Ciuchy i wasz styl.

Arya: Saphira napisał:

Dopasowane dżinsy są spoko, ale chodzi mi o takie obcisłe (a szczególnie takie co są obcisłe i się zwężają na końcu a feee).

Ja uważam że te zwężane na końcu są najlepsze, mogę je ubrac i jednocześni widzieć czuc że mam nogi (a w szerokich spodniach zawsze czuje sie słoń z takimi klocami zamiast nóg, chociaż u innych mi one nie przeszkadzają), a poza tym są najwygodniejsze nic mi nigdzie koło nóg nie lata.

Wystające ramiaczka od stanika mogą wygląć dobrze jesli pasują do bluzki i do stroju, ale nie uważam żeby noszenie takich rzeczy do szkoły było dobrym pomysłem.

Spodnie typu "marchewki" są zdecydowanie nie w moim stylu. Wolę coś luźnego, może być trochę przydługie, byle nie było widać nóg. x) Na innych obcisłe spodnie mi nie przeszkadzają, ale wiadomo, w granicach zdrowego rozsądku. No i faceci w takich "marchewkach" wyglądają... nieestetycznie. xP

Celeste, mi też chłopcy w marchewach zbytnio sie nie podabają, chociaż uważam że wyglądają w nich już lepiej niz w dzwonach, w których jako-tako może wyglądac tylko dziewczyna.

Jutro koniec roku. Ostatni dzień w gimnazjum (teoretycznie, bo będę odwiedzać szkołę, żeby ludzie o mnie za wcześnie nie zapomnieli. A potem będą mogli powiedzieć, gapiąc się w telewizor: Oooo, a tę to pamiętam. Daleko zaszła... :ym:

).
Z tejże okazji mam zamiar po raz pierwszy przyodziać strój galowy, będący w 100% strojem galowym. xD Czarna, długa spódnica, biała bluzka, czarne (o zgrozo!) szpilki. Na szczęście minimalnej wielkości, najmniejsze, jakie były w sklepie. xP Zawsze miałam zwyczaj jakoś "udziwniać" odświętne ubranie. A to glany z kolorowymi sznurówkami, a to koszulka Nightwish pod rozpiętą białą bluzką... i temu podobne dziwactwa. Więc to będzie coś... Od czasów podstawówki nie miałam na sobie takiego stroju. Kiedy dziś przeglądałam się w lustrze, zaśmiałam się z samej siebie. xP

A prócz tego... Jutro baaaaal! Jipi! *skacze z entuzjazmem emeryta*
Więc muszę przyodziać suknię. Cel+suknia=nieszczęście. Cel+suknia+szpilki=katastrofa. Cel+suknia+szpilki+taniec=apokalipsa (a przynajmniej połamane nogi xP).

Aleś ty krytycznie nastawiona do siebie SZIM :ym:

Ja dzisiaj miałam zakończenie roku. I wszystko byłoby cacy gdyby nie to, że było chłodno, a a mialam na sobie jedynie czarną bluzkę z krótkim rękawem i bojówkowatą spódnicę. Do tego eleganckie buty. Uwierzcie mi, zmarzłam jak jasna cholera, jeszcze musiałam godzinę czekać na autobus powrotny.
Ostatecznie tak to wyglądało. Przemilczę już fakt, że nie mam świadectwa bo się rąbnęli w mojej dacie urodzenia i musiałam oddać do poprawy.
Wstyd i hańba!

Ja Was dobiję dobitnie. Tak, ciocia Cua zrobiła rzecz tak niezwykłą, że sama nie może w nia uwierzyć.
Ciocia kupiła sukienkę.
Sukienkę (nomen-omen) w kolorze wyblakły róż.
!

Ciocia się teraz zastanawia, gdzie się w coś takiego ubierze, bo na przegląd miejscowych zespołów rockowych to raczej w glanach się idzie.

Możesz zaryzykować. :ym:

Kotożercy nie są tacy straszni...

Obstawiamy, którą kończynę Labell straci jako pierwszą? xP

A ja mam fioletową grzywkę! I dwa kolczyki w chrząstce! (Niebieskie!) Nie wiem, który raz się chwalę, ale kto by się tym przejmował. A Wielkie Wejście na zakończenie, było naprawdę Wielkim Wejściem, zwłaszcza, że odpowiednio zadbałam o rozgłoszenie zmiany imagu, przy jednoczesnym nie pojawianiu się w szkole przez tydzień. Nawet księdza w kościele wystraszyłam! Ha, ha! Mała zemsta za dziwne poczucie humoru...

