Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Manga i Anime Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Lukaesan
..::Hyper Shur'tugal::..
..::Hyper Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 1647 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Okinawa

PostWysłany: Pią 18:20, 09 Lis 2007 Powrót do góry

Uwaga! Ogłoszenie parafialne! Szukam jakiegoś ambitnego anime w realiach dawnej Japonii (samuraje, ninja...). Ładna kreska, wciągająca fabuła, no i mile widziana zgodnośc z historią. Poza tym prosiłbym dodatkowo o linka do serii. Z góry dziękuję.
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Pią 19:19, 09 Lis 2007 Powrót do góry

Ayakashi ~ Japanese Classic Horror ~

Niestety linku do tego nie podam, gdyż dostałam to anime od znajomego, ale mnie ono zachwyciło, co prawda kreska mnie nie zachwyciła specjalnie, ale to kwestia gustu, bo animacji nie można nic zarzucić.
Cytat:
Wśród ogromnej różnorodności, jaką oferuje nam japońska animacja, możemy odnaleźć niemal wszystko, czego moglibyśmy sobie zażyczyć: pozycje ambitne i czysto rozrywkowe, komedie i dramaty, produkcje opowiadające o życiu zwykłych ludzi w zwykłym świecie oraz rozmaite odmiany fantastyki… Przy czym, o ile motywy zaczerpnięte z japońskich tradycji i wierzeń pojawiają się bardzo często, o tyle anime przedstawiających je w formie czystej i pozwalających nam, Europejczykom, zagłębić się w świat japońskiej kultury, jest zaskakująco mało. Jeżeli jednak ktoś poszukuje takiej właśnie pozycji, z pewnością powinien zainteresować się tą serią. Na anime to składają się trzy rozgrywające się w okresie Edo niezwykle stylowe opowieści grozy, spośród których dwie są ekranizacjami znanych sztuk Kabuki. Sam tytuł, Ayakashi, to imię własne jednej z masek teatru Noh, symbolizującej bóstwo lub ducha opętanego przez ciemne moce. Poszczególne historie zostały stworzone przez niezależne zespoły i znacznie różnią się oprawą graficzną – ale wszystkie są równie fascynujące i godne uwagi.

Pierwowzorem Yotsuya Kaidan, opowieści przedstawionej w czterech pierwszych odcinkach, jest sztuka napisana przez Tsuruyę Nanboku IV, która po raz pierwszy została wystawiona w 1825 roku. Tokaido Yotsuya Kaidan od początku towarzyszyła złowieszcza aura – z każdym jej wystawieniem wiązały się dotykające artystów tragiczne wydarzenia, aż w końcu powstała legenda o klątwie ciążącej nad tą sztuką. Co ciekawe, opowieść opiera się podobno na autentycznych wydarzeniach, odpowiednio przekształconych na potrzeby teatru Kabuki. Akcja anime jest zgodna z linią fabularną sztuki: przystojny Tamiya Iemon, zakochany w pięknej Oiwie, pragnie pojąć ją za żonę, lecz na drodze staje brak zgody jej ojca. Zdesperowany, zabija niedoszłego teścia i zdobywa rękę Oiwy, a żeby odwrócić od siebie wszelkie podejrzenia, przysięga w dodatku, że pomści morderstwo jej ojca. Wkrótce jednak wielka miłość przemija – zajęta nowonarodzonym dzieckiem Oiwa nie ma dla niego czasu, a przecież na świecie jest tyle pięknych kobiet… Skuszony perspektywą małżeństwa z młodszą i bardzo bogatą dziewczyną, postanawia porzucić Oiwę, zaś jego nowa wybranka przesyła żonie Iemona „lekarstwo”, za którego sprawą zostaje trwale oszpecona. Zdradzona przez męża Oiwa popełnia samobójstwo, poprzysięgając zemstę rodowi Iemona… A to tylko zarys skomplikowanej intrygi.

Druga część, zawarta w odcinkach 5-8, stanowi luźną adaptację sztuki Kabuki z 1917 roku, Tenshuu Monogatari, której autorem jest Kyoka Izumi. Opowiada o zakazanej miłości prostego sokolnika i księżniczki, która popełniła samobójstwo, a teraz mieszka w nawiedzonym zamku. W anime mamy dodatkową domieszkę nadprzyrodzonych zjawisk – księżniczka jest jednym z Zapomnianych Bóstw, niewystępujących bezpośrednio w japońskich legendach, ale mających prawdopodobnie korzenie w wierzeniach shintoistycznych, a sama historia, choć stosunkowo prosta, ma bardzo wiele uroku.

Ostatnie trzy odcinki, zatytułowane Bakeneko, nie mają klasycznego pierwowzoru i przedstawiają historię rodziny, która naraziła się na zemstę kociego demona (zgodnie z japońskimi legendami, kocie demony – Bakeneko lub Nekomata – mają zdolność ożywiania zmarłych). Ukazane tu egzorcyzmy wywodzą się z buddyzmu Mikkyo i rytuałów opierających się na San Himitsu (Trzech Tajemnicach) – aby rozprawić się z demonem, trzeba poznać jego Katachi (formę), Makoto (prawdę o wydarzeniach, które doprowadziły do jego powstania) oraz Kotowari (motywację).


Hakkenden: Legend of the Dog Warriors

No i mamy w końcu porządną dawkę kultury japońskiej, chociaż od tej trochę bardziej makabrycznej strony.

