Forum Saphira.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 [Z]"Piąty Jeździec Alagaësii"by Smoczy Jeździec Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poll :: Fick jest...

:( nudny, z łatwością znajdę leszpszy
50%
 50%  [ 2 ]
:| bywały gorsze, lecz są ciekawsze, taki sobie
25%
 25%  [ 1 ]
:) całkiem, całkiem
25%
 25%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 4


Autor Wiadomość
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Nie 21:14, 04 Mar 2007 Powrót do góry

Nie jestem pewien co do tych skrótów przed tytułem i czy muszę w ogóle go umieszczać, lecz wolę dmuchać na zimne :P. Po tym temacie z bezimiennymi fickami wolę zamieścić "nie zakończone". W razie czego moderatorzy zrobią mi EDIT tytułu :].

Lecz zajmę się opowiadaniem. Nie jest może ciekawe, lecz jedynie tyle mogę wymyślić w swojej 12 letniej głowie... zamieszczam prolog. Trochę krótki, pisałem dłuższe opowiadania. Ale dłuższy zdradziłby za dużo. I tak miałem duże problemy. Dziś to napisałem, może jutro zacznę pisać 1 rozdział. Początek może być nudny, lecz akcja szybko się rozwinie w następnych odcinkach. Jeśli będzie chciało wam przeczytać to i napisać komentarz to piszcie szczerze. Zniosę "najgorsze opowiadanie w życiu" czy "całkiem nieźle". Jest to oparte na Eragonie ( ci sami bohaterzy, zdarzenia do 2 tomu) i zaczyna się w miejscu 3 tomu. Resztę opiszę w następnych odcinkach, jeśli mi się uda je wymyślić. W każdym bądź razie ma już koncepcję na dalsze losy bohaterów.

Piąty Jeździec Alagaësii

Prolog
Mistrz i jego uczeń

- Obiecaj, że nie wykorzystasz swoich zdolności do walki z Vardenami czy przeciw innym wolnym ludom. Jedynie pozwalam ci z nich korzystać do pokonania Imperium i Galbatorixa. – mówił z trudem mężczyzna leżący na łożu śmierci. Miał czarno–siwe włosy, krótką brodę, niebieskie oczy, które przenikały wszystko. Jego wzrok tak drażnił, że dawał spokój osobie, która dopiero już się do niego przyzwyczaiła. Miał lekko widoczne zmarