Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Twórczość Atry Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Oceń (całość):

:)
0%
 0%  [ 0 ]
:|
0%
 0%  [ 0 ]
:(
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 0


Autor Wiadomość
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Śro 13:00, 17 Maj 2006 Powrót do góry

moje opowiadanka i pseudoopowiadanka. proszę się niczemu nie dziwić.
nie bicie zbyt mocno s.v.p.! płodotwór nr 1. tadam:


„Jaśmin, czereśnie i krew”

Pamiętasz…?
Co pamiętasz?
Jaśmin. Zapach jaśminu. Intensywny. Hipnotyczny.
Trawa jest zielona. Liście są zielone.
Jaśmin? Jaśmin jest biały. Zawsze przecież był biały. I obłoki są białe.
…śnieg również. lecz kto teraz pamięta o śniegu?…
Czereśnie są czerwone. Dojrzałe czereśnie są czerwone niczym krew. Szkarłatne niczym krew.
A sok spływa po palcach. Niczym krew.
…morderstwo? czy czereśnie?…
Szkarłat splamił płatki jaśminu.
Jaśmin zawsze był biały. A teraz?
Śnieżne płatki skalane szkarłatem.
…krew? czy sok?…
Zapach. Intensywny. Hipnotyczny.
Zapach jaśminu.
Zapach czereśni.
Zapach krwi.
Pamiętasz?
Pamiętasz.
Sok z czereśni spływał ci po palcach. Mieszając się z krwią. A jaśmin pachniał. Intensywnie. Hipnotycznie.
To było szaleństwo. Wiesz.
Pamiętasz.
Żałujesz?
Płaczesz, klęcząc przede mną. Jaśminowy wianek spoczywa na moich skroniach. Krew czerwieni się na mojej sukience.
To się już stało. Spójrz! Krew na twoich rękach, krew na mojej sukience.
Stało się. Nóż leży w trawie pod krzakiem jaśminu.
Więc nie płacz klęcząc przede mną.
Wdychaj… zapach jaśminu i śmiej się!
Jeszcze masz życie po to by żyć.
Zjadaj… czereśnie i wymiotuj!
Nie klękaj , lecz tańcz! Tańcz po rozrzuconych, zwiędłych kwiatach jaśminu.
Nim cię Śmierć wydrze życiu.
Nim cię Śmierć na moich rękach złoży.
I w moim grobie.
A przy grobie ktoś zasadził krzak jaśminu. Lecz jego płatki są skalane szkarłatem. Jak moja sukienka.
…morderstwo? czy czereśnie?…
…krew? czy sok?…
…nienawiść! …czy miłość?
…czy?…
Jaśmin pachniał. Intensywnie. Hipnotycznie.
Krew była czerwona jak dojrzałe czereśnie.
Jaśmin był biały jak śnieg.
…lecz kto teraz pamięta o śniegu?…
Chyba tylko Śmierć…

----------
to by było na tyle. potem jeszczę coś wkleję... może?
Zobacz profil autora
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij

PostWysłany: Śro 13:51, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Ciekawe, ale bardzo dobre, drugi Mickiewicz czy tam Sienkiewicz siedzi na naszym Forum.
Zobacz profil autora
Morgana
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tamtąd gdzie diabeł śpiewa kołysanki

PostWysłany: Śro 13:53, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Za co niby bić?
Nie bić tylko uściskać!
To było... wybitne! (nadużywam tego słowa)
Pięknie Atra.
Moim zdaniem jeden z lepszy twoich utworów.
A trochę dobrych miałaś, kochana!



Cytat:
Stało się. Nóż leży w trawie pod krzakiem jaśminu.
Więc nie płacz klęcząc przede mną.
Wdychaj… zapach jaśminu i śmiej się!
Jeszcze masz życie po to by żyć.
Zjadaj… czereśnie i wymiotuj!
Nie klękaj , lecz tańcz! Tańcz po rozrzuconych, zwiędłych kwiatach jaśminu.
Nim cię Śmierć wydrze życiu.
Nim cię Śmierć na moich rękach złoży.
I w moim grobie.

Ten kawałek jest piękny.
Mogę na podpis?

A wklej jeszcze to... To z tym księżycem.
Wiesz to, takie mroczne.
Nie pamietam jak to się nazywało.
Wklej, proszę.
Zobacz profil autora
Mormon
.::Special Shur'tugal::. (Weteran forum)
.::Special Shur'tugal::. (Weteran forum)



Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 2678 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin

PostWysłany: Śro 14:12, 17 Maj 2006 Powrót do góry

Musze zamknąć... Zapewne nie masz zgody, a ponadto jest temat o "Własnej twórczości"...
P.S. Niech inni moderatorzy nie usuwają tymczasowo, bo się opowiadanie zmarnuje ;P .