Oczywiście ubrana byłam na galowo, jakżeby inaczej. Adydasky, jakieś dziwne czarne spodnie i niebiesko-biała bluzka. I, oczywiście, wypatrzony i ukochany jastrząb w prawym uchu. (I kółko w drugim. Nie moja wina, że pary nie mieli.)

A spódnica z Białego ładnie pasowała na bierzmowaniu do czarnej bluzki. (Takiej z lekka kurtyzańskiej, ale nikt na to uwagi nie zwracał, bo On przyszedł w czarnym, połyskującym garniaku i czerwonej koszuli. Mrau.) Kto widział, ten wie.

("Tak babciu, to nie są zdjęcia z pogrzebu, tylko z bierzmowania. Naprawdę! Nie wierzysz, mamy się spytaj!)

I zadrutowali mnie! Aparat mam na kłach! Pas cnoty na całowanie! (Z braku czarnych, gumki fioletowe.) Już go oczywiście popsułam. Jestem wspaniała... xD Bo ile to można kaszek, papek i jogurtów wsuwać, podczas gdy obok leżą cudowne, pachnące, chrupiące frytki?

A ja na wakacje troche zmieniam się w jakąs miss sporty:D. Bo za gorąco na żakieciki i elegancje więc zainwestowałam w krótkie spodenki i dresowe spódniczki (oczywiście kolorowe i najlepiej w serduszka albo gwiazdki), bluzki na ramiączkach i szmaciane buty (do adidasów się nie przekonam). Ale to chyba tak tylko do wrzesnia. Bo wtedy znów będę musiała wyglądac jak dobra uczennica:D.

Cel ma czehwone paśmidła na głowie. A właściwie czehwono-hude, choć tych ostatnich nie było w planach. Tak się składa, że moje czarne kudły (czarne? czy ciemnobrązowe? a, pal sześć...) trzeba było najpierw rozjaśnić, bo żadna farba by ich nie chwyciła. Chyba, że taka w szpreju. xP Siostra podjęła się wyzwania i pomazała pasemka rozjaśniaczem. Zamiast blonu wyszedł rudy, no trudno. xP Ale taki zgrabny rudy, szkoda go było zamalowywać na czerwono. Więc część zamalowałam, część nie. W dokumentach mogę wpisać, że kolor moich włosów to czarno-rudo-czerwony.
A prócz tego byłam dziś w mieście, aby wspierać duchowo siostrę, która odważyła się na króciutką fryzurę (nota bene, bardzo jej w niej do twarzy). Problem w tym, że długie włosy zostały po lewej stronie i zasłaniały jej kolczyk w chrząstce. Cóż, tup-tup do kosmetyczki i zrobiła sobie taki sam w drugim uchu, żeby było widać. xD To i ja się skusiłam... Teraz w jednym uchu mam 5 kolczyków (w tym 2 w chrząstce), a w drugim jeden. xD Niech żyje symetria!
A tak w ogóle, to nudzi mi się w nocy, dlatego tak się rozpisuję. xP

O jejku jej! Czerwone-rude paśmidła są fajo, fajn! Zwłaszcza na ciemnych włoskach.
Chrząstka nie boli? Ja, z moimi genialnymi pomysłami, musiałam oczywiście wyjąć kolczyki po pięciu dniach, żeby zobaczyć czy się zagoiło. Nie zagoiło się. A z jednej dziurki zaczęła tryskać krew. W wyniku tego goi mi się dwa razy dłużej niż powinno. Ale nie przejmuje się tym zbytnio. Po co martwić się życiem, gdy za oknem taka piękna pogoda?
Jejku, Cel, mam nadzieję, że Cię zobaczę na zjeździe, cooo? : >

Zobaczymy, jak to będzie ze zjazdem... Ale ja na Ciebie czekam w Giżycku. :ym:

A co do chrząstki... Przy pierwszej dziurce (czyli 3 lata temu) bardziej bolało. Nie dochodziło co prawda do kompliacji, ale nie mogłam spać na tym boku, a i noszenie czapki nie było przyjemne. Teraz tylko się zaczerwieniło (zaraz po wyjściu od kosmetyczki), ale już jest w normie. I w ogóle nie boli, chyba, że szarpnę za ucho, albo przekręcam kolczyk (bo trzeba, wiadomo...). Mi i mojej mądrej siostrze nie chciało się iść do apteki, więc dziś wieczorem bedę musiała to przemyć czystym spirytusem. Ała. xP
A kolczyka nie wyjmowałam (za pierwszym razem) chyba z pół roku. xD Ładny był, to i po co? Ten jest jeszcze ładniejszy, ale nie współgra z gwiazdką, która jest nad nim. Trzeba albo zmienić gwiazdkę, albo jego. Zobaczymy...
I tak się teraz zastanawiam, czy bardziej bolesne było przebicie chrząstki, czy nosa... Ból ten sam, ale z nosem więcej problemów było (m. in. przez szkołę).

Mój styl... cóż... jeżeli zobaczycie na ulicy coś, co będzie miało czarne spodnie a poza tym będzie ubrane na wojskowo i z takim:
[link widoczny dla zalogowanych]
czymś na szyi to z całą pewnością będziecie mogli powiedzieć że spotkaliście scary-dragon :;Db:

Śnieżny Płomień napisał:

Na konie polecam sztyblety + czapsy(akurat mi zawsze tak najwygodniej

)
Co do swojego stylu noszę głównie dżinsy (najczęściej biodrówki,bo teraz we wszystkich skepach głównie takie sprzedają)
z różnymi jakimiś nadrukami,kryształkami,dziurami itp., do tego oczywiście pasek taki w kolorowe paski,bądź zwykły skóropodobny(prawdziwiej skóry nie toleruję,ze względu na zwierzęta)
zielona,biała,czarna,różowa lub brązowa bluzka też oczywiście z nadrukami,bluza czerwona lub brązowa,buty sportowe no i jak pada kurteczka z Housa-mojego ulubionego sklepu z ciuchami(różowa),a na zime też z Housa tylko zielono-różowa.
Spódniczki noszę tylko latem (białe,czerwone lub czarne krótkie).Do nich bluzki na ramiączkach(czarne lub czerwone) i japonki(ale nie te plastikowe) bądź sandały.

AAAAAAAA!!!Ale się zmieniłam od tamtego czasu...aż dziwne,że JA mogłam się TAK ubrać o_O <totalna załamka>AAAAAA!!!!Tosz to straszne!Teraz tylko toleruje głównie czerń i biel,noszę paski z ćwiekami,maluję na czarno paznokcie i oczy,kocham ciuchy czarniusieńkie,bialutkie lub w czarno białe paski,planuje przefarbować włosy na czarno oczywiście(mama się nie zgadza,bo jakby inaczej,ale JA posłuchać KOGOŚ?)...a wtedy ten róż...bosh!!!bleah!Teraz to bym NEVER nie ubrała się tak jak kiedyś!!!Wiem...DZIWNA ŚNIEŻNA xP Muahah

Śnieżny Płomień napisał:

Na konie polecam sztyblety + czapsy(akurat mi zawsze tak najwygodniej

)
Co do swojego stylu noszę głównie dżinsy (najczęściej biodrówki,bo teraz we wszystkich skepach głównie takie sprzedają)
z różnymi jakimiś nadrukami,kryształkami,dziurami itp., do tego oczywiście pasek taki w kolorowe paski,bądź zwykły skóropodobny(prawdziwiej skóry nie toleruję,ze względu na zwierzęta)
zielona,biała,czarna,różowa lub brązowa bluzka też oczywiście z nadrukami,bluza czerwona lub brązowa,buty sportowe no i jak pada kurteczka z Housa-mojego ulubionego sklepu z ciuchami(różowa),a na zime też z Housa tylko zielono-różowa.
Spódniczki noszę tylko latem (białe,czerwone lub czarne krótkie).Do nich bluzki na ramiączkach(czarne lub czerwone) i japonki(ale nie te plastikowe) bądź sandały.

