienie - w postaci piętnastoletniej Robin, będącej jednym z Craft Userów („craft user” - inaczej „Witch”, człowiek obdarzony Mocą), pracujących dla Solomona. Nie można powiedzieć, aby jej przybycie zostało dobrze przyjęte przez jej nowych współtowarzyszy, czy też przez dowództwo. Przyczyną jest to, że STN-J prowadzi na własną rękę prace nad dziwną substancją - ORBO - zdolną neutralizować moce wiedźm. Z tego też powodu nie zabijają oni Craft Userów, tylko starają się ich chwytać i przetrzymywać w zamknięciu... Jak łatwo zrozumieć, w tej sytuacji nowa członkini grupy jest podejrzewana o bycie szpiegiem, mającym wykraść informacje o tajemniczym wynalazku. Zwłaszcza, gdy okazuje się, że ma pewne problemy z kontrolowaniem własnej mocy.
Tak zaczyna się wyśmienita (moim skromnym zdaniem) seria Witch Hunter Robin. Fabuła, mimo że pozornie dość typowa, rozwija się niezwykle interesująco i naprawdę wciąga nas w bieg wydarzeń. Nie można jej także odmówić wielu zaskakujących zwrotów akcji, czy zdumiewających, nietypowych rozwiązań - najlepszym przykładem może być metoda, jaką Robin przezwycięża swoje kłopoty z mocą - przyznaję się bez bicia, że do tej pory z tak prostym, a przy tym ciekawym pomysłem nie spotkałem się jeszcze w żadnym anime, mandze - ani nawet książce.
Jednak wszystkie zaskakujące nas elementy fabuły są niczym w porównaniu z tym co następuje w połowie serii - fabuła zakręca nagle o 180 stopni, stawiając przed nami zupełnie inny obraz wydarzeń, inne ich pojmowanie, niż do tej pory.
Fabuła jest jak dla mnie największą zaletą tej serii - za drugą należy stanowczo uznać bohaterów. Mimo że dość typowi, są naprawdę interesujący i ciekawie ukazani, a przede wszystkim mają w sobie głębię, która nie raz potrafi nas zaskoczyć. W miarę rozwoju akcji niektórzy z nich się zmieniają - za najlepszy przykład może służyć tytułowa bohaterka oraz Yurika - niepoprawna, olewająca swoja pracę i wiecznie przysypiająca blondynka. Zwłaszcza porównanie tej postaci z początku i końca serii ukazuje ogrom zmian, jakie w niej zaszły - i co najważniejsze, następują one stopniowo i są dobrze uzasadnione.
O nastroju dużo powiedzieć się nie da - jest spokojny i smutny, albo raczej nieco melancholijny, przesycony przy tym tajemniczością i niezwykłością, dynamiczny zaś, gdy akcja tego wymaga. Występują tutaj oczywiście pewne wątki komediowe, od typowych gagów (zazwyczaj powodowanych przez Yurikę, lokaja, czy ich szefa) do - moim zdaniem bardziej interesujących - żartów, często językowych, albo bawiących się kulturą - jak imię jednego z głównych bohaterów. Ten tajemniczy, chodzący w czarnym płaszczu, ponury bishonen ma na imię - uwaga - Amon - jak egipski bóg słońca. Także wspomniana wyżej metoda opanowania mocy przez Robin jest puszczaniem oka do widza - tak proste wyjaśnienie czegoś, co normalnie wymaga od bohaterów tak wielkich wyrzeczeń...
Wspomnieć należy także o dwóch bardzo istotnych dla serii sprawach - kresce i animacji. Stoją one na bardzo wysokim poziomie - postacie są ładne, wyraziste, a przy tym bardzo realistyczne. Także animacja jest wyśmienita – dynamiczna w scenach walk, zwalniająca, gdy nadchodzi chwila refleksji... Warto także wspomnieć o ciekawych zabiegach autorów - niekiedy sam obraz nasuwa nam pewne przemyślenia, albo coś sugeruje - np. w pierwszych odcinkach, gdy Robin jest jeszcze wyobcowana z zespołu, inni członkowie są jakby lekko zdystansowani, a zdarza się, że niekiedy obraz jakby lekko się rozmywa - ma to sugerować wyobcowanie Robin z grupy.
I wreszcie na koniec - muzyka. Nie będę ukrywał, ciężko mi o niej coś napisać - w mojej opinii jest ona bardzo dobra i odpowiednio dopasowana do wydarzeń, a także stanowczo nadaje się do posłuchania bez związku z serią.
Podsumowując, Witch Hunter Robin jest naprawdę warta obejrzenia - ma wciągająca fabułę, ciekawe postacie, a przy tym bardzo dobra animację i muzykę, które stanowią wspaniale uzupełnienie świetnej całości. Polecam ją serdecznie każdemu.