Reaktywacja tematu - dnia 21 lipca Bożego roku.
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 12:34, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Znowu otwarty... :lol:
Więc od razu:
Wklejam miniaturkę. Mam dzisiaj troche dziwny stan umysło i wyszło coś takiego...

~~~~~~~~~~~
Ściana

Oparła się przedramieniem o ścianę i ukryła twarz w zgięciu łokcia. Ściana była mokra od deszczu i przyjemnie chłodna. Było już późno. Zbyt późno żeby wrócić do domu i położyć się spać. Być może dochodziła już trzecia. Nie wiedziała. Nigdy nie nosiła zegarka; nauczyła się obywać bez niego. Tak, chyba już trzecia. Godzina upiorów i demonów…
Oderwała się od ściany i spojrzała w ciemne, zachmurzone niebo. Nie nadlatywał żaden wampir.
…Szkoda. Właściwie czuła do wampirów taką jakby… sympatię.
Zmrużyła oczy, wystawiając twarz na deszcz. Chciało jej się pić. Gdzieś niedaleko był sklep całodobowy. Pogrzebała w kieszeniach szukając drobnych.
Kiedy kupowała butelkę wody mineralnej sprzedawczyni przyglądała się jej niechętnie.
Zobaczyła swoje odbicie w szybie. Tusz do rzęs i czarna kredka rozmazały się malowniczo wokół jej oczu, nadając jej wygląd upiora.
Piła wodę siedząc oparta o ścianę i marzyła o gorącej kawie. Aromatycznej, słodkiej i mocnej. Myślała o tej kawie tak intensywnie że niemal czuła jej smak i temperaturę na języku.
Postawiła butelkę na ziemi. W zamyśleniu wplotła dłonie we włosy na karku. Nie słyszała zawodzenia duchów, wycia wilkołaków, ani szumu demonich skrzydeł. Chociaż to była godzina upiorów i demonów.
…Szkoda. Bo czuła sympatię do tych wszystkich straszydeł.
Szybko, bez zastanowienia rozsznurowała i zrzuciła ciężkie glany. Poderwała się na nogi i zaczęła tańczyć. Boso, w deszczu, na środku pustej, wąskiej ulicy. Okręcała się, wyciągała ręce, tańczyła.
Przechodzący mężczyzna o posiwiałych włosach obrzucił ją spojrzeniem pełnym politowania.
Nie przejęła się tym. Tańczyła dalej i sprawiało jej to radość. Poraniła sobie stopy o ostre kamyki i odłamki szkła. Nie przejęła się tym. Tańczyła zostawiając czerwone ślady na mokrym asfalcie. Zastąpiła samą sobą te wszystkie upiory i demony które nie pokazały się, chociaż to była ich godzina.
A potem, zmęczona i rozgrzana, usiadła na chodniku. Siedziała tak do rana opierając się o ścianę. Nie czuła zimna ani zmęczenia. Kilka razy wstawała że rozprostować kości i narysować coś na ścianie kawałkiem cegły który znalazła wśród kamieni.
Kiedy zrobiło się szaro dopiła resztkę wody i wróciła do mieszkania niosąc buty w ręce.
Chciała napić się kawy.
Zobacz profil autora
Nikagela
..::Senior Shur'tugal::..
..::Senior Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 285 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 13:14, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Interesujące. Trochę mroczne ale naprawde dobre :)
Fajnie, że znów jest otwarty ten temat
Zobacz profil autora
Liranna
..::Precious Shur'tugal::..
..::Precious Shur'tugal::..



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 825 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:32, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Bardzo dobre :P Szkoda tylko, że takie krótkie :P
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 21:03, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Moja opinia jest taka sama jak powyżej. Błędów w ogóle, styl dobry, tylko trochę... no właśnie. Krótkie :ym:
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 21:04, 21 Lip 2006 Powrót do góry

W koncu to miniaturka... ;)
Zobacz profil autora
Mirza
..::Extreme Shur'tugal::..
..::Extreme Shur'tugal::..



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 2999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazury

PostWysłany: Pią 21:21, 21 Lip 2006 Powrót do góry

W końcu todblokowali ten temat! Hurrrra! :)


Próbowałaś pisać coś dłuższego? Bo sądząc po miniaturkach twoja powieść byłaby piękna... :P
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 21:23, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Ano owszem, dłuższe tez piszę. Tylko te dłuższe są w wiekszości nie dokończone.
Dziękuję za uznanie.
A może by tak wkleić... hm...
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 21:32, 21 Lip 2006 Powrót do góry

No co? Wklejaj! :maniak:
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 21:35, 21 Lip 2006 Powrót do góry

To jeszcze nie skończone. Ale mogłabym zrobić odcinkowca...
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 21:38, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Tak jak ja. :ym: I wiekszość na tym forum. Moje też nie zest skończone. :ym:
Zobacz profil autora
Mirza
..::Extreme Shur'tugal::..
..::Extreme Shur'tugal::..



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 2999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazury

PostWysłany: Pią 21:45, 21 Lip 2006 Powrót do góry

WKLEJAJ! WKLEJAJ! WKLEJAJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Płosimy :)
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 21:46, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Wlaśnie... Plosie... *robi minkę kota w butach*
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 21:46, 21 Lip 2006 Powrót do góry

