Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Karczma "Pod chętną dziewką" Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:50, 01 Maj 2007 Powrót do góry

Ironiczny uśmiech wciąż nie schodził z jej twarzy sprawiając, że wyglądała dosyć... oryginalnie. Obserwując otoczenie powoli dochodziła do wniosku, że jakaś siła wyższa musiała ją tu ściągnąć w celu zapewnienia jej od tak dawna wyczekiwanej rozrywki. Co chwila chichotała jakby była pijana. Kiedy jednak zauważyła dosyć ostrą wymianę zdań pomiędzy pewną kobietą a uzdrowicielem po prostu nie wtrzymała. Ryknęła iście krasnoludzkim śmiechem(czyli głośnym) i złapała się za mięśnie brzucha, które pracowały niezwykle intensywnie. Z kącików oczu pociekły jej łzy, nie mogła złapać oddechu. Położyła głowę na blacie stołu i zaczęła rechotać jak obłąkana.
Spojrzała znacząco na Kaethię i znowu uderzyła głową o drewniany blat. Nie była w stanie się wyprostować.
Zobacz profil autora
Ferr-kon
..::Senior Shur'tugal::..
..::Senior Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 256 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Znikąd :D

PostWysłany: Wto 14:36, 01 Maj 2007 Powrót do góry

- Inglor, miło mi - uchylił się przed lecącym kuflem - a gorsyz m nie, gdyż jestem uzdrowicielem, Rhae. Ja próbuję od śmierci ratować, a nie się nią radowac - pwoiedział, po czym zachichotał od rymu.
Zobacz profil autora
Rhae Amarath Medieval
...:User:...



Dołączył: 12 Mar 2007
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:29, 01 Maj 2007 Powrót do góry

Wzruszyła ramionami.
– A co to za różnica, jeśli zginie ktoś, na kim ci nie zależy, albo ktoś, kogo nie znasz. To nie ma znaczenia. Ludzie i tak zawsze będą się zabijać i będą płacić innym, żeby zabijali. Tak naprawdę liczy się tylko to, żeby samemu przeżyć. Inni nie maja znaczenia.
Bo też i po co się z kimś wiązać i nadawać temu jakieś znaczenie, potem jest tylko gorzej, kiedy to utracisz.
Zobacz profil autora
Avariel
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 15 Sty 2007
Posty: 115 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto-wiocha, wabi się Hajnówka

PostWysłany: Wto 18:25, 01 Maj 2007 Powrót do góry

Przymrużyła oczy wpatrując się w Saudę, bynajmniej nie z powodu jej wybuchu śmiechu, lecz z zainteresowania. Avariel nie była dobrym wojownikiem, lecz nawet nieźle znała magię. Nieźle tu odnosiło się do kilkunastu, może kilkudziesięciu słów, co było sporym sukcesem przy ludziach. Ona nigdy z nikim się nie wiązała, nie zawierała sojuszy i nie lubiła ogólnie rozmawiać. Lecz sluchała i obserwowała uważnie. Ile to czasu spędziła na takich rzeczach chodząc po ulicach i kradnąc.
Zachichotała. Nagle naszedł ją obłąkańczy chumor. Jakiś pijany bywalec zatoczył się w jej stronę, lecz legł na stojącym naprzeciw stole. Postanowiła zmienić miejsce schronienia. Popełzła do najdalszego kąta. Kilka razy uderzyły w nią jakieś niezidentyfikowane przedmioty, za co klęła pod nosem. W końcu dotarła do kąta. Usiadła i obserwowała.
Zobacz profil autora
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:24, 01 Maj 2007 Powrót do góry