AAAAAAAA!!!Ale się zmieniłam od tamtego czasu...aż dziwne,że JA mogłam się TAK ubrać o_O <totalna załamka>AAAAAA!!!!Tosz to straszne!Teraz tylko toleruje głównie czerń i biel,noszę paski z ćwiekami,maluję na czarno paznokcie i oczy,kocham ciuchy czarniusieńkie,bialutkie lub w czarno białe paski,planuje przefarbować włosy na czarno oczywiście(mama się nie zgadza,bo jakby inaczej,ale JA posłuchać KOGOŚ?)...a wtedy ten róż...bosh!!!bleah!Teraz to bym NEVER nie ubrała się tak jak kiedyś!!!Wiem...DZIWNA ŚNIEŻNA xP Muahah

oh my hide... to się nazywa mrochna tshynastka ...

Ostatnio zacząłem się ubierac tak "trochę" ciemniej. Tylko czmu wszyscy się na mnie tak dziwnie patrzą...?

Lukaesan na mnie też się dziwnie patrzą,bo mój ubiór za bardzo rzuca się w oczy.A jeszcze te moje czarne paznokietki muahahah!Może z tobą jest tak samo.Nie chodzi mi o to,że malujesz paznokcie na czarno w razie czego xP.Cóż za teoria

.Nie ma to jak myśleć sposobem Śnieżnej...

A na mnie czarny zaczął działać przygnębiająco, poza tym jak widzę pogodę za oknem a zaraz potem patrzę na czarna bluzkę, to coś mi nie pasuje. Obecnie preferuję jakieś bardziej jasne i letnie kolory.
Ostatnio mam też manię na krótkie spodenki.

Co do tego, że ludzie się dziwnie patrzą: załóż kowbojski kapelusz, to dopiero się za tobą zaczną oglądać na ulicy! (Przetestowane na własnej skórze).

Na mnie na szczęście nie oglądają się na ulicy... co do ciuchów to nic nadzwyczajnego: moro, khaki czasem dżinsy... bluzki praktycznie wszelkiego rodzaju... czarny też spoko, ale nie szczególnie

Nie trawię różowego, cekinów, koronek, groszków, co niestety ostatnio jest bardzo "modne" Tego typu rzeczy omijam z daleka :;Db:

no to chyba tyle

ok kiedy cekiny i różowy, są do cholery modne? teraz modny jest /\/\roh!

Tak, zgadzam się, ale różowy i cekiny coraz częściej widuje w sklepach... niestety

A jak ludzie to kupują i wszyscy noszą, to staje się modne...A niestety, jak chodzę po wielkich halach targowych(ich jest tu kilkanaście), to praktycznie nie widzą mrohnych ciuchów...Tylko te z cekinami, groszkami,itp.
A powiedzmy, że chodzę po najwiekszym kompleksie hal w całej Polsce...Z mrohnych rzeczy to widziałam tylko te szerokie opaski z czaszkami. I nic więcej. Dlatego nie chodzę na zakupy tam, bo nawet porządnych bojówek nie ma...A co dopiero zwyczajne, ciemne dżinsy bez naszywek i cekinów...

Celeste napisał:

A co do chrząstki... Przy pierwszej dziurce (czyli 3 lata temu) bardziej bolało. Nie dochodziło co prawda do kompliacji, ale nie mogłam spać na tym boku, a i noszenie czapki nie było przyjemne. Teraz tylko się zaczerwieniło (zaraz po wyjściu od kosmetyczki), ale już jest w normie. I w ogóle nie boli, chyba, że szarpnę za ucho, albo przekręcam kolczyk (bo trzeba, wiadomo...). Mi i mojej mądrej siostrze nie chciało się iść do apteki, więc dziś wieczorem bedę musiała to przemyć czystym spirytusem. Ała. xP

Znam ten ból, Cel...
Przebiłam chrząstkę tydzień temu i do tej pory na lewym boku spać nie mogę... Ale wygląda to super, wiec warto. ^^

Kupiłam sobie szelki. W czaszki. ^^' Przygrzało mi słoneczko, oj przygrzało...

daszkass napisał:

Tak, zgadzam się, ale różowy i cekiny coraz częściej widuje w sklepach... niestety

Ej, ja dziś sobie różową koszulke kupiłam

(ale bez cekinów!). I uważam że różowy to taki sam kolor jak każdy inny.
Ale teraz żałuje, bo na zakupy pojechałam żeby kupić sobie czerwoną spódnice i biała bluzke z sercem, ale wpadłam w zakupowy szał i po różowej koszulce, żółtej mini i niebiesko-zielonych klapkach skonczyły mi sie pieniądze. I ja naprawde nie wiem co teraz zrobie bo wypłate dostaje w połowie sierpnia a rodziców nie mam co prosić o pieniądze. Będę musiała chyba od znajomych sie pożyczać.

Ja teraz jestem na Węgrzech i tam jest poprostu raj jeżeli chodzi o sklepy z ciuchami...Mnóstwo mhocznych rzeczy z czachami i wogóle,pelno pasków z ćwiekami itp...Ahhh...tylko pomarzyć,żeby w Polsce było pełno takich sklepów...

Śnieżny Płomień napisał:

Ja teraz jestem na Węgrzech i tam jest poprostu raj jeżeli chodzi o sklepy z ciuchami...Mnóstwo mhocznych rzeczy z czachami i wogóle,pelno pasków z ćwiekami itp...Ahhh...tylko pomarzyć,żeby w Polsce było pełno takich sklepów...

W Polsce jest mnóstwo takich sklepów. Jak sie wejdzie do np Galerii Krakowskiej to tylko w czachach przebierać.

U nas w Opolu niestety takich nie widziałam...Kiedyś szukałam paska z ćwiekami i nie mogłam znaleźć.Dopiero jak przyjechałam na Węgry to znalazłam xP

Mhroch, mhroch, mhroch! Cytując ponownie AoM: ale kwas. :ym:

A parafrazując moich znajomych z Wu Shu: Oż psia jucha! :ym:

Ja ostatnio kupiłam sobie dwie bluzki. Jedną taką dłuższą, powiedzmy tunikę. Ciemnozieloną, z nieco ciemniejszym wzorem ze srebrnymi wstawkami. Druga jest biała ze srebrnym wzorem.
Jeśli natomiast chodzi o ten cały /\/\roch... Powiedzcie mi drodzy ludzie, po co wy się tak z tym afiszujecie? "O! A ja ostatnio zaczęłam się na czarno ubierać!!! I mam takie fajne ciuchy z ćwiekami i czaszkami, oł jea!!!" "O, żeby było więcej ćwieków, bo teraz to tylko róż jest w modzie i on jest fe i blee!!!" Jaki w tym cel?
Dodatkowo, z tym teoretycznie modnym różem to macie jakieś przestarzałe informacje drogie panie, albo kierujecie sie stereotypami. :ym:

Teraz modne są ogółem kolory takie jak: jasny niebieski, turkusowy, zielony żółty. A czerń też jest na czasie, szczególnie w zestawieniu z białym(tu akurat przyklaskuję temu pomysłowi, taki zestaw jest niezwykle szykowny i elegancki). Dużo też jest beżu, khaki i brązów.
I gdzie tu różowy wciśniecie drogie panie? :ym:

Róż już dawno przestał być stawiany na pierwszym miejscu, a może po prostu naoglądałyście się za dużo "Legalnej Blondynki"? Albo Paris Hilton czy Lindsay Lohan.
Apeluję do wszystkich: przestańcie się tak bardzo podniecać tym, że nosicie czarne ciuchy, ćwieki, rzemyki i Bóg raczy wiedzieć jakie jeszcze /\/\rochne akcesoria. Bo to wcale nie sprawi, że ludzie będą podzielać wasz entuzjazm. Jedyne czego możecie sie doczekać to tego, że ktoś spojrzy na wasze wypowiedzi z politowaniem i powie Ah, te dzieci...
Dziękuję za uwagę.

Moda na czachy i mhrocznośc oczywiście przywędrowała do nas zza granicy. Dawno temu, kiedy jeszcze na ulicy nie uświadczyłeś mhroczności, oglądałam w tv program o modzie z Paryża. Wszystkie nastolatki nosiły tam ciuchy w czarno-białe paski, czaszki etc... Polacy po jakimś czasie łyknęli to, jak pelikany i teraz... Starczy rzec, że ostatnio boję się ubierac w ciemne ciuchy, żeby przez inteligentną częśc społeczeństwa nie byc wziętą za emo-gotho-metalo-coś.
No, może przesadziłam, nie boję się... Tylko dziwnie się czasami czuję.