A cieszcie się. Macie.

Antapoe
Jasne promienie wczesnojesiennego słońca wpadły przez szybę oświetlając pokój. Leżąca na wąskim łóżku postać, mrucząc coś niewyraźnie, przekręciła się na drugi bok i zsunęła się na podłogę, razem z prześcieradłem. Zabrzmiały ciche klątwy, kiedy osoba próbowała wyplątać się z płótna. W końcu rzuciła skłębione prześcieradło na materac i usiadła na dywanie odgarniając włosy z oczu.
Z drugiej części domu dobiegł jakiś odgłos. Alshey Dest poderwała się na nogi i chaotycznie zaczęła szukać ubrania.
- Oby jeszcze nie wstali… oby nie wstali – powtarzała sobie wkładając spódnicę.
Odczekała aż na korytarzu ucichną kroki służącej, zawiesiła na szyi ciężki wisiorek, wzięła buty i cicho wyszła z pokoju. Skradała się korytarzem nie czyniąc więcej hałasu niż kot. Ale nie dość cicho.
- A dokąd to się wybierasz, moja panno? – rozległ się głos i matka wyszła z sypialni z szelestem wykrochmalonych spódnic.
- Do miasta. Umówiłam się z przyjaciółką - powiedziała szybko Alshey.
- Nie jadłaś jeszcze śniadania.
- Nie jestem głodna.
- A dlaczego się tak skradasz? – matka spojrzała na nią podejrzliwie.
- Nie chciałam was budzić.
- Nic wczoraj nie mówiłaś…
- Zapomniałam. To taka nieistotna sprawa, że…
- Kiedy zamierzasz…
- Wrócę przed obiadem. I nie będę rozmawiać z nieznajomymi.
- Na wszystko masz gotową odpowiedź?
- Czy jeśli powiem, że tak będę bezczelna? – Alshey uśmiechnęła się słodko.
- Co ja z tobą mam – westchnęła matka. – Przecież to nie uchodzi, żeby młoda panienka… dobrze idź już.
Alshey wybiegła z domu, w biegu wkładając trzewiki. Popędziła ulicą z włosami powiewającymi za nią jak czarny ogon komety.
Rynek był pełen ludzi. Sprzedawcy z kilku straganów przekrzykiwali się nawzajem, zachwalając swój towar. Jedna przekupka chciała wcisnąć dziewczynie korale, druga lusterko. Alshey przepchnęła się na trochę mniej zatłoczony fragment placu i rozejrzała się w poszukiwaniu oczekującej jej osoby, bynajmniej nie przyjaciółki.
Stał nieco na uboczy, trzymając za uzdę pięknego gniadego konia, ubrany w długi płaszcz podróżny i skórzane buty z ostrogami.
Alshey przecisnęła się przez grupkę rozgadanej młodzieży. Rozejrzała się czy nie patrzy nikt, kto nie powinien i rzuciła mu się na szyję.
- Keis – szepnęła i przestraszyła się drżenia swojego głosu.
- Siostrzyczko – odszepnął. – Jak cudownie cię znowu widzieć.
Odsunął ją od siebie i przyjrzał jej się uważnie.
- Strasznie urosłaś, maleńka – uśmiechnął się i zaraz spoważniał. – Chodź.
Poprowadził ją w zacieniony zaułek.
- Masz?
Skinęła głową.
- Przepraszam. Nie powinien był narażać cię na takie niebezpieczeństwo, ale nie miałem innego wyboru.
- Nie widzę żadnego niebezpieczeństwa w przechowaniu jednego starego wisiorka – Alshey wzruszyła ramionami.
- Więc chyba masz szczęście – Keis westchnął cicho. – Jak się czuje matka?
- Jak zawsze doskonale. Oddać ci to? – Alshey sięgnęła do zapięcia wisiorka.
- Nie. Zmiana planów – wcisnął jej w rękę kawałek papieru. – Wracaj do domu.
- Dlaczego…
- Kocham cię siostrzyczko. Wracaj.
- Dlaczego…
- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy.
- Dla…
- Nie znasz innych słów? – uścisnął ją mocno. – Idź. I uważaj na siebie.
- Co mam z tym zrobić? – zapytała.
- Kartka – szepnął bardzo cicho i odepchnął ją. – No już. Idź!
Kiwnęła głową, czując jak wilgotnieją jej oczy i szybko odbiegła.
Wpadła do domu jeszcze szybciej niż wyszła i rzucając w przestrzeń krótkie „Wróciłam!” zamknęła się w pokoju.
Drżącymi palcami rozłożyła zwitek papieru i przeczytała słowa nakreślone ręką brata.

Dzisiaj, dziewiąta wieczorem, „Pod podkową”. Uważaj na siebie, maleńka.


Ostatnio zmieniony przez Atra dnia Wto 19:15, 25 Lip 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 21:53, 21 Lip 2006 Powrót do góry

Hm... Zauważyłam tylko jedna literówke, ortograiczny błąd i... tyle.
Styl masz bardzo dobry, ciekawie sie zaczyna i wogóle. Moja ocena 5+ . Nie sześć, bo:
Primo: Opo ledwie się zaczęło.
Secundo: Jak dla mnie troche za mało opisu.
Tertio: Nie zawracaj sobie mną głowy, bo dla mnie jest wiecznie za mało opisu :P
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Sob 14:59, 22 Lip 2006 Powrót do góry

No to macie następną część.


*

Kiedy Alshey przechodziła przez izbę w gospodzie wiele par oczu patrzyło na nią uważnie. Starała się nie zwracać na to uwagi. Jakiś człowiek leżący pod stołem brudnymi palcami chwycił skraj jej płaszcza. Wyrwała mu go i podeszła do baru. Gospodarz spojrzał na nią ciekawie i dyskretnym gestem wskazał jej wąski korytarz wiodący na zaplecze. W milczeniu skinęła głową i skierowała się w tamtym kierunku. Stanęła w cieniu i rozejrzała się.
- Alshey Dest? – zapytał nieznajomy głos tuż nad jej uchem.
- T… nie!
- Ach, tak? – okryta miękką skórzaną rękawicą dłoń zatkała jej usta i ktoś szarpnął ją do tyłu.
Myśli Alshey natychmiast pomknęły do sztyletu wiszącego u pasa, ale nieznajomy chyba to przewidział, bo złapał ją za prawy nadgarstek. Nie zważając na to, że się szarpała zaczął ciągnąć ją w kierunku drzwi na końcu korytarza.
Od jednego ze stolików, jedynego widocznego z korytarza, wstało trzech elegancko ubranych ludzi i podeszło do nich.