Uderzyła pięścią w stół, po czym ponownie zaśmiała się głośno. W końcu udało jej się opanować na tyle, że była w stanie oprzeć głowę na dłoni. Otarła nią ślady łez i zaczerpnęła głęboko powietrza. Zachichotała jeszcze parokrotnie aż w końcu ostatecznie się uspokoiła.
- Kaethio... Naprawdę. Dla takich chwil warto żyć.
Rozejrzała się ponownie po otoczeniu zastanawiając się ile jeszcze ta burda będzie trwać.
- Żenada. Jak ja uwielbiam obserwować jak ludzie skaczą sobie do gardeł. To taka przyjemna odmiana - zachichotała.
- Wiem - dodała szybko patrząc na miny przyjaciół. - Kiepski dowcip.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:32, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Do karczmy cicho wślizgnął się człowiek w długiej, błękitnej szacie. Usiadł w narożniku sali.
Wyglądał na zmartwionego.
Kolejny dzień stracony na kłótniach z tym starym kapitanem. Chyba pora poszukać nowego transportu do Teirmu.
Po chwili podszedł do barmana i cicho powiedział
-Proszę dać mi jakieś dobre wino. Tylko beż żartów!
Mam nadzieję, że dzisiaj nie trafi się tu żadna burda. Nie mam ochoty walczyć, szczególnie po tym jak spaliłem tego pijaka-bandytę w dokach
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Nie 13:19, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Kaethia tylko nieznacznie wzruszyła brwiami, przymykając oczy. Uśmiechnęła się nie bez aprobaty.
- To zawsze lepiej, jeśli mierzą w siebie wzajemnie, a nie w nas. - Powiodła spojrzeniem za nowo przybyłym mężczyzną w błękicie. Sprawiał wrażenie, jakby nie zauważył całego mordobicia dziejącego się wokół niego. W ogóle sprawiał wrażenie lekko nieobeznanego z realiami tego świata.
- Kolejny do kolekcji. Taki sam jak ci wszyscy. - Westchnęła. - Ciekawe, kiedy zorientuje się, że tu niebywale łatwo dostać w czerep czymś ciężkim? Przed, czy po tym jak to się stanie? - Posłała serię wymownych spojrzeń Saudzie, powale, znów Saudzie, a potem zlustrowała Błękitnego.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:59, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Mężczyzna skończył sączyć wino. Rozejrzał się wokół.
Cholera! Tylko tego mi brakowało!
Obok niego właśnie trwała mała bójka.
Trzech krasnoludów biło się z jednym elfem, a drugi elf rzucał czym popadnie w krasnoludy. Jedna z misek poleciała w kierunku człowieka w błękitnej szacie , po czym odbiła się i poszybowała w stronę elfa. Ten upadł na ziemię. Tymczasem krasnoludy uporały się z elfem i rzuciły się na lezącego. nadbiegł barman.
-Tylko spokojnie! Bez kłótni proszę..
dalszego przebiegu rozmowy mężczyzna ni słyszał, usunął się bowiem w ciemny kąt sali i usiadł na krześle.
Jeśli jutro nie wypłynę z Kuasty, Mortin mnie zabije! Musze jak najszybciej znaleźć jakiś statek płynący do Teirmu...
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:50, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Następna nudna karczma. W Dras'Leonie to się działo! W gospodach nie było godziny bez mocnego mordobicia lub wkroczenia policji. A tutaj?..... Dyskutujące głośno krasnoludy, mała grupa kopiąca leżącego człowieka, i rzucający kuflem elf!
- Jeszcze jeden puchar wina poproszę!
Mam coraz mniej czasu! Muszę znaleźć tego cholernego kapitana!
Mężczyzna siedział przy stole i pił wino, czujnie rozglądając się wokoło. na jego twarzy widać było niepokój...
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:04, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Na twarzy Calleana pojawił się krzywy grymas. Był już zirytowany siedzeniem w 'karczmie dla ludzi z wyższych sfer', która spełnia wszelkie wymogi sanitarne.
Mam tego serdecznie dość. Co mnie podkusiło, żeby tu przyjść! - Zastanawiał się kładąc głowę na stoliku.
Nagle nad jego głową z cichym świstem przeleciał kielich rozbijając się z trzaskiem na ścianie.
Elf spoglądał na wolno spływające po ścianie resztki szkarłatnego płynu i leżący na ziemi rozbity puchar. Podniósł brwi i zmarszczył czoło.
Nie... to jest już szczyt. Nawet w karczmie czyhają na moje życie. Śmierć w takim miejscu nie jest mnie godna. - Zaśmiał się gorzko nieudolnie ukrywając rosnącą frustrację.
Głośny śmiech jego towarzyszki był już zbyt trudny do wytrzymania.
- Do jasnej cholery zamknij się wreszcie! Nie widzisz, że jestem... jakby to ująć... poddenerwowany?! Niech sie biją, rzucają czym chcą, ale niech jednocześnie zostawią mnie w spokoju bo nie ręczę za siebie.
Nawet nieistniejących bogów wyprowadziłoby to z równowagi.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:47, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Mężczyzna nagle usłyszał śmiech. To tylko przy stoliku obok jakiś facet, chyba elf zaczął się nagle smiać. Kobieta obok niego też się śmiała. Pod ich nogami leżał rozbity puchar.
Czemu ten durny koleś tak się śmieje? A zresztą ... co mnie to obchodzi. Ciekawe kto rzucił ten puchar...
Nagle stało się to jasne. przy stoliku obok siedział pijany półelf i rzucał we wszystkie strony naczyniami. Biegł już do niego barman. Nagle ostatnia miska poszybowała w stronę mężczyzny w błękitnej szacie i odbiła się od otaczających go barier.... a następnie uderzyła w głowę barmana, który upadł na podłogę. Wokół niego stłoczyła się grupka krasnoludów.
-Nic mi się nie stało. Spokój, spokój!
No nie! Teraz to pogadam z tym półelfem!
-Panie, mógłbyś przestać rzucać naczyniami gdzie popadnie?? Prawie żeś mnie trafił!
Pijany półelf zatoczył się i wyszedł z tawerny. Mężczyzna dosiadł się do Calleana.
-Nie zna pan może jakiegoś kapitana płynącego do Teirmu??
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Nie 23:48, 06 Maj 2007 Powrót do góry

Oparła dłoń na ramieniu elfa i pokręciła głową.
- Callean, spokojnie. Nie damy ci zrobić krzywdy, denerwujesz się zupełnie niepotrzebnie - zabrzmiała jej lekka myśl w umysłach towarzyszy. Bawiło ją to, w jaki sposób Callean reaguje na otoczenie. Zły i poirytowany tym, że znalazł się w takim miejscu i takiej sytuacji. W miejscu, w którym nic go nie trzyma, ale cóż...
Takie zachowanie nie wyjdzie ci na zdrowie, oj, nie... Nie widząc co dzieje się wokół, jesteś łatwym celem dla zbłąkanego talerza czy kufla. Ale od czego jesteśmy my... - Tego jednak nie przekazała nikomu - prawdopodobną i wielce niepożądaną konsekwencją byłoby to, że delikatny i rozdrażniony elf w jakiś sposób mógłby poczuć się dotknięty taką uwagą.
Splotła przed sobą dłonie i oparłszy delikatnie na nich głowę, spojrzała na Saudę wymownie. Ten właśnie moment Błękitny uznał za właściwy, by się do nich dosiąść. Kaethia odchyliła się, unosząc brwi w wyrazie umiarkowanego, umiarkowanie uprzejmego zainteresowania. Wysłuchawszy krótkiego pytania, uśmiechnęła się szeroko. Uśmiech nie objął oczu, które mogły wyrażać coś pomiędzy znudzeniem, a zwątpieniem w istnienie pewnych nienamacalnych cech siedzącego naprzeciw mężczyzny.
- Nam również jest miło poznać - zaszczebiotała. Radość z nowo zawartej znajomości podkreśliła subtelnym uniesieniem lewej brwi, a przede wszystkim promieniującą z tego gestu ironią.
- Ot i zagwozdka rozwiązała się sama. Ten jegomość dopiero po fakcie dowie się, co mu groziło... Bo ja nie zamierzam go co do kwestii ciosu w głowę uświadamiać zanim któreś z nas to zrobi... A właściwie, zanim Callean to zrobi - usłyszała myśl i poczuła ironię Sauda. Towarzysza Kaethia nie chciała dodatkowo podjudzać.
Zobacz profil autora
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:06, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Callean, Callean... Złość piękności szkodzi. Uważaj, jeszcze ci jakaś żyłka pęknie przez przypadek... I przez ciebie Kaethia zamiast odpoczywać będzie mieć ręce pełne roboty.
Uśmiechnęła się ironicznie do elfa i mrugnęła do niego zawadiacko. Oparła się jednak pokusie posłania mu całusa. Pomyślała, że jej towarzysz by tego nie zdzierżył.
Nie ma to jak widok osoby z wyższych sfer, na którą właśnie ośmielono się podnieść rękę. Jej mina jest wtedy... powalająca.
Zachichotała do własnych myśli.
Zlustrowała dokładnie Błękitnego, który właśnie przysiadł się do ich stolika i nawet się nie witając, dosyć opryskliwie zadał pytanie Calleanowi.
Co za maniery posłała myśl swoim przyjaciołom.
- Witamy, witamy waszmość - powiedziała z wyraźną nutą sarkazmu w głosie. - Niezwykle nam miło, że się postanowiliscie do nas dosiąść. Czynicie nam tym wielki zaszczyt. - Jej wargi rozciągnęły się w kpiącym uśmiechu odsłaniając białe zęby. W kocich oczach zatańczył mały diabełek.
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:17, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Elf zaczął nerwowo pukać palcami w blat zniszczonego drewnianego stołu.
- Niepotrzebnie. Taa, nie mam najmniejszego powodu do zdenerwowania. A latające talerze, kufle i sztućce wbijające się w... ee... niektórych klientów to wspaniałe widowisko. Szkoda tylko, że w tym niesamowitym spektaklu gram rolę tarczy.
Callean westchnął cicho przyglądając się barmanowi, który właśnie fechtował nożem. W końcu trening czyni mistrza.
Nawet nie odwrócił wzroku, kiedy usłyszał słowa przysiadającego się osobnika. A ten czego tu szuka! Przysiada się bez pozwolenia... zaczyna nawijać o czymś... ehh.
- A jak wielmożny pan sądzi? - Zaczął kładąc wyraźny nacisk na słowo 'wielmożny'. - Przyszedł PAN tu, bezczelnie usiadł, nie przedstawił się i wypytuje mnie o jakieś cholerne statki. - Urwał na moment. - Proszę mi wybaczyć to jakże prostackie określenie, ale staram się po prostu zniżyć do pańskiego poziomu. - Kolejna pauza. - NIE, nie znam żadnego kapitana płynącego do Teirmu. A teraz wybaczy pan i odejdzie stąd bo mój zły humor może odbić się na moim zdrowiu. Zresztą nie tylko na moim!
Hee... kapitana mu się zachciało.
Callean przyjrzał się Kaethii i Saudzie, które najwyraźniej świetnie się bawiły.
- Rzeczywiście bardzo zabawne.
Zobacz profil autora
Arazel Tahalan
...:User:...



Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:08, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Drzwi do otworzyły się poskrzypując cicho i do karczmy weszła postać w ciemno zielonym płaszczu, z kapturem naciągniętym na głowę. Natychmiast w jej stronę poleciało kilka talerzy i nóż. Przybyszowi udało się uniknąć lecącej zastawy, jednak nóż przybił róg jego płaszcza do drzwi. Kaptur osunął się do tyłu, ukazując twarz młodego półelfa o zielono-szarych oczach. Arazel wyszarpnął nóż z drewna naznaczonego wieloma sznytami. Obracając narzędzie w dłoniach podszedł i oparł się o bar, obserwując karczmarza rozdzielającego poobijanych amatorów chmielu.
- Coś mi to nie wygląda na "najlepszą karczmę w mieście", ale cóż zrobić kiedy prowiant się skończył, a w okolicy nawet zdechłej wiewiórki...- pomyślał wzdychając lekko. Podeszła do niego barmanka pytając słodkim głosikiem co podać. Doznał nagłego ataku mdłości czując zapach jej perfum.
- Kielich dobrego wina i kawałek pieczystego, jeśli łaska. - odparł. Po otrzymaniu jadła zajął miejsce w przyciemnionym kącie karczmy.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:10, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Przepraszam jeśli uraziłem WIELMOŻNYCH PAŃSTWA( bez obrazy proszę), ale bardzo mi się spieszy. Przykro mi jeśli komuś przeszkodziłem.
Co za towarzystwo... gdzie ja się znalazłem???
W każdym razie muszę znaleźć tego kapitana, bez względu na koszty i śro...
O cholera!