Cytat:
Dawno, dawno temu ziemie pewnego daimo zostały najechane przez armie innego pana feudalnego. Napadnięty lord został zmuszony do zamknięcia się w swej siedzibie, podczas gdy siły wroga przystąpiły do oblężenia. Żołnierze marli z głodu, nie mając szans na wydostanie się z pułapki. Ostatnią nadzieję pokładano w wysyłanych co jakiś czas samobójczych misjach, mających na celu zabicie wodza nieprzyjaciół. Jednak żaden z samurajów, którzy zgodzili się podjąć tego zadania, nie osiągnął celu, gdyż przeciwnika chroniły demoniczne siły. W przypływie szaleństwa władca obiecał rękę swej córki psu, jeśli ten zdoła przynieść mu głowę wroga. Zwierzę wyruszyło do obozu nieprzyjaciela i – co dziwniejsze – powróciło, taszcząc w zębach makabryczne trofeum. Pan spełnił – choć nie bez oporu – obietnicę daną psu i oddał mu przyrzeczoną dziewczynę za żonę. Młoda para odleciała w góry, by zamieszkać wspólnie w jaskini. Niemniej jednak jeden z samurajów, nie mogąc pogodzić się z hańbą, jaka spotkała dziewczynę, zaczaił się i zastrzelił psa. Niestety, kula z jego muszkietu rykoszetowała i zabiła także kobietę. Korale jej naszyjnika zapaliły się magicznym światłem i uleciały w powietrze, by – jak głosi przepowiednia – odnaleźć wojowników, mających być przykładem samurajskich cnót.

Podobne historie można było usłyszeć już nie raz, często jako zawiązanie fabuły może niezbyt ambitnych, ale wybitnie rozrywkowych serii z odmiany popularnie zwanej „mordobicie”. Niemniej jednak trudno bardziej się pomylić, niż zaliczając Hakkenden do tego szlachetnego gatunku. Seria bowiem opiera się – trudno mi powiedzieć, w jakim stopniu – na klasycznym dziele literatury japońskiej, pełniącym mniej więcej taką rolę w kulturze tego kraju jak „Pieśń o Rolandzie” w Europie. Dzieło to jest trudne w odbiorze choćby dlatego, że traktuje o całokształcie związanych z kastą samurajów obyczajów (z seppuku popełnionym przez kilka postaci włącznie), a także jest pełne brutalności i ocieka krwią. Warto podkreślić jednak, że seria nie jest obrzydliwa – przemoc stanowi konsekwencję takiej, a nie innej konwencji i pasuje do ogólnej poetyki utworu, a jej pojawienie się na ekranie jest w pełni usprawiedliwione. Śledzenie akcji utrudnia też sposób prowadzenia narracji, który prawdopodobnie został zaczerpnięty z pierwowzoru. Wielowątkowa fabuła skacze od wydarzenia do wydarzenia, odsłaniając raz przeszłość, raz przyszłość, przez co widz – zwłaszcza nieznający dostatecznie płynnie angielskiego – może łatwo się w niej pogubić.

O ile kreska dziś już nie zachwyca (acz nadal widać po niej, że jest dziełem utalentowanych rysowników, którzy zapracowali na swe pensje), to muzyka bardzo dobrze współgra z tym co dzieje się na ekranie, oddając nastrój tragicznych często wydarzeń. Warto przy okazji wspomnieć także o dubbingu, bowiem seria ta jakieś dziesięć lat temu została kupiona przez Amerykanów i przetłumaczona. Otóż jeśli spotkacie się z wersją z podkładem, to uciekajcie od niej jak najdalej! Nasi wielcy bracia zza oceanu prócz demokracji i hamburgerów podarowali nam tak straszny przekład, że aż nóż w kieszeni się otwiera, a karabin po dziadku sam wykopuje się z ogrodu. Starszy daimo przemawiający głosem pasującym co najwyżej do bohatera serialu „Nastoletni Spiderman”, lub mówiący w podobny sposób, pełen zupełnie nieadekwatnego do sytuacji entuzjazmu, właśnie mający wyruszyć na straceńczą misję samuraj, to tylko dwa jaskrawe przykłady z zaledwie pierwszego odcinka. Na szczęście za oceanem znaleźli się ludzie, którzy dostrzegli ten problem i stworzyli uczciwe, porządne fansuby.

Seria jest bardzo dobra, choć może nie przypaść do gustu osobie szukającej łatwej rozrywki. Jak już wspominałem, jest raczej trudna, niemniej jednak polecam ją z całego serca. Zwłaszcza osoby będące bardziej fanami kultury japońskiej lub ogólnie azjatyckiej, orientaliści, czy choćby gracze i mistrzowie gry prowadzący „Legendą 5 Kręgów” powinni być zachwyceni. Gdyby to była praca szkolna (i gdybym był nauczycielem) dałbym 5+.



Tenpou Ibun Ayakashi Ayashi

Teraz coś zdecydowanie bardziej rozrywkowego, jednak na dobrym poziomie w dodatku z ładną grafiką i muzyką.

Cytat:
Dziewiętnastowieczna Japonia miłośnikom anime kojarzy się przede wszystkim z erą Meiji. Ta seria jednak, jak sam jej tytuł wskazuje, osadzona jest we wcześniejszym okresie – u schyłku ery Tenpou (Tempo), kilkanaście lat przed wojną domową, której kres położyła restauracja Meiji. Reformy ekonomiczne i militarne, przeprowadzane przez Mizuno Tadakuni, doradcę Ieyoshiego Tokugawy, 12. szoguna rodu Tokugawa, są rozpaczliwą (i jak czas pokazał, nieskuteczną) próbą ratowania gospodarki i powstrzymania pogłębiającego się ubóstwa kraju. Są też oczywiście okazją do przepchnięcia interesów politycznych, takich jak pozbycie się niewygodnych przeciwników. Fala aresztowań dotyka przede wszystkich tych, którzy studiowali obecnie zakazane „europejskie nauki”. Tylko nielicznym udaje się uniknąć prześladowań. Jednym z nich jest Houzaburo Ogasawara, który zostaje mianowany szefem jednostki o enigmatycznej nazwie Bansha Aratamesho. Do wszystkich plag trapiących Japonię należy bowiem doliczyć youi – nadprzyrodzone byty, zwykle neutralne, czasem jednak atakujące ludzi. To właśnie ich eksterminacją zajmują się członkowie Bansha Aratamesho, zwani ayashi.