- Chyba pomyliłeś dziewczyny – odezwał się jeden z nich. – Ta jest nasza.
Alshey pomyślała, że jeśli już ma zostać porwana to na pewno nie przez tego typa i przestała się szarpać.
- Nie sadzę. Do widzenia panom.
- W razie jakbyś nie zauważył, to nas jest trzech, a ty jeden.
Alshey na moment opuścił strach. Była po prostu zła. Kłócili się o nią jak dzieci o zabawkę i nawet nie chcieli wiedzieć, co ona o tym myśli. Zdrowy rozsądek powtarzał jej, że porywacze zazwyczaj nie pytają ofiary o zdanie, ale zignorowała go z pełna premedytacją.
- Zauważyłem. I proszę nie zwracać się do mnie na „ty”.
Mężczyźni zaśmiali się. Ten trzymający Alshey skorzystał z tego, że dziewczyna już się nie wyrywała i puścił jej rękę sięgając do kieszeni. Wyjął niewielką szklaną kulkę i zacisnął na niej palce.
- Niech się panowie stąd wyniosą, dla własnego dobra. Dziewczyny nie oddam. Do widzenia.
- Jeśli tak bardzo chcesz to możesz ją sobie zatrzymać. My chcemy tylko amulet.
- Nie interesuje mnie, czego panowie chcą – powiedział spokojnie i rzucił im kulkę pod nogi. Strzeliły zielone iskry i korytarz zasnuł gęsty, gryzący w oczy dym. Alshey została pociągnięta w bok i nagle znalazła się w jakimś pomieszczeniu, ciemnym i ciasnym. Porywacz przycisnął ją do ściany, ciągle zatykając jej usta dłonią. W mroku widziała tylko błysk jego szarych oczu.
Kiedy na korytarzu ucichły krzyki i kroki pociągnął ją z powrotem na zewnątrz. Wyjął z kieszeni drugą kulkę, taką samą jak poprzednio tylko większą i wychylając się zza rogu rzucił ją środek izby, pomiędzy zdezorientowanych zamieszaniem ludzi. Efekt był taki sam jak poprzednio – iskry i dym.
- Jeżeli będziesz krzyczeć lub w inny sposób zwrócisz na siebie uwagę to uciszę cię w jakiś bolesny sposób – powiedział porywacz obojętnie.
Alshey skinęła głową. I tak miała zbyt ściśnięte gardło by wydobyć z siebie głos.
Trzymając ją za ramie ruszył szybko przez zadymioną salę, przeciskając się miedzy spanikowanymi gośćmi.
Wysoki szatyn. Tylko tyle Alshey zdołała zobaczyć.
Odetchnęła głęboko, kiedy wydostali się na zewnątrz.
- Już mogę krzyczeć? – zapytała cicho.
Uciszył ją jednym ostrym spojrzeniem i głośno zagwizdał. Z zza rogu wyjechały dwa konie. Na jednym siedział jakiś mężczyzna w kapturze i trzymał uzdę drugiego.
- Czyś ty oszalał, Erez? – warknął podjeżdżając do nich. – I po co żeś ją…
- Mamy towarzystwo – przerwał nazwany Erezem. –Wsiadaj – rzucił do Alshey.
- Nie zamierzam!
- A wolisz żebym przywiązał cię do siodła i wlókł za koniem?
- Nie waż się! Mój ojciec…
- Twój ojciec, jaśnie pan Dest, nie ma na mnie żadnego wpływu. A tak na marginesie to on wie że wyszłaś i dokąd się wybrałaś?
Alshey prychnęła z oburzeniem, ale posłusznie wsiadła na konia. Erez zaklął, kiedy z gospody zaczęli wysypywać się ludzie i wskoczył za nią.
- Jeżeli to miała być dyskrecja – powiedział mężczyzna w kapturze. – To gratuluję, kompanie. Szczerze gratuluje.
- Zamknij się, Setir! – Erez wpił uzbrojone w ostrogi pięty w boki wierzchowca, który momentalnie pognał w kierunku lasu.
Ale nie w stronę głównego traktu, tylko na ukryty i rzadko uczęszczany Pajęczy Szlak.
Alshey zaklęła w duchu, wiedząc, że wpakowała się w niezłe kłopoty. Przez jeden głupi wisiorek.
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Sob 15:06, 22 Lip 2006 Powrót do góry

Ciekawe, ciekawe... Całkiem fajnie ci to wychodzi. Niezłe z tymi kulkami... Jeszcze!
Zobacz profil autora
Morgana
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 17 Maj 2006
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tamtąd gdzie diabeł śpiewa kołysanki

PostWysłany: Sob 16:20, 22 Lip 2006 Powrót do góry

Moje zdanie na temat Antrapoe znasz.
Natomiast Ściana jest fantastyczna.
Rozmyta, surrealistyczna.
Piękna...
Więcej takich tekstów!
Zobacz profil autora
Mirza
..::Extreme Shur'tugal::..
..::Extreme Shur'tugal::..



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 2999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazury

PostWysłany: Wto 13:57, 25 Lip 2006 Powrót do góry

W końu coś dłuższego... Mmmmmm... Szybka akcja, brak wyjaśnień, tajemnica... Całkiem dobrze... Brakuje tylko tej poetyckości, które mają poprzednie teksty...
Zobacz profil autora
Kani
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)
..::Guru Shur'tugal::.. (Mod)



Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 1926 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgadnij

PostWysłany: Wto 19:07, 25 Lip 2006 Powrót do góry

Jak dla mnie genialne i w ogóle, ja mój styyl jeszcze szlifuje, ale u ciebie jak przeczytałem pierwszą linijkę tekstu tej pierwszej części, to o mały włos, a spadłbym z krzesła, pokój przez "u" zwykłe, na sam początek, gdyby w śrotku, to jeszcze bym przebolał, ale tak to reszta jest boska, ja też robię błędy, ale, żeby na sam początek, jedyna wada, dlatego taka wyraźna.
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Wto 19:17, 25 Lip 2006 Powrót do góry

Jak ja mogłam tego nie zauważyć??? Ślepa jestem czy co?????????
Dzięki Tajemniczy już to poprawiam!
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 13:27, 28 Lip 2006 Powrót do góry

Wklejam kojena miniaturkę, starą i depresyjną...
~~~~~~~~