Albriecht zauważył ruch krasnoluda, który przymierzał się do rzutu, celując w niego.Ledwo zdążył odskoczyć, a miska poszybowała w stronę Calleana.
No nie! Tego już za wiele!
-Barman!
Ruszył w kierunku krasnoluda.
Zobacz profil autora
Hestia Dorean
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Du Weldenvarden

PostWysłany: Pon 16:17, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Drzwi otworzyły się ponownie, po raz enty w dniu dzisiejszym. Nie stanęła w nich zakapturzona postać - ba! - nawet nie weszła do wnętrza karczmy i nie zaczęła przypatrywać się tym niewątpliwie dziwnym i niezrozumiałym zdarzeniom, mającym właśnie tam miejsce. Latające talerze, roztrzaskujące się gdzie popadnie i podejrzane towarzystwo, pochowane po kątach lokalu, którego stan jakości można było z niewątpliwe dużym trudem ocenić po kilku godzinach przesiadywania razem z towarzyszami podróży, były zjawiskiem co najmniej niecodziennym.
Hestia nie miała siły udawać, że wszystko było w porządku - i wcale nie było. Jako młoda, nieco dziecinna i dosyć nieodpowiedzialna wychowanka elfów z Ellesmery, była po podróży więcej, niż nieco zmęczona. Organizm domagał się zarówno snu, jak i porządnego pokoiku z wielkim i wygodnym łóżkiem wewnątrz - pech jednak chciał, że jej bardzo podstawowe wymagania spełnione nie zostały.
Nigdy nie narzekała. No, prawie nigdy. Jednak kiedy w końcu zdała sobie sprawę, w jakiej beznadziejnej sytuacji przyszło jej znów się znaleźć, złość mieszała się z sennością - a przecież warto wiedzieć, że złe i śpiące dziewczęta, nieprzystosowane do trudów podróży, bywają bardzo nieznośne.
Odszukanie towarzyszy przyszło jej z dziecinną łatwością. Mając nadzieję, że chociażby jeden z nich ją zauważył - a chyba musiała wyglądać nieco dziwnie, stojąc w drzwiach przez dobrą minutę i z pewnością rzucać się w oczy - pokazała na migi, że żyje, ma się bardzo źle, a zamiary posiedzenia w karczmie wraz z bandą krasnoludów, ludzi, elfów, półelfów, i ludzcy bogowie wiedzą, w towarzystwie kogo jeszcze, poszły się utopić w pobliskim potoku, gdziekolwiek taki się znajdował.
Nie była dobra w takich zabawach, szczególnie, kiedy przychodziło jej pokazać, jak paskudnie dzisiaj się czuje.
Powstrzymując się od tupnięcia nogą i rozpłakania przy tylu, zapewne bardzo interesujących indywiduów, wyszła na zewnątrz budynku i z nieukrywaną wściekłością trzasnęła drzwiami karczmy najgłośniej, jak tylko umiała.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:24, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Albriecht ze zdziwieniem popatrzył na otwierające się drzwi karczmy. Już miał przemówić do rozsądku krasnoludowi, kiedy ruch drzwi zwrócił jego uwagę. jednak nikt nie miał zamiaru wejść do karczmy.
Co jest do cholery??? Czemu te drzwi się otworzyły? Wiatr czy...
Zbliżył się do drzwi, ale nagle zatrzasnęły mu się przed nosem. Chyba widział jakąś postać na zewnątrz.
Usiadł przy stoliku blisko drzwi.
To na pewno nie był wiatr... Dosyć tego! Muszę znaleźć tego kapitana!
Rozejrzał się wokoło...
Nie mam wyboru...
Albriecht podszedł do Calleana i jego towarzyszy/ek.
-Przepraszam za tamto najście i brak kultury. Mam nadzieję że mi wybaczycie. Nazywam się Albriecht, pochodzę z Dras'Leony, jestem człowiekiem i magiem. Dosyć słabym, z waszego elfiego spojrzenia, panie Calleanie. Otrzymałem już odpowiedź od pana, ale może pańskie towarzyski wiedzą coś więcej? Naprawdę potrzebuje transportu do Teirmu, jestem w ciężkiej sytuacji i stąd mój brak kultury.
Mam nadzieję, że będą coś wiedzieć...
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Pon 23:06, 07 Maj 2007 Powrót do góry