My śledzimy losy niejakiego Ryuudou Yukiatsu. Jest to bohater jak na anime bardzo niezwykły – dobiega bowiem czterdziestki. Pochodzący ze szlachetnej samurajskiej rodziny, jako dziecko przeżył niezwykłe „porwanie” – trafił do innego świata, z którego, wedle wierzeń, przychodzą youi. Jedna chwila tam okazała się rokiem w naszym świecie – i na zawsze zmieniła jego życie. Yukiatsu, pragnący powrotu do tamtego cudownego miejsca, a jednocześnie przekonany, że nie powinien tam wracać, w zasadzie zmarnował swoje życie – uciekł z domu i przez dwadzieścia pięć lat pędził żywot włóczęgi, przebywając na marginesie społeczeństwa. Z innego świata wyniósł jednak coś jeszcze oprócz dręczących go wspomnień – ayagami, umiejętność odczytywania prawdziwych imion przedmiotów i ludzi oraz odkrywania znaczeń ukrytych w tworzących je symbolach. Ta właśnie zdolność sprawia, że zostaje zaangażowany jako piąty członek Bansha Aratamesho i szybko okaże się naprawdę niezastąpiony…

Od początku widz zostaje przysypany lawiną faktów historycznych, dat, nazwisk i skomplikowanych powiązań politycznych, decydujących o aktualnym układzie sił. Osoby interesujące się historią Japonii znajdą tu dodatkowe smaczki – pozostałych widzów chciałam zapewnić, że mogą bez większej szkody puścić to wszystko mimo uszu i skoncentrować się na fabule. Jej właściwą treścią bowiem są starcia z kolejnymi youi – oczywiście poprzedzone zwykle dłuższym dochodzeniem, pozwalającym na zrozumienie natury danego monstrum. Nie są to jednak monotonne przypadki typu „potwór tygodnia” – każda sprawa jest inna, a większość z nich trwa dłużej niż jeden odcinek. Nigdy też samo śledztwo nie jest jedynym wątkiem – wątki poboczne istnieją przez cały czas, czasem kontynuując zdarzenia z wcześniejszych odcinków, czasem kładąc podstawy pod późniejsze – a czasem wreszcie po prostu stanowiąc barwne epizody. Tempo przez cały czas jest bardzo dobre – nie nudzi, ale przy tym nie grozi pogubieniem w natłoku chaotycznych wydarzeń. Ogromnym plusem jest także humor. Nie ma tu trapiących anime „elementów komediowych” – zamiast tego dostajemy rzecz niezwykle rzadką: sprawnie napisane dialogi, których zgrabne puenty potrafią dodawać bardzo naturalnego komizmu niektórym sytuacjom.

Seria – jak wiele nowych produkcji – bawi się świadomymi nawiązaniami i pastiszem. Nie sposób nie zauważyć wykorzystanego tu schematu znanego z wielu produkcji amerykańskich, „dobrych glin w złym mieście”. Zespół ayashi oprócz potworów musi także radzić sobie z intrygami tych, którzy w ich kompromitacji szukają okazji do skompromitowania ich mocodawców… Bywają także chwile, w których trzeba wybierać pomiędzy ratowaniem prostych ludzi przed youi, a rozkazami wspomnianych wyżej mocodawców, którym zamęt jest akurat na rękę. Znajdziemy też niecodzienne chwyty narracyjne – szczególnie w początkowych odcinkach postaci opowiadają o różnych wydarzeniach bezpośrednio „do kamery”, jak prezenterzy w programie historycznym, nierzadko wybiegając przy tym w przyszłość. Dla mnie zaletą było także bardzo umiarkowane pokazywanie scen brutalnych. Owszem, padają tu trupy nie tylko youi, jednak twórcy nie delektują się w żadnym momencie sikającą krwią ani malowniczo rozwłóczonymi wnętrznościami.

Dużo dobrego można także napisać o bohaterach. W skład Bansha Aratamesho (z wyjątkiem młodziutkiej Saizou) wchodzą osoby już dorosłe – które jednak przez to nie przestają być barwne i interesujące. Każde z nich – pochodzący z koczowniczego górskiego plemienia Abi, kapłan zapomnianej świątyni Edo Genbatsu, ubierająca się na co dzień po męsku tancerka Saizou, czy wreszcie nasz Ryuudou Yukiatsu – ma własne talenty pozwalające na skuteczną walkę z youi, a przy tym jakoś uzupełniające zdolności innych. Nie oglądamy ich zresztą tylko na polu walki – twórcy zadbali o „obrazki rodzajowe z życia codziennego”, które (jeśli nienadużywane) znakomicie i tanim kosztem uprawdopodabniają postaci i jednają im sympatię widzów. Miło też zauważyć, że całą drużynę łączą naturalnie przyjacielskie stosunki – tyczy się to także Ogasawary, który – choć formalnie jest ich zwierzchnikiem – musi niestety poważnie liczyć się z ich zdaniem.