Biały...

Świat spokojniał. Wątpliwości utworzyły długi łańcuch którego przerwanie było
niemożliwością. A więc, nieprzerwany, trwały został w kąt wyrzucony i zapomniany.
Kąt był już prawie pełen. I zakurzony.
Potem zagrała muzyka w harmonii wieczoru. Cicha, miła dla ucha, a tak wielki niepokój budziła.
Skrwawione słońce opadło ciężko za horyzont. I jak co dzień – wieczorna warta na szerokim parapecie, niepotrzebna, gorzka, z policzkiem przyciśniętym do zimnej szyby.
Nie wiem po co pełnię ta wartę. To jest zwyczaj i tradycja. Pusta, bezowocna tradycja która nic nie przynosi, ale wypełnia smutne wieczory.
Spadł deszcz. Na początku pojedyncze krople, potem ulewa.
Jak co wieczór zimna woda w wannie i gorąca herbata.
Pościel właściwie nie jest szorstka, ale jakaś obca. Chociaż od tak dawna w niej sypiam. Pod materacem trzymam stare białe zeszyty.
A deszcz ciągle pada. Jego krople spływają po twarzy tego aniołka co stoi na cmentarzu i wyglądają prawie jak łzy. Ja wolę myśleć że to łzy, a nie deszcz.
Robi się ciepło i na granicy snu jest trochę nadziei, że następnego dnia będzie inaczej, będzie lepiej. Ale nie będzie. Nigdy nie stał się taki cud. Więc poduszka jest mokra od łez, prawdziwych łez. Ale mniej obca.
Przychodzi sen, ukojenie, na jedną krótką chwilę, którą chciałabym zmienić w wieczność. Sen daje ukojenie dopóki nie przyjdzie w koszmar, który jest straszniejszy jeszcze niż rzeczywistość.
Budzę się nagle, drżę. I wydaje mi się, że gdzieś. Tam. Daleko. Odzywa się głos. Uspokaja. Tak mógłby brzmieć głos tego płaczącego aniołka.
Potem wpatruję się w ciemność, aż ciemność stanie się sufitem.
Przychodzi świt, a jego zimna szarość boleśnie uderza mnie w twarz. Wstaję z łóżka i staram się przełknąć kulę w moim przełyku. Nie jem śniadania. Nie jadam śniadań odkąd ciebie nie ma. Piję tylko kawę. Mocną i gorzką. Kiedyś nie lubiłam gorzkiej kawy. Teraz właściwie też nie lubię. Ale wolę.
Wpatruje się w nóż. Nie myślę o niczym. Tylko patrzę jak wpadające przez brudne okno promienie wschodu błyszczą na metalu. Niektórzy ludzie podcinają sobie żyły. Ale nie ja. Kiedy słońce pada mi na twarz zasłaniam zasłony w całym mieszkaniu. Nie lubię słońca odkąd ciebie nie ma.
Piszę w białym zeszycie o wystrzępionych kartkach. Zapomniałam mówić. Co się stało z moim głosem? Co się stało z moją duszą?
Biały zeszyt o wystrzępionych kartkach. W nim zamykam moje myśli. Bo one tną jak kosa. Jestem okaleczona.
Moje ciało ma dwadzieścia pięć lat. Moja dusza umarła przed wiekiem. Moje myśli zmieniają się na czarne litery w białym zeszycie.
Jestem okaleczona. Jestem sama odkąd ciebie nie ma. Zgorzkniała, może szalona. Zdesperowana. Jestem nikim. Ale jestem.
I mam myśli w białym zeszycie.
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 14:26, 28 Lip 2006 Powrót do góry