Robin
Image
Image

Amon
Image

Michael
Image

Amon i Sakaki
Image

Sakaki
Image

Doujima
Image

Image

Image



Pojawił się też trailer 3 odcinka Hellsing Ultimate>KLIK<
Zdaje się, że to w tym odcinku pojawi się mój kochany Francuz i przy okazji jedna z ciekawszych postaci.


Fullmetal Alchemist

No cóż w końcu udało mi się to jakoś obejrzeć do końca, po trochu ściągając, po trochu oglądając na Hyperze i YouTube (został mi jeszcze tylko film kinowy). Przyznam, że to anime ma wiele zalet, które w sumie całkowicie (jak dla mnie) równoważą wady, z tym, że nie obraziłabym się gdyby trochę tych odcinków ‘zapychaczy’ wycięli. Na pewno by nie zaszkodziło. Szkoda tylko, że koniec tak zwalili, no, ale jest jeszcze film, więc może coś wykombinują.
Cytat:
Kilka lat temu zagrywałem się grami komputerowymi z serii "Final Fantasy", o których do dzisiaj mogę powiedzieć, że były to najciekawsze gry RPG w jakie kiedykolwiek grałem. To wcale nie żart, w przeciwieństwie do innych znacznie bardziej skomplikowanych, zachodnich gier tego typu, produkcje Square miały duszę i naprawdę żyły. Wiedziałem, że kiedyś musi nadejść moment, w którym trafię na anime w podobnym klimacie. "Fullmetal Alchemist" okazał się być takim właśnie tytułem.
Autorką pomysłu na tę opowieść jest urodzona w 1973 roku Hiromu Arakawa. Pierwsze rozdziały tej niezwykle zajmującej historii o dwóch braciach pasjonujących się alchemią, przez którą ich młode życie stało się pasmem trudności i ciężkich dylematów, powstały w 1999 roku. Alchemia, będąc jednym z zainteresowań autorki, stała się tematem, wokół którego obraca się fabuła "Fullmetal Alchemist" i trzeba to przyznać, nawiązań do jej historii jest w tej opowieści sporo. W serialu pojawiają się autentyczne książki alchemiczne, są nawiązania do słynnych alchemików, np. tytuł jednej z postaci - Hohenheim Światła - to wyraźny hołd oddany Paracelsusowi. Również homunculi wstępujące w mandze związane są z tą postacią, Paracelsus utrzymywał, bowiem, że przy pomocy alchemii stworzył sztucznego człowieka miniaturowej wielkości, który przez krótki czas był bezwzględnie oddany swemu stwórcy, po czym odwracał się od niego i uciekał.
Dzięki wykorzystaniu tej tematyki, autorce nie tylko udało się stworzyć wspaniałą historię, ale również przedstawić pewną filozofię życia, dotknąć tematu niebezpieczeństw związanych z eksperymentami naukowymi oraz moralnych aspektów z nimi związanych. Dzięki temu udało jej się postawić przed bohaterami wiele interesujących i bardzo ciężkich dylematów, co czyni z Alchemista nie tylko świetną rozrywkę, ale również rzecz do pewnego stopnia wartościową dla odrobinę młodszych fanów mangi i anime.
Rok 2003 przyniósł serię animowaną na podstawie komiksu, której realizacją zajęło się odnoszące spore sukcesy studio Bones, znane między innymi z takich produkcji jak "Wolf's Rain", "Scrapped Princess" czy "Rahxephon". Z informacji, jakie udało mi się uzyskać wynika, że tylko do pewnego momentu opowieść o braciach Elric jest zgodna z mangą, później zaczyna toczyć się własnym torem i jak to zwykle bywa, manga jest pełniejszą wersją tej historii.
Akcja serialu rozgrywa się w świecie, który odpowiada czasom naszego dwudziestolecia międzywojennego. Mamy, więc pociągi oraz samochody parowe, radia, telefony, broń palną odpowiadającą tamtemu okresowi oraz proste czołgi. Światem rządzą dyktatorzy, a wojny toczą się jedna za drugą. Jest oczywiście pewna dość znaczna różnica, jeśli chodzi o technikę. Wszelkie nowinki techniczne i wynalazki zostały odkryte i są wytwarzane dzięki wysoko rozwiniętej alchemii. Alchemicy opanowali swą sztukę prawie do perfekcji, dzięki niej budują, naprawiają, leczą, ale także walczą. Jednego wszakże zrobić nie potrafią, mianowicie przezwyciężyć podstawowych praw natury. Nie mogą zrobić czegoś z niczego, obowiązuje ich naturalne prawo równoważnej zamiany. Muszą poświęcić coś o równej wartości, do tego, co chcą otrzymać. Każdy z alchemików oddałby duszę diabłu za legendarny kamień filozoficzny, który pozwoliłby mu ominąć prawa natury i dałby mu władzę Boga.