Pod względem oprawy technicznej jest to seria stojąca na wysokim poziomie, nawet jak na współczesne produkcje. Muzyka dla mnie raczej nie nadawałaby się do słuchania oddzielnie – to za „mocne” brzmienia, ale jako podkład scen akcji sprawdzała się znakomicie. Bardzo udane i nieprzesłodzone są też projekty postaci, wyraźnie zróżnicowanych i o ładnie dopracowanej mimice. Na uwagę zasługuje świetnie dobrana kolorystyka – wyszarzałe i zgaszone barwy w zakurzonych dzielnicach biedoty, pełne światła krajobrazy prowincji, pstrokate kolory dzielnicy czerwonych latarni, czy wreszcie przepych „innego świata”. Wygląd youi obficie czerpie z japońskiej demonologii, trudno więc mówić o oryginalności – jednak tu akurat trudno też z jej braku czynić zarzut. Sceny akcji są dynamiczne, a same walki – przeważnie pomysłowo rozgrywane, z ciekawą choreografią. Krytyków komputera w każdej postaci muszę uprzedzić, że – jak łatwo zgadnąć – renderowania znajdziemy tu bardzo dużo. Wszystkie jednak obiekty są ładnie wpasowane w tradycyjną animację i naprawdę nie rażą. Żeby jednak nie było za pięknie, muszę wspomnieć, że – szczególnie w środkowych odcinkach – widać trochę przykładów roboty na „odwal się”, a w niektórych ujęciach twarze postaci deformują się w sposób niezamierzony, a paskudny.

Jeśli jednak wszystko jest takie dobre, to dlaczego jest tak źle i ocena całości wynosi tylko 7? Po pierwsze dlatego, że fabuła daleka jest od doskonałości, co odbiło się na jej ocenie. Proszę nie zrozumieć mnie źle: podtrzymuję to, co napisałam o niej wcześniej. Ogląda się bardzo dobrze… Pod warunkiem, że nie próbujemy analizować poszczególnych wydarzeń. To nie są ewidentne dziury, łatwo jednak można wytropić nielogiczności, tak w przedstawieniu świata, charakterystyce youi, jak wreszcie w skomplikowanych intrygach politycznych. Mnie najbardziej drażniło to, że wszyscy bohaterowie dysponowali chyba dobrze ukrytymi telefonami komórkowymi i kieszonkowymi teleportami: niezależnie od odległości i obszaru odszukiwali na czas potrzebne miejsce i odnajdowali się w dowolnych okolicznościach. Poza tym rozmaite skomplikowane plany (szczególnie w finale) działają po prostu za dobrze – bohaterowie nie mają szans przewidzieć, że właśnie tak się potoczą wydarzenia (chyba, że czytali wcześniej scenariusz). Jest jeszcze jedna sprawa. Z przyczyn w zasadzie trudnych do sprecyzowania seria po prostu mnie nie wciągnęła. Owszem, oglądałam ją z przyjemnością, ale oderwanie się i odłożenie następnego odcinka na następny dzień nie stanowiło żadnego problemu. Złożyłabym to na karb subiektywnych odczuć, ale ponieważ dwie znajome osoby zeznały to samo, uznałam, że warto o tym napomknąć.

Tenpou Ibun Ayakashi Ayashi to bardzo dobra propozycja rozrywkowa: nie powinna nadmiernie przygnębić, zapewnić głębokiej traumy, ani przerazić. Powinna za to dostarczyć chwili potrzebnego relaksu i odprężenia. Co więcej, jest to pozycja, którą można spokojnie polecić widzom początkującym, a także jedna z tych, którymi można spróbować przekonać do anime osoby, które do tej pory nie miały z nim styczności. Ma większość zalet gatunku, a pozbawiona jest jego poważniejszych wad, a także elementów, które nieprzygotowanego widza mogą dziwić albo zniesmaczyć.


Pozostałe dwie serie ściągałam przez muła, ale niewykluczone, że można znaleźć je też na jakichś stronach z anime.
Zobacz profil autora
Moon
..::Senior Shur'tugal::..
..::Senior Shur'tugal::..



Dołączył: 09 Sie 2007
Posty: 261 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Werewolf City xD

PostWysłany: Pon 17:03, 12 Lis 2007 Powrót do góry

Cóż... muszę powiedzieć że mam mieszane uczucia. No bo z jednej strony to bardzo fajna sprawa, natomiast z drugiej wydaje mi się to takie... hmmm... dziwne.
Bardzo fajnym przykładem mangi jest dla mnie Naruto. Bardzo lubię ten serial emitowany teraz na Jetix, wciągnęło mnie xD
Kiedy słyszę słowo "manga" staje mi jednak przed oczami przede wszystkim Dragon Ball. Stara, dobra bajka, prawdziwa manga która zrobiła na mnie duże wrażenie oraz Pokemon - te uwielbiam do dziś:)
Zastanawiam się tylko dlaczego wiele osób za mangę uważa tylko jakieś lalki z wielkimi oczami...
Zobacz profil autora
ebithril
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Caed Dhu

PostWysłany: Wto 19:51, 13 Lis 2007 Powrót do góry

Lalki? Wiem czemu z dużymi oczami, bo są tak rysowane mangi. Swoją drogą moimi ulubionymi anime są Bleach, Full metal panic r1/r2/fumoffu Full metal alchemist,
Elfen Lied (tak właśnie Elfen Lied) Hellsing, Wolf's rain Uwielbiam je wszystkie
Zobacz profil autora
Wodzus
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 2882 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tomaszowa Mazowieckiego

PostWysłany: Wto 20:09, 13 Lis 2007 Powrót do góry

Moje poglądy są niepopularne, ale...
Nie cierpię mangi, ani anime. Uważam, że europejskie rysownictwo jest o niebo ciekawsze, dokładniejsze, bardziej zbliżone do sztuki. Cały swiat zachwyca się Japonią - bo jest "inna" i znajduje się daleko od Europy czy Ameryki.
Co mi się nie podoba w mandze i anime? Przesadyzm. Jeśli komuś jest smutno, wygląda, jakby zaraz miał się pociąć. Jeśli jest zdziwiony, robią mu się z oczu spodki. Kiedy się śmieje, zaczyna się tarzać po ziemi.
Że wspaniała fabuła? O ludzie... Toż to w większości lekko przerobiona mitologia japońska. Zastanawiam się, czemu ludzie tyle wiedzą o kulturze skośnookich, a niemalże nic o własnej...
Że rysunki świetne? Taa... Mi przypominają raczej pokolorowane szkice niż prawdziwe rysunki...