Bardzo ciekawe. Styl wspaniały. Dobrze wychodzi ci pisanie takich miniaturek. ;) Przyjdzie mi się tylko od ciebie uczyć. (nie prędko :] . Joke :P )
Zobacz profil autora
Leana
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocaw

PostWysłany: Pią 14:57, 28 Lip 2006 Powrót do góry

Nieźle. Powieść bardzo mi się podoba. Miniaturki bardzo melancholijne i w tym ich niezwykły urok. Pisz jak najwięcej. ;)
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 15:48, 28 Lip 2006 Powrót do góry

Dziękuję. Wzruszyłam się
<podtyjka sobie pod nos cebule żeby się kulturalnie wzruszyć>
:lzy:

To może jeszcze dzisiaj poprawie i wkleję następna część "antrapoe"...
Zobacz profil autora
AoM
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)
..::Kyrielejson::.. (ExtraMod)



Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 5461 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam gdzie diabeł mówi dobranoc...

PostWysłany: Pią 15:49, 28 Lip 2006 Powrót do góry

Byłoby miło. :] A z tą cebulą to swoja drogą ciekawy pomysł :ym:
Zobacz profil autora
Atra
..::Super Shur'tugal::..
..::Super Shur'tugal::..



Dołączył: 21 Mar 2006
Posty: 933 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Locus terribilis

PostWysłany: Pią 16:01, 28 Lip 2006 Powrót do góry

No widzisz? Geniusz tkwi w prostocie... Czy jakoś tak...