Gdy tylko Błękitny się oddalił, odwróciła się w stronę towarzyszy. Szybująca w ich stronę miska odbiła się od czaszki jakiegoś zataczającego się jegomościa, który postanowił właśnie zatoczyć się przed ich stolik. Glina rozprysła się na podłodze, nieopodal padł jegomość. Nie wiadomo, czy od spotkania z miską, czy od zbyt intensywnego zataczania.
- Jesteśmy z ciebie dumne - oznajmiła z szerokim uśmiechem Calleanowi i zmrużyła oczy iście po kociemu.
- Bo jesteśmy, prawda? - Zaśmiała się do Saudy.
Jakby wyczuwając przez słabą mentalną więź jeszcze nie tak dawne intencje przyjaciółki, nie oparła się pokusie w żadnej mierze i posłała w powietrze Calleanowi całusa, a zaraz potem, idąc za ciosem, szybkim, krótkim ruchem zmierzwiła mu włosy; nadal szeroko uśmiechnięta, nadal przyglądając mu się zza rzęs.
A potem w drzwiach pojawiła się machająca Hestia. Kaethia zwróciła na nią uwagę Saudy. Nim zdołały pojąć co się dzieje, czy nawiązać mentalny kontakt, wyraźnie niewyraźna Hestia zatrzasnęła drzwi.
- Chyba jej coś dzisiaj nie wyszło. Przynajmniej tak wyglądała.
Ale nie dane im było o tym podyskutować, czy powziąć w związku z tym jakieś działania.
Błękitny wrócił.
Przeprosił, i jął sprawdzać ich cierpliwość ponownie.
W tym samym czasie, gdy raczyła Albreichta, jak łaskaw był się wreszcie przedstawić, pełnym żalu zwątpieniem w ich wiedzę na temat statków, kapitanów i portu w Kuaście ogólnie, Sauda otrzymała od niej rozpaczliwą i krótką, aczkolwiek stanowczą prośbę.
- Sauda, miła moja, wyciągnij szybko najmocniejsze zaklęcie, jakie masz na podorędziu. Bo jestem gotowa cię prześcignąć otwartą dłonią.
Zobacz profil autora
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 5:12, 08 Maj 2007 Powrót do góry

Wyszczerzyła się na widok poczynań przyjaciółki po odejściu Błękitnego. Ta nie miała litości dla ich towarzysza, co wg niej bardzo się chwaliło. Ktoś musiał przywołać elfa do porządku, nawet jeżeli miał uzasadnione powody by się denerwować. W końcu pochodzili ze szlachetnych rodów, pewne zasady wciąż obowiązywały. Jak choćby brak opryskliwości nawet w stosunku do jawnego chamstwa i świństwa.
Oczywiście, że jesteśmy zapewniła ją w myślach wykorzstując przy okazji jedną minę ze swojego arsenału, wyrażającą udawane zadowolenie. Sprowadzało się to do charakterystycznego przymknięcia oczu i pokiwania 'z powagą' głową.
- O... Hestia.
Już zamierzała odmachać przyjaciółe, gdy ta zniknęła głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Uniosła lewą brew.
Cóż. Ludzie... Znaczy się, elfy mają różne problemy
Kiedy Błękitny z powrotem się dosiadł Sauda przewróciła charakterystycznie oczami. Miała nadzieję, że się go pozbyli, ale jednak nie. Gość sprawiał wrażenie upartego osła jak wszyscy diabli i najwyraźniej nie miał zamiaru odpuszczać.
- Oczywiście! - Zawołała z udawanym entuzjazmem. - Znamy wszystkie statki jakie stacjonują w porcie. Ba! Znam nawet statek, który płynie na kraniec świata! Byłam tam już, mogę panu sprzedać parę muszelek. Zachowaj je pan, za dziesieć lat będą wiele warte.
Kaethio, zaklęcia tu nie trzeba, zapewniam cię, że w tym przypadku wystarczy całkowite znieważenie naszego zainteresowanego.
Mrugnęła znacząco do przyjaciółki, aby kontynuowała jej grę.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:47, 08 Maj 2007 Powrót do góry