Za co Japonia dostaje u mnie plusa? Za brak tabu. Są używki, seks, przemoc, a nie budzi to obrzydzenia.


Ale muszę przyznać, dwa filmy w stylu anime mi się spodobały. były to "Ghost in the shell" i "Ghost in the shell 2". Ale tylko za naprawdę NIEBANALNĄ fabułę i interesującą wizję świata.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Wto 21:13, 13 Lis 2007 Powrót do góry

A ja, dajmy na to, nie lubię kubizmu, bo mnie przypomina bardziej ślaćzki z fragmentami skrzypiec, fortepianu i forteskrzypianisty przenicowanego na lewą stronę. O i powiedziałam, i też się liczy, a co.

Wodzus, to po prostu inny styl, inny rodzaj i gatunek, jednak w żadnym razie nie bardziej oddalony od sztuki niż na przykład wspomniane europejskie rysownictwo. Impresjoniści malując swoje obrazy też nie dbali o szczegóły, naturaliści natomiast do przesady wdawali się w nie, opisując zdychanie krowy. Co kto lubi; to, że coś jest bardziej niż mniej skrajne w pewnym momencie o niczym nie przesądza.
A jeśli już o przesadyzmie mowa - przesadzasz. ;>
Nie w każdej mandze czy anime to mierżące Cię wyolbrzymienie występuje, więc o co chodzi?
Zapewniam Cię też, że ludzie wbrew pozorom nie wiedzą wcale wiele o kulturze Japonii, a na pewno nie więcej, niż o swojej rodzimej (właściwie to skąd taki rewolucyjny wniosek, powiedz mi, bom ciekawa). M&A to nie skrócony przewodnik po ichniej mito- i demonologii. Przesadzasz - ponownie. ;>
A tak przy okazji, to niby z czego mieliby czerpać? Z naszej kultury, żeby M&A miało pierwiastek ABŚ?

Dygresja, nie związana w ogóle z tematem: Gits to już awangarda od coraz popularniejszej awangardy, taka bardziej zaawansowana. Jeszcze bezpiecznie w takim razie.
To ja już wszystko rozumiem.


[edyta]
Alv, widzę, że poznałaś już Ergo Proxy. Ja za tę serię zabrałam się kilka dni temu. Po raz trzeci.
/Me poleca, Znak Jakości Kota daję z pełną świadomością, zapominając o psychodelicznym teleturnieju. A coby jeszcze coś do poprzedniego tematu dodać, powtórzę słowa jakiegoś fana: To jakby GITS spotkało się z NGE.
Zobacz profil autora
Wodzus
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 2882 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Tomaszowa Mazowieckiego

PostWysłany: Wto 21:34, 13 Lis 2007 Powrót do góry

"A ja, dajmy na to, nie lubię kubizmu, bo mnie przypomina bardziej ślaćzki z fragmentami skrzypiec, fortepianu i forteskrzypianisty przenicowanego na lewą stronę. O i powiedziałam, i też się liczy, a co."

Tak, na takiej właśnie zasadzie - to moja subiektywna opinia, bo opinie zawsze są subiektywne, i nic nie może się podobać obiektywnie - tak się nie da.

"Zapewniam Cię też, że ludzie wbrew pozorom nie wiedzą wcale wiele o kulturze Japonii, a na pewno nie więcej, niż o swojej rodzimej"
Chcesz sie przekonać, zrób sondę - zapytaj, gdzie był czczony smok, a gdzie Perun.

"A tak przy okazji, to niby z czego mieliby czerpać?"
Nie o to chodzi. Nie rozumiem po prostu, skąd taki boom na kulturę japońską. Nasza jest równie bogata, a pomimo lekcji historii, ludzie wiedzą o niej mało.
Kolejna sonda - kto to jest:
a) ronin
b) sarmata

"Nie w każdej mandze czy anime to mierżące Cię wyolbrzymienie występuje, więc o co chodzi?"
To tak jak z tymi wielkimi oczami - tak, są chlubne wyjątki.
Zobacz profil autora
Katze
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)
.::Murtagh's Guardian Angel::.(ExtraMod)



Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 4801 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się biorą dzieci?

PostWysłany: Wto 22:22, 13 Lis 2007 Powrót do góry

Na bakier z quotami, a wstydziłbyś się. (;
Cytat:
Cytat:
A ja, dajmy na to, nie lubię kubizmu, bo mnie przypomina bardziej ślaćzki z fragmentami skrzypiec, fortepianu i forteskrzypianisty przenicowanego na lewą stronę. O i powiedziałam, i też się liczy, a co.
Tak, na takiej właśnie zasadzie - to moja subiektywna opinia, bo opinie zawsze są subiektywne, i nic nie może się podobać obiektywnie - tak się nie da.
Subiektywne, owszem. Ale spójrz jeszcze raz - ani tu, ani tu to nie zmienia faktu, że kubizm jest istotnym stylem, a rysunki w m&a rysunkami.

Cytat:
Cytat:
Zapewniam Cię też, że ludzie wbrew pozorom nie wiedzą wcale wiele o kulturze Japonii, a na pewno nie więcej, niż o swojej rodzimej.
Chcesz sie przekonać, zrób sondę - zapytaj, gdzie był czczony smok, a gdzie Perun.
A większego kontrastu się nie dało wymyślić? Sztandarowy symbol tego kraju, a słowiańskie bóstwo... A tak swoją ścieżką *wesoły rechot, nie mój, NIE MÓJ! Tylko studentów WJ UW ;>* - sztandarowy symbol owszem, ale Chin, nie Japonii... Nie wiem, czy to tylko wypadek przy pracy, czy chciałeś pokazać, jak to nie masz pojęcia i kompletnie nie uczestniczysz w boomie na Azję. Nie będę dociekać.