Macie dalej "Antrapoe":

~~~~~~~~~

Zatrzymali się na niewielkiej polanie. Chociaż nie… trudno było nazwać polaną ten kawałek wolnej przestrzeni między drzewami i skałkami. Erez zeskoczył ze zmęczonego konia i pomógł zsiąść Alshey. Dziewczyna obrzuciła go wściekłym spojrzeniem i usiadła na płaskim kamieniu, przyciskając dłonie do skroni. Minęła złość, wrócił strach. Porywacze zajęli się rozmową.
- To było piękne po prostu – stwierdził jadowicie Setir. – Genialne wręcz. Miało być dyskretnie. Miało być po cichu. Zabrać amulet i zniknąć, tak? Tak powiedziałeś.
- Tak powiedziałem. Ale nie wiedziałem, że zjawi się konkurencja. Nie powiesz chyba, że ty wiedziałeś?
- Nie wiedziałem. Bo nie powinno ich tu być. Tak szybko…
- To był idiotyzm z naszej strony. Trzeba było to wziąć pod uwagę – Erez zaczął przechadzać się tam i z powrotem. – Przecież Szary mówił, że mogą nas gonić… Mówił o tym, do cholery!
- A ty się tym nie przejąłeś. Jak zwykle zresztą. Nie obchodzi cię to się do ciebie mówi. Rzucasz tymi swoimi kulkami, chociaż doskonale wiesz, że tak nie można. Porywasz siostry „niepewnych”…
- Po pierwsze: ona jest tylko jedna, na szczęście, więc nie mów o niej w liczbie mnogiej. Po drugie: Szary nie jest żadnym niepewnym, tylko zwyczajną wiarołomną szują, złodziejem…
Alshey uniosła głowę i zaczęła wodzić za nim niebieskozielonymi, płonącymi złością oczami.
Erez zignorował ją i ciągnął dalej:
- Przecież nie chciałem jej porywać, ale nie miałem ani czasu, ani warunków, że zabrać jej ten przeklęty amulet i uznałem, że lepiej nie zostawiać jej na pastwę zbirów kapłana.
- Chwileczkę – odezwała się nagle Alshey, wpadłszy na pewien pomysł. – Ja nie mam żadnego amuletu!
- Co znaczy: nie masz? – zapytał Setir.
- Nie mam!
Erez zmrużył oczy i podszedł do niej powoli.
- Kłamiesz – stwierdził spokojnie. – Masz go.
Alshey zaprzeczyła gwałtownie, zrywając się na nogi.
- Na pewno kłamiesz – uśmiechnął się krzywo. – Boisz się.
- Nie prawda!
- Strach cię paraliżuje. Nie musiałem nawet zabierać ci sztyletu…, chociaż najwyższa pora to zrobić – odpiął jej broń od paska. – Nawet zbytnio się nie opierałaś. Trzęsiesz się – cofnęła się i odwróciła wzrok, kiedy dotknął jej ramienia.
- I co, będziesz mi wmawiać, że się nie boisz? – mocno chwycił ją za podbródek unosząc jej głowę. – Twoje piękne oczęta cię zdradzają. Więc nie kłam, bo ci nie wychodzi.
Puścił ją, odwrócił się i odszedł.
- Niech cię szlag! – powiedziała prawie spokojnie z powrotem siadając.
- I nawzajem. Co robimy?
- Z czym? – zapytał Setir szukając czegoś po kieszeniach.
- Z nią! Nie odwieziemy jej z powrotem, nie ma szans. Najłatwiej by było po prostu ją zostawić, wrócić do jakiejś rzeki, poderznąć gardło…
- Ja nie chce! – krzyknęła Alshey. – Protestuje! Nie życzę sobie…
- Ale to… nieetyczne – dokończył i spojrzał na nią. – Nie pytałem cię o zdanie, więc siedź cicho! Zaczynasz mi działać na nerwy.
- Jakbyś mnie nie porwał to być teraz nie miał kłopotu!
- Przestań mi przerywać, bo naprawdę ci coś zrobię – Erez westchnął ciężko, dając Alshey do zrozumienia jak trudno z nią wytrzymać. – Targać ją ze sobą będzie trochę kłopotliwe, ale co mamy zrobić…
- Zwłaszcza, że będą nas ścigać – dodał Setir.
- Z tym to akurat nie będzie większego problemu. Nie znają tych okolic, a poza tym nasi magowie nałożyli na Pajęczy Szlak tyle zaklęć, że wystarczyłoby żeby ukryć pół armii.
Alshey zaklęła w sposób, który z pewnością nie przystoi damie.