-Och bardzo dziękuję za pomoc, bardzo chętnie wybiorę się na kraniec świata po twoje muszelki. Co więcej, przywiozę wam kilka największych jakie uda mi się znaleźć!!!!!!!!!!!! Ale teraz wybaczcie mi, ale muszę poszukać statku i kapitana. Jeszcze raz dziękuje mości szlachetnym paniom za ogromną okazaną mi pomoc!
Mężczyzna odszedł szybkim krokiem od ich stolika.
Gdzie ja poszedłem? Czy oczekiwałem informacji od tej bandy cholernych wieśniaków, które nie widzą co się dookoła nich dzieje? Trwa wielka wojna, wokół sami szpiedzy i dyplomaci, a ci se siedzą w karczmie, nie zwracając uwagi na świat dookoła! Jeszcze gdyby byli pijani, to dałoby się to zaakceptować. Ale nie! Wszyscy albo pijani, albo tajemniczy... a tu mi się trafia jakiś zasmarkany wyjątek... dobra, muszę się uspokoić. Statek jest ważniejszy od udzielania lekcji podejrzanym inywiduom i pijanym krasnoludom
Po raz kolejny Albriecht rozejrzał się wokoło... nie zauważył nikogo, kto przypominał marynarza...
Nagle drzwi gospody otworzyły się i weszła przez nie banda pijanych półelfów i krasnoludów... i ktoś jeszcze. Kapitan!
Albriecht podszedł do marynarza.
Zobacz profil autora
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:56, 08 Maj 2007 Powrót do góry

Uśmiechnęła się słysząc odpowiedź Błękitnego. Przynajmniej jej taktyka się sprawdziła, w końcu zostawił ich w spokoju. I osiągnęła cel, który postawiła sobie na początku dnia: postanowiła doprowadzić całkowicie obcą jej osobę do stanu skrajnej irytacji i rozeźlenia. Udało się i była z siebie niezwykle zadowolona. Uwielbiała denerwować ludzi, chociażby tylko po to, by sprawdzić do jakiego poziomu się zniżą dając upust swojej złości.
- No cóż Kaethio - westchnęła kiedy 'zainteresowany' się oddalił - jak widać nikt nie ma ochoty na moje muszelki... A tak liczyłam na udaną tranzakcję! - Zawołała w udawanym żalu.
Zobacz profil autora
Callean Valadain
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 22 Lut 2007
Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:35, 08 Maj 2007 Powrót do góry

Całkiem ciekawa walka. Powinni zacząć obstawiać. Będzie się można nieźle dorobić. - Pomyślał z rozbawianiem Callean oglądając prymitywną walkę krasnoludów.
Patrząc na piorących się klientów gospody elf przysłuchiwał się rozmowie swoich towarzyszek z niejakim Albriechtem, bo tak raczył się przedstawić człowiek w błękitnej szacie o nienagannych manierach.
Ehh... co za natręt. Nie zrozumiał, że chcę się go pozbyć. Chodzi od stołu do stołu i szuka kapitana - prychnął - ... głupiec! Zamiast pójść do portu jak każdy normalny ten przylazł do karczmy i liczy, że znajdzie kapitana. Callean roześmiał się cicho.
Mnie się czepiały, a same 'wyżywają' się na nim.
Słysząc reakcję Błękitnego uśmiechnął się szyderczo.
- Jesteście okropne. Biedak poczuł się dotknięty. Chyba się obraził. - Zaśmiał się. I komu teraz Sauda 'wepchnie' swoje muszle.
- Prostak! Żałosny prostak.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:09, 08 Maj 2007 Powrót do góry