Cytat:
Cytat:
A tak przy okazji, to niby z czego mieliby czerpać?
Nie o to chodzi. Nie rozumiem po prostu, skąd taki boom na kulturę japońską. Nasza jest równie bogata, a pomimo lekcji historii, ludzie wiedzą o niej mało.
Ja przepraszam, ale to było a propos fabuły m&a opartej na kulturze Japonii. To oczywiste, że z własnej kultury i historii. A boom, bo o nich ani słowem nie wspomina się na lekcjach. A niby dlaczego? Warto by się dowiedzieć co tam w trawie piszczy, skoro nikt, nawet nadgorliwiec, niczego nie wspomniał.
Urojonych przodków naszych szlachciców wielu skojarzy i z języka polskiego, i z historii, nie martw się. Ronin natomiast to w powszechnym mniemaniu rycerz jakiś czy wojownik, nic ponad to.

Cytat:
Cytat:
Nie w każdej mandze czy anime to mierżące Cię wyolbrzymienie występuje, więc o co chodzi?
To tak jak z tymi wielkimi oczami - tak, są chlubne wyjątki.
Komedie rządzą się swoimi prawami - im wolno wszystko mieć większe i ogólnie bardziej. Jaka szkoda, że w innych gatunkach tak nie ma - przez to nie ma tam żadnych chlubnych wyjątków. ;<
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Wto 23:31, 13 Lis 2007 Powrót do góry

Cytat:
Co mi się nie podoba w mandze i anime? Przesadyzm. Jeśli komuś jest smutno, wygląda, jakby zaraz miał się pociąć. Jeśli jest zdziwiony, robią mu się z oczu spodki. Kiedy się śmieje, zaczyna się tarzać po ziemi.

Nie oglądałeś zbyt wielu pozycji, bo to w dużej mierze zależy od gatunku i przyjętej konwencji. W jednym to będzie SD, a w innym jednak nieco bardziej ludzko wyglądające postacie.

Cytat:
Uważam, że europejskie rysownictwo jest o niebo ciekawsze, dokładniejsze, bardziej zbliżone do sztuki.

O ile komiksy artystyczne są jeszcze ok. i niektóre są naprawdę ciekawe o tyle te wszystkie bardziej komercyjne są takim brzydactwem, że czasami trudno na nie patrzeć (np. Wiedźmin).

Cytat:
Cały swiat zachwyca się Japonią - bo jest "inna" i znajduje się daleko od Europy czy Ameryki.

Powody mojego zachwycani się są nieco inne. Przede wszystkim przy całej kulturze wschodu nasza wygląda na naprawdę mierną, a my przy nich jesteśmy barbarzyńcami.

Cytat:
Że wspaniała fabuła? O ludzie... Toż to w większości lekko przerobiona mitologia japońska.

Pff... Rodzajów anime jest tak wiele, że naprawdę mitologią japońską inspirowana jest tylko niewielka część opowieści fantasy i około fantasy, a reszta, cóż to już wyobraźnia.
Zresztą mitologia japońska nam Europejczykom, jeśli ją bliżej poznać wyda się nieco makabryczna.

Cytat:
Kolejna sonda - kto to jest:
a) ronin
b) sarmata

Kiepski przykład, bo określenie ronin stało się znane za pomocą filmu o tym samym tytule, który stał się znany dzięki 8 minutowej świetnej scenie pościgu. A o sarmatyzmie o ile wiem jakiegoś znanego filmu to nie było.

Spytaj się za to przeciętnego zjadacza chleba, co to jest Kitsune, albo Youkai (oba z mitologii japońskiej) a zrobi wielkie oczy i zada mało inteligentne pytanie:
- Co?

EDIT:
Czyli mogę uznać, że wyszło na Katze i moje?
Zobacz profil autora
Lapis
..::Precious Shur'tugal::..
..::Precious Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lip 2006
Posty: 807 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd.

PostWysłany: Sob 16:57, 29 Gru 2007 Powrót do góry

Alveaner napisał:
Honey and Clover

Jaka to cudowna seria (to nie jest sarkazm). Nic nie wybucha, nikt nikogo nie ściga, nikt się nie pierze po pyskach... Podejrzewam, że z tego względu może być dla większości ludzi nieco nudna, ale dla garstki do której należę, będzie wspaniałą historią obyczajową.

Chyba również należę do tej garstki. Na początku drażniła mnie twarz Hagu-chan, czasami z tych owalnych, białych plam niczego nie potrafiłam odczytać. Prawdę powiedziawszy, nadal tego nie potrafię. (; Morita. Świetny chłopak, tak szalony, że nie da się go nie lubić, etc. Mogłabym tak każdego przedstawić w samych superlatywach, ale kto chciałby to czytać? ;)
Dziękuję Alv, za umieszczenie opisu tego anime. Gdyby nie Ty, zapewne nigdy bym na nie nie trafiła.

Pora brać się za drugi sezon. (;
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Sob 19:27, 29 Gru 2007 Powrót do góry

Lapis! Matko, jak Cię dawno dziewczyno na tym forum nie widziałam. dobrze, że wróciłaś.

Cytat:
Na początku drażniła mnie twarz Hagu-chan

Prawdę mówiąc ona cała była dla mnie nieco drażniąca, nie lubię postaci tego typu. Zresztą podobnie rzecz ma się z Takemoto, na szczęście pozostali bohaterowie tych w zupełności zrekompensowali.
Do moich faworytów należeli Mayama, Nomiya oraz Yamada, chociaż i Mority nie dało sie nie lubić.