"Fullmetal Alchemist" to historia dwóch braci, których samotnie wychowywała matka, po tym jak ich ojciec przepadł gdzieś bez śladu. Był on Państwowym Alchemikiem, a jego synowie, jedenastoletni Edward i młodszy o rok Alphonse, odziedziczyli po ojcu żyłkę do alchemii. Szybko poznali tajniki tej specjalności, szczególnie Edward wykazywał się wielkim talentem. Wszystko byłoby pięknie, jednak pewnego dnia matka ciężko zachorowała i wkrótce zmarła. Edward razem z bratem podjęli decyzję, która w sposób niezwykle dramatyczny zupełnie odmieniła ich los. Sięgnęli po zakazany owoc - transmutację człowieka. Postanowili ożywić matkę, ale niestety ten, kto próbuje przezwyciężyć bezlitosne prawa natury, płaci ogromną cenę. Transmutacja szczątków matki nie tylko się nie powiodła, ale kosztowała Edwarda utratę nogi, a Alphonse'a całego ciała. Aby uratować brata, Edward w ostatniej chwili wykonał kolejną transmutację - przypisał jego duszę do starej zbroi, która stała w nieopodal, co przypłacił utratą kolejnej kończyny...
Dotknięci dramatycznymi przeżyciami, Edward i Alphonse postanawiają wyruszyć w świat, aby znaleźć sposób na przywrócenie swych ciał do normalnej postaci. Ed wyposażony w sztuczne, prawie idealne kończyny staje się najmłodszym w historii Stanowym Alchemikiem. Będąc na usługach armii, w wolnych chwilach w towarzystwie brata będą starać się odnaleźć kamień filozoficzny, który jak głoszą legendy ma być panaceum na wszelkie choroby i w rękach doświadczonego alchemika - zdziałać cuda. Sprawa jednak jest o wiele trudniejsza niż się braciom początkowo wydawało, ale ich samozaparcie nie pozwala im przerwać poszukiwań. Tymczasem kamieniem filozoficznym interesują się także stworzenia o ludzkim wyglądzie, posiadające niezwykłą siłę i ponadludzkie zdolności. Sprawę komplikują też niewyjaśnione przypadki zabójstw Stanowych Alchemików. Bracia Elric stają na progu śmiertelnej gry o przetrwanie i uzyskanie odpowiedzi na temat głęboko ukrytych tajemnic kamienia filozoficznego.
Ktoś mógłby pomyśleć, że "Full Metal Alchemist" to jakiś kolejny Harry Potter, w końcu występują tu dzieci, a i kamień filozoficzny ostatnio kojarzy się wyłącznie z owym bohaterem. Oczywiście skojarzenie to jest jak najbardziej błędne. To w żadnym wypadku nie jest bajka. Problemy naświetlane w serialu są bardzo poważne i nie brakuje tu tragizmu. Tylko z początku bohaterami są dzieci, rzeczy, których doświadczają szybko zrobią z nich, a szczególnie z Edwarda dorosłych ludzi.
Postacie występujące w serialu nie mają skomplikowanych osobowości, może poza Edwardem, który targany wewnętrznymi konfliktami, musi podejmować czasami bardzo niełatwe decyzje. Zaobserwujemy też u tej postaci znaczny rozwój osobowości. Z innych postaci ciekawie prezentuje się Roy Mustang, który głęboko skrywa swe myśli i czasami trudno określić jego motywy i kierunek działania. Humor, który w grach z serii "Final Fantasy" był wszechobecny, tutaj też ma swoje miejsce, choć pod koniec prawie całkiem zanika. Najczęściej śmieszą zachowania Edwarda, kiedy ktoś nazywa go małym, ale także oficer wywiadu Hughes (zanudzający wszystkich opowieściami o swojej córce), przyjaciółka braci - Winry (mająca świra na punkcie mechaniki), oraz nałogowo czytająca książki Scieszka, dostarczają również sporej dawki humoru.
Jeśli chodzi o scenariusz to właściwie trudno się do czegoś przyczepić. Młodsi fani znajdą wiele pojedynków, w których alchemia jest traktowana jako coś w rodzaju magii, wszystko jest jednak dostosowane do zasad panujących w alchemii. Są to więc transmutacje. Ed może np. stworzyć sobie włócznię z jakiegokolwiek materiału, który ma pod ręką, może także stworzyć w ten sposób zaporę oraz oczywiście bezpośrednio zaatakować przeciwnika. Co ciekawe transmutacje, które mogłyby budzić wątpliwości są wyraźnie objaśniane i mają sens, choć oczywiście sama alchemia przeczy prawom natury, bo przecież do transmutacji poza równoważącymi składnikami, powinna też wymagać określonej energii, której nikt nie dostarcza, co jest nawet w serialu poruszone w pewnym momencie.
Poza ciekawymi pojedynkami, w których nie tylko alchemia jest wykorzystywana - Ed dzięki swoim sztucznym kończynom potrafi także nieźle się bić, a Alphonse będąc pancerzem również jest niezły - poznamy też wiele ciekawych przygód, a intryga główna wciąga bez reszty. Nie będziemy więc narzekać na nudę i mimo sporej długości serialu, po jego zakończeniu wcale nie ma się go dosyć, a wręcz przeciwnie pozostaje niedosyt, tym bardziej że nie znajdziemy tu definitywnego zakończenia tej historii. Jeśli już muszę wymienić jakieś wady to jest to niewielka przewidywalność scenariusza, szczególnie na początku. O jakości wykonania serii, nie muszę się rozwodzić, wystarczy że napiszę Bones i wszyscy wiedzą o co chodzi. Przyczepić się mogę jedynie do piosenek, które są trochę zbyt nowoczesne jak dla mnie, ale jest to oczywiście rzecz gustu. W każdym razie serial "Fullmetal Alchemist" obejrzeć trzeba, bo jest to rzecz wyjątkowa i chyba każdy będzie się przy niej świetnie bawił, i młody i starszy fan anime.