-Płynie pan może do Teirmu?
-Nie, a bo co?- odpowiedział kapitan.
-A za ile zgodziłby pan mnie zabrać?
-Mówiłem, że nie płynę do Teirmu!
-Ale może 1000 koron zmieni pana zdanie?
-1000 koron???? Człowieku, kiedy chcesz płynąć do Teirmu?
-Jutro z rana.
-To dobrze. Idę przygotować podróż.
Kapitan prawie wybiegł z gospody i udał się do doków.
Ha! Pieniądze wszystkich zmienią! Na szczęście Brom zaopatrzył mnie w odpowiednią ich ilość. AAAA! Zapomniałem się spytać, czemu w porcie nie ma żadnych statków!
Albriecht wybiegł z karczmy i podążył za kapitanem.
Zobacz profil autora
Sauda Alum
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 68 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:24, 08 Maj 2007 Powrót do góry

- Tak. - Otarła dramatycznym ruchem wyimaginowaną łzę. - Niezwykle mnie to dotknęło.
Zaniosła się udawanym szlochem.
Cicho Callean. My to robimy z klasą, a to zasadnicza różnica. Poza tym, sam chciał. Nie zrozumiał na początku to teraz ma. Zresztą... Wiesz jaka to dzika satysfakcja?!
- Niestety świat jest niewdzięczny i okrutny. - Załamała teatralnie ręce. - Nie pozwoli dziewczynie z zubożałego rodu szlacheckiego, chociaż odrobinę odbudować dawnej świetności rodzinnej. To takie... podłe! - Charakterystycznie pociągnęła nosem.
Zobacz profil autora
Kaethia Kreine
..::3rd League Shur'tugal::..
..::3rd League Shur'tugal::..



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 61 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kuasta

PostWysłany: Wto 22:04, 08 Maj 2007 Powrót do góry

- Takie jest życie - oznajmiła poważnie towarzyszom.
- Ale tak naprawdę, to jemu należy się największe współczucie - Kaethia zadumała się, nieco zbyt udawanie. - On nie należy do takich, którzy żyją w tym świecie dłużej niż kilka tygodni. Ktoś niebawem urwie mu głowę, jestem pewna - parsknęła śmiechem na wspomnienie nierozgarniętego poszukiwacza morskich przygód.
A potem wróciła do uśmiechu i kociego zmrużenia oczu sprzed kilku chwil.
- Moja wesoła kompanio, widzę, żeś wreszcie w pełni poweselała. Callean, widzę, że podziałało... Zaśmiała się.
- Chociaż nie... Jeszcze trochę ci brakuje, nieprawdaż? - wychyliła się, zerkając w stronę Saudy. Potem podniosła powoli dłoń na wysokość czoła elfa, grożąc tym, że znowu zmiesza odstające już nieco filuternie kosmyki na jego głowie.
Zobacz profil autora
Mythir
...:User:...



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:50, 29 Maj 2007 Powrót do góry

Albriecht wrócił do karczmy po około godzinie. Usiadł w kącie i szybko zamówił wino. Twarz miał zasępioną, wyraźnie rozmyślał nad czymś.
Że też teraz musieli zrobić tą blokadę..... dobrze że jutro wypływam, mogliby mnie złapać.
Do jego stolika podszedł, a raczej zatoczył się pijany krasnolud.
-Panje! Widze, żeś co smutn jest... przyjć pan do mego stou, to sie wpólnie napijemy!
-Przepraszam, ale nie mam czasu.
-Nikt jeszcze nie odmwił Toburowi Kamiennogłowemu!- krzyknął krasnolud i sięgnął po wiszący na plecach topór.
-O nieee mój drogi panie, bez broni! W mojej karczmie nikt nie zginie!
-No dobrze, ale ten tutaj odmwił mi wypcia razęm piwa!
-Chodź panie, razem się napijemy.-powiedział tajemniczy elf, bynajmniej nie trzeźwy, który nagle stanął obok krasnoluda.
-No dbra! chodźmy wiec....
Ufff... udało się!
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)