Harcerstwo

Cóż, ja takiej okazji do nocnejprzechdzki po lesie nigdy nie miałem, bo moi rodzice nigdy nie byliaż tak turystyczni, by po lasach chodzić wieczorami... Ja chyba mam krew jakiegoś odległego przodka... Różnie się od rodziców prawie wszystkim...

A w harcerstwie to rzeczywiście są te wszystkie słynne rzeczy, np. śpiewy przy ognisku, czy podchody nocne, warty?

"A w harcerstwie to rzeczywiście są te wszystkie słynne rzeczy, np. śpiewy przy ognisku, czy podchody nocne, warty?"
Tak, najfajniejsza jest ostatnia noc obozu, kiedy cał.ą noc się przy ognisku siedzi, śpiewa, gada, podsypia ukradkiem...

"bo moi rodzice nigdy nie byliaż tak turystyczni,"
Ciesz się z tego, oj ciesz.

Kurczę... No ze wszystkim do harcerstwa pasuję, ale tylko ta sprawność... Jęsli chodzi o marsz, to mogę cały dzień i noc bez przerwy, ale bieg to już nie, oj nie...

Raczej się z tego cieszyć niebędę, Alv, bo ja jestem typem LARPowca, i bardzo bym chciał takie przechadzki... Ale by był klimat...

Wiecie, co to LARP?
Live Action Role Play, czyli rpg bez kostek i mechaniki, na żywo...

Wiesz tylko, że jak ja z moim tatą idę na wycieczkę to muszę się przygotować na ok. 15 kilometrów marszu po górach i do powrotu ok 12. w nocy, bo "przypadkiem" gdzieś się trochę pokręcimy i zabłądzimy. No nie mówiąc guz o tym, że jak ma czas to mnie usportawia.

Cóż, 15 km, to nie tak dużo znowu... Kilka razy już przeszedłem 50 km, zwykle wracałem po ośmiu godzinach...

Takie 15 to nawet fajne by było...
Znaczy, tak to sobie wyobrażam, bo nie przeżyłem...

Ja najwięcej to chyba szłem 30 km z miasta do miasta i z powrotem.Bardzo fajnie było.

No właśnie. Taki marsz to fajny jest.
Chciałbym coś takiego urządzić. Przynajmniej bym pogadał z kolegą nie przy komputerze...

Ja przeszłem się z siostrą.Mieliśmy znalezć taki sklep ale się nie udało więc szliśmy te kilometry tylko po dwie puszki pepsi

Mmm. Tak tylko moje 15 km. było głównie pod górę. No i mój tata, który po prostu kocha sport i jak tylko ma czas to go uprawia (z tym, że odziedziczyłam po nim jedną cechę, ja odpoczywam i fizycznie i psychicznie, jak się tak zmęczę, że prawie padam).

Oj, pod górę to już ciężej. Co prawda, te 50 km też było pod górę, ale wolałbym tego nie powtarzać...

"Ja przeszłem się z siostrą.Mieliśmy znalezć taki sklep ale się nie udało więc szliśmy te kilometry tylko po dwie puszki pepsi"

Niestety z moich znajomych, to chętnych na piesze wycieczki i na sporty tego typu niestety nie ma, i mam tylko jedną koleżankę, z którą mogę od czasu do czasu na ścianę pójść, a tak to z rodzicami, aczkolwiek moi typowi nie są i wychodzenie z nimi gdzieś, jest naprawdę super.

Ja uwielbiam jezdzić na wycieczki.Rok temu schodziłem z tatą z góry w Wiśle i było świetnie tylko przez kilka dni miałem problemy z chodzeniem.

Pamiętam jak na wakacjach pierwszy raz w góry pojechałam. Na początku było ciężko, ale potem takiego powera dostałam, ze szłam cały czas za tatą, który jest całkiem niezły w te klocki.

Ogółem było bardzo fajnie. Miałam tylko trochę stracha na Orlej Perdzi a dokłaniej na Zawracie.

ja wole biegac niz chodzic

ostatnio przebieglem z kolega 8km

Nieźle.

Ale z przerwami czy cały czas?

Jade w tym tygodniu na zawody żeglaskie w HOMie w Pucku (Harcerski Ośrodek Morski).
Czy kogoś z was tam zobacze??

Mnie raczej nie

Kurczę trochę zazdroszczę ci takich rodziców Alveaner. Mnie by się bardzo przydał ktoś kto by mnie wziął w obroty xD Tzn. nie to, ze mam jaąś słabą kondycję czy coś, ale trochę ciężko mi się zmobilizować.
Co do Harcerstwa to moja "edukacja" skończyła sie na jednym obozie Zuchów. xD

"Kurczę trochę zazdroszczę ci takich rodziców Alveaner. "
Po pierwszych trzech miesiącach byś miała dosyć. Jak już znajda czas, żeby się mną trochę bardziej zająć to kończy się to cholernymi zakwasami i "bieganiem" z wywieszonym ozorem, aż do utraty tchu. U mnie coś takiego jak bierny odpoczynek nie istnieje.

A mi by się coś takiego bardzo podobało. xD Znaczy się pewnie bym miała po jakimś czasie dość ale wg mnie to by było coś całkiem fajnego.

No, to musi być fajne

Moje marzenie, to 70 kilometrowy rajd *wpatruje się rozmarzony w sufit* albo 2 miesieczny obóz harcerski :lol:

Cóż ja jestem harcerką od 4 lat. I musze powiedzieć że rajdy to miałyśmy marne.
20 km jednego dnia :/ następny dzień był cały w mieście bo mniejsze harcerki już padały.

No, ci młodsi są dobijający :lol:

Raz prawie jedną harcerke sama musiałam nosić na plecach, nie liczac mojego plecaka
(jej plecak udało mi się władować na kogoś innego

)

Ha! To ci dopiero :lol:

Ty to masz pecha. Ja to nie miałem jeszcze do czynienia z takimi skrajnościami :lol:

Ja byłem harcerzem 1,5 roku ale odkąd się przeprowadziłem nie znalazłem jeszcze drużyny. MIałem propozycję prowadzenia zuchów

Ale stwirdziłem że sobie nie poradze

No, to jest bardzo trudne. Zuchy w moim mieście nawet nie umieją porządnie chusty zawiązać!

Zuch z mojego szczepu to piskliwe dziewczynki które jak zobaczą starsza druchne od razu zamieniają sie w strzaszne pszyssawki. Brrr.

O tak, znam to.... Eh, te nasze "kochane" zuchy.

...Harcerstwo... ? Powiem krótko... Jest dla frajerów !

Zobaczymy, co powiesz, gdy będziesz musiał coś sam zrobić, a nie dostać na srebrnej tacy. Wtedy docenisz harcerskie umiejętności.
A dla frajerów to jest chamstwo, stereotypowość i szpanerstwo, Bizzarze.