Edward Elric
Image
Image
Image
Image
Image

Alphonse Elric
Image
Image
Image

Roy Mustang
Image
Image
Image

Hughes
Image
Image

Izumi sensei
Image
Image
Image

Winry Rockbell
Image
Image
Image

Riza Hawkeye
Image
Image
Image
Image

Scar
Image
Image

Lust
Image
Image
Image

Envy
Image
Image

Zaznaczam iz nie umieściłam tutaj wszystkich postaci, gdyż jest ich całkiem sporo, a mnie nie chce się specjalnie wyszukiwać screenów z nimi.

Szukając różniastych screenów z FMA i artów natknęłam się na całe mnóstwo fanartów o tematyce homoseksualnej, muszę przyznać, że niektóre to całkiem ładne były, tylko ja nie wiedziałam, że w FMA jest tak wiele homoseksualnych podtekstów i dwuznaczności, żeby takie arty tworzyć. Swoją drogą, to chyba jest ich nawet więcej niż do NGE, a tam takich dwuznaczności jest znacznie wiecej.

PS. Jesli ktoś ma ochote zobaczyć to niech napisze, to wrzucę.
Zobacz profil autora
Shady
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 138 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Birmingham

PostWysłany: Nie 16:52, 01 Kwi 2007 Powrót do góry

Wie ktoś może, gdzie mogę znaleźć odcinki Gilgamesh? Bardzo fajne anime, a nigdzie nie mogę znaleźć do ściągnięcia, a na Hyperze, gdzie to oglądałam, nie mogę dojrzeć powtórek.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)