- Masz rację kochana, nikt cię nie znajdzie. Nie masz szansy na ratunek – Erez uśmiechnął się krzywo. – Ale to ma też swoje dobre strony. Chyba jesteśmy lepsi niż tamte zbiry z gospody, nie uważasz?
- Nie byłabym taka pewna – mruknęła cierpko.
- Przecież do tej pory nawet cię nie tknąłem. Nawet nie związałem. Myślisz, że oni byli by tacy delikatni?
- Myślę, że mam cię dość! – warknęła.
- Jak ty masz mnie dość to, co ja mam powiedzieć? – odciął się. – Jak dorwę Szarego to…
- Znowu złamiesz mu nos? – zapytał domyślnie Setir.
- A żebyś wiedział!
- Czy „Szary” to mój brat? – zapytała Alshey.
- Tak.
- To możesz złamać mu coś jeszcze za to, że naraził mnie na twoje towarzystwo.
- Oszaleje przy was – powiedział Setir. – A przy okazji to może byś oddała amulet, co?
- Nie!
- Czemu? Przecież i tak nie sprawi ci to różnicy.
- Sprawi mi to różnicę. A zresztą… Dobra, oddam go, ale pod jednym warunkiem.
- Do licha, jeszcze będzie stawiać jakieś warunki! – jęknął Erez. – Czego sobie jaśnie panienka życzy?
- Życzę sobie – odpowiedziała, nie zwracając uwagi na jego kpiący ton. – Żebyście mi powiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi. Użyliście określenia „nasi magowie”. Kim wy jesteście? Czemu wszyscy są jak zwariowani na punkcie tego głupiego wisiorka? Co was łączy z moim bratem? Bo zdążyłam zauważyć, że raczej nie jesteście dobrymi przyjaciółmi. I co się z nim w ogóle stało? I…
- Dobra, powoli! Nie wszystko naraz! Siadaj i słuchaj po cichu. Jesteśmy… no cóż… buntownikami, tak to chyba można określić. Sporo wśród nas osób o dość wątpliwej moralności, ale cóż, takie życie. Dowództwo myślało o tym by utworzyć własne państwo, ale to raczej nie możliwe…
- Hej, Setir, przyhamuj! Może by tak ostrożniej trochę, co? Nie musisz chyba mówić jej od razu wszystkiego!
- Chce żeby miała ogólne pojecie. W końcu jedzie z nami. Twój brat... hm, takich jak on nazywamy niepewnymi. Wiedzą o nas, nie są ani z nami, ani przeciwko nam. Czasami wykonują dla nas jakieś roboty, ale za pieniądze. Nie musimy ich lubić, ale nie powinniśmy się im narażać. Pewnie dla tego Erez jeszcze ci nic nie zrobił. A teraz o amulecie. Właściwie to on sam nie jest ważny, tylko… ale o tym za chwilę. Amulet na początku znajdował na zamku Mertel. Jeden z nas włamał się tam i go ukradł.
- Ja go ukradłem, Setir, jakbyś w razie zapomniał – wtrącił znowu Erez. – Bo ty miałeś czelność odmówić.
- Tak, wiem! Bez przerwy mi o tym przypominasz! – Setir przewrócił oczami. – Szary dowiedział się o tym i stwierdził, że tak być nie powinno, więc z kolei ukradł go nam. I wysłał na przechowanie tobie. Mądrze zrobił, bo dwa dni później kilku z nas przeszukiwało jego mieszkanie. Oczywiście nic nie znaleźli. Erez był naprawdę wściekły i pobił Szarego, a ten zerwał z nami kontakt. Aż do dzisiaj, kiedy przesłał nam wiadomość gdzie jest amulet, że zjawiła się konkurencja i że mamy ich wyprzedzić, żeby nie dostali amuletu i nie zrobili ci krzywdy. Co się z nim stało nie wiemy.
- No, dobra, ale co z tym amuletem? Co w nim jest takiego?
- Wiadomość. Mapa do…czegoś. Właściwie nie jesteśmy pewni, do czego. Ale to ważne.
- Przecież tam nie ma żadnej mapy. Przyglądałam mu się tyle razy i… - Alshey urwała i zdjęła wisiorek.
Powoli obracała go w palcach i oglądała go uważnie. Nie było w nim nic niezwykłego. Nic. Chociaż… na brzegu miał długą, prostą rysę. Dziewczyna wbiła w nią paznokcie i dwie części amuletu automatycznie odsunęły się od siebie na małych zawiasach z cichym zgrzytem. W środku leżał starannie poskładany kawałek papieru.

CDN (...kiedyś.)
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)