Nana

anime.tauki.pl napisał:
Nana Komatsu, żywiołowa, beztroska i bezgranicznie naiwna dwudziestolatka, rozpaczliwie poszukuje życiowego celu, do którego mogłaby dążyć. Na razie próbuje odnaleźć go w miłości, dlatego opuszcza rodzinne miasto i za swoim chłopakiem, Shoujim, wyrusza do Tokio, gdzie mogłaby rozpocząć nowe samodzielne życie. Zamiast jednak wziąć się do budowania swojej przyszłości, marnuje czas na oddawanie się przyjemnościom życia w metropolii, takim jak flirty i zakupy, nie zdając sobie sprawy, na czym polega dorosłość. Jej całkowite przeciwieństwo stanowi pewna siebie, stanowcza, twardo stąpająca po ziemi Nana Oosaki. Ona doskonale wie, co chce w życiu robić – do tego stopnia, że dla swojego snu o karierze wokalistki punk-rockowej rezygnuje ze związku z ukochanym Renem, bo ten zostawił ich wspólny zespół Black Stones dla mającego ogromne szanse na odniesienie sukcesu Trapnest. Gdy w śnieżny dzień dziewczyny poznają się w pociągu do Tokio, nie mogą jeszcze wiedzieć, jak bardzo odmieni się ich życie. Przy ponownym spotkaniu w mieszkaniu, które równocześnie chcą wynająć, czy to za sprawą intuicji, impulsu czy też może przeznaczenia decydują się zamieszkać razem. Od tej chwili będą dla siebie oparciem, gdy przyjdzie im skonfrontować wyobrażenia o życiu i związkach z brutalną rzeczywistością. Los przygotował dla nich mnóstwo niespodzianek, niektórych radosnych, lecz innych bardzo nieprzyjemnych.


Skoczyłam to oglądać jakiś tydzień temu i obecnie wszystkie odcinki leżą sobie u mnie na dysku czekając a powtórkę niektórych odcinków.

Anime to powstało na podstawie liczącej już sobie 18 tomów mangi i obejmuje 11 z nich. Manga, autorstwa Ai Yazawy (autorka wydanego u nas przez Waneko Paradise Kiss).
Anime, tak samo jak Manga jest z gatunku josei (przeznaczone głównie dla młodych kobiet, taka starsza wersja shoujo pozbawiona tego całego lukru, naiwności i jest o wiele bardziej realistyczna).
Jest to seria obyczajowa, oglądamy perypetie bohaterów, ich problemy, decyzje.
Zresztą cała fabuła toczy się umiarkowanym tempem, bez pędzenia z akcja na łeb na szyję, byle więcej mango zmieścić w 47 odcinkach i bez nudnych przestojów i wypełniaczy.
Tym, co niewątpliwie wyróżnia tą serię są charaktery postaci, nie ma tutaj postaci jednoznacznie dobrej, bądź złej, wszyscy maja wady i zalety, są ludzcy, nie można ich z gruntu znienawidzić, czy pokochać, bo są idealni, maja wiele mniejszych i większych przywar.
Ot taka choćby Hachi (nazywana tak by odróżnić jod współlokatorki, też Nany). To taka wariacja na temat bohaterki prawie każdej produkcji shoujo, która marzy o wiecznej miłości, księciu na białym koniu i górze ślicznych ciuchów, w dodatku ma dużo uroku osobistego i miota się w wielokącie uczuciowym.
Niewiele z nich zdaje sobie sprawę z tego, że są płytkie, zresztą Hachi staje się dużo bardziej znośna przez to, że stara się znaleźć jakiś cel w życiu i zmienić swoje nastawienie do świata.
Druga Nana to taka buntowniczka bardzo twardo stąpająca po ziemi w dodatku dość energiczna i potrafiąca samemu o siebie zadbać, tylko, że jeśli bliżej jej się przyjrzeć jest także dość mocno rozchwiana emocjonalnie. Bardzo zaborcza, chce by jej bliscy zawsze byli blisko niej i nie pozwala im odejść.
Z kolei postacie drugoplanowe także mają bardzo złożone charaktery i nie da się ich jednoznacznie wrzucić do jakiejś szufladki.
Shoujo, chłopak, za którym Hachi pojechała do Tokio, naprawdę o nią dba, ale jest sfrustrowany jej prawie całkowitą niesamodzielnością, w dodatku czuje się winny, kiedy zaczyna zakochiwać się w koleżance z pracy.
Poza tym dostajemy jeszcze chłopaka, który porzuca dom rodzinny mimo tego, że nie jest jeszcze gotowy podejmować jakieś poważniejsze decyzje, Rena, który zostawił Nanę dla gry w mogącym odnieść sukces zespole nie radzi sobie z rezygnacją z życia ‘wolnego ducha’, jakie prowadził.
No i jest jeszcze łysy i wyglądający przerażająco dla nieznających go ludzi perkusista, który jest jak najlepszy ojciec, zawsze gotowy pomóc o każdej porze dnia i nocy.
Koniec końców moim ulubionym bohaterem został Shin, chłopiec, który mimo swojego wieku jest nad wyraz dojrzały, zresztą o życiu wie więcej niż nie jeden dorosły, szkoda tylko, że go tak okropnie kolczykowali, co a anime zazwyczaj nie prezentuje się specjalnie dobrze.

Mam tylko zastrzeżenia, jeśli chodzi o poruszane wątki, niektóre zostają satysfakcjonująco rozwinięte i nawet zakończone, o tyle o innych ledwie wspomniano (narkomania, prostytucja wśród nieletnich… mnie wydało się, co najmniej dziwne, że skoro większość z bohaterów wie, kto sprzedaje swoje ciało nie stara mu się w jakiś wyraźniejszy sposób pomóc), a uważam, że skoro już w nie zabrnięto to powinno się je bardziej rozwinąć.
Resztą jak jesteśmy przy fabule to należałoby wspomnieć coś o zespole Nany: Black Stones, który trochę za szybko osiąga sławę, jakoś tak w tym anime wydaje się to, może nie wyjątkowo proste, ale jednak niespecjalnie trudne.
A jak już jesteśmy przy zespole to wypada wspomnieć o ścieżce dźwiękowej Nany, cóż, ja sobie ją bardzo chwalę a soudntracku mogę słychać więcej niż raz. Oba zespoły mają nieco ostrzejsze brzmienia, co tutaj akurat mnie bardzo przypadło do gustu.
Co prawda z grafiką już nie jest tak różowo, bo o ile zastosowana paleta kolorystyczna jest bardzo przyjazna dla oka, o tyle projekty postaci są bardzo wierne mandze, co w anime nie wygląda już tak dobrze i nieco razi, jednak po pewnym czasie można się przyzwyczaić.

Anime można pobrać [link widoczny dla zalogowanych]


Nana Osaki
Image

Image

Image

Image


Nana Komatsu
Image

Image

Image

Image


Yasushi 'Yasu' Takagi
Image

Image


Shinichi 'Shin' Okazaki
Image

Image

Image


Nobu Terashima
Image

Image

Image


Ren Honjo
Image

Image

Image


Reira Serizawa
Image


Shoji Endo
Image


Takumi Ichinose
Image

Image

Image


Junko Saotome i Kyosuke Takakura
Image


Ostatnio zmieniony przez Alveaner dnia Sob 19:47, 29 Gru 2007, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Ravyn
..::Shruikan Webmaster::..(ExtraMod)
..::Shruikan Webmaster::..(ExtraMod)



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 5983 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otchłan Zegarków^^

PostWysłany: Sob 21:44, 29 Gru 2007 Powrót do góry

Aktualnie od 13 grudnia jestem fanką Bleach'a. Obejrzałam już wszystkie odcinki, czekają mnie jeszcze filmy kinowe i dalsze odcinki, które pojawiają sie co tydzień. Polecam ;)
Zobacz profil autora
ebithril
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Caed Dhu

PostWysłany: Nie 18:49, 30 Gru 2007 Powrót do góry

ja już anime Bleach'a nie oglądam przerzuciłem się na mange
Zobacz profil autora
Ravyn
..::Shruikan Webmaster::..(ExtraMod)
..::Shruikan Webmaster::..(ExtraMod)



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 5983 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Otchłan Zegarków^^

PostWysłany: Nie 19:33, 30 Gru 2007 Powrót do góry

Masz mangę Bleach? Które tomy?
Zobacz profil autora
ebithril
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Caed Dhu

PostWysłany: Pon 9:38, 31 Gru 2007 Powrót do góry

mieć nie mam żadnych ale kuzyn ma to sobie pożyczam. Co prawda są po angielsku ale
przynajmniej są wszystkie jakie do tej pory wyszły, a resztę czytam na [link widoczny dla zalogowanych](pojawiają się na bieżąco) fajna strona ale mangi po angielsku


Ostatnio zmieniony przez ebithril dnia Pon 9:39, 31 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Pon 10:48, 31 Gru 2007 Powrót do góry

Cytat:
[link widoczny dla zalogowanych](pojawiają się na bieżąco) fajna strona ale mangi po angielsku

Jedna z najbardziej nielubianych przeze mnie stron, strasznie nie lubię przeglądania mang online, to już wole je sobie ściągnąć na dysk, oczywiście najlepiej czytać w tomikach, ale nasze wydawnictwa mangowe wydają w ogóle mało tytułów, a jeszcze mniej z nich mnie interesuje.
Zresztą na onemanga.com mang jest mało.
Zobacz profil autora
Lapis
..::Precious Shur'tugal::..
..::Precious Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lip 2006
Posty: 807 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: inąd.

PostWysłany: Pon 12:03, 31 Gru 2007 Powrót do góry

O ile wiem, mangę Bleach po polsku, można znaleźć na [link widoczny dla zalogowanych] stronie. Oczywiście, najpierw trzeba zmusić się do rejestracji. JPF niby ma wydać tego tasiemca (jakby innych, lepszych i do tego krótszych pozycji nie było -.-), ale znając polskie wydawnictwa będzie to trwało około 30 lat.

Waneko po ogromnych trudach i w wielkich boleściach w końcu wydało Utenę. Chciałam sobie zamówić, ale nie wiem, czy warto. Móglby mnie ktoś poratować? <;

[edit]
Rozczarowało mnie zakończenie drugiego sezonu H&C. Może są jakieś szanse na trzeci?


Ostatnio zmieniony przez Lapis dnia Pon 12:29, 31 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
ebithril
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Caed Dhu

PostWysłany: Pon 17:46, 31 Gru 2007 Powrót do góry

Przeglądać mangi online jak się ma wolny internet to fakt jest kiepsko, ale gdy jest dobry to nie robi różnicy


Ostatnio zmieniony przez ebithril dnia Pon 17:49, 31 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Alveaner
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 06 Lut 2006
Posty: 1999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ul. 665 - sąsiad Szatana

PostWysłany: Pon 18:03, 31 Gru 2007 Powrót do góry

Cytat:
Rozczarowało mnie zakończenie drugiego sezonu H&C. Może są jakieś szanse na trzeci?

Nie mam pojęcia, ale chyba nie, bo manga ma 10 tomów i jest już zakończona, chociaż nie wiem, na ile anime jest jej wierne.
Zobacz profil autora
ShEePyS
...:User:...



Dołączył: 19 Sty 2008
Posty: 24 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża

PostWysłany: Sob 14:55, 19 Sty 2008 Powrót do góry

Manga ;) czytam czytam xD lubię ten styl bardzo... sama zaczęłam rysować tym stylem z książką Ben Krefty "Jak rysować mangę" Polecam dla tych którzy chcą iść w moje ślady.

Moją pierwszą przeczytaną mangą był "Dragon Ball" Akiry Toriyamy :ym: Świetna manga, fabuła, kreska xD Ogólnie manga bardzo dobra..
Anime xD cóż Dargon Ball oczywiście oglądam, FMA, Bleach i oczywiście Naruto.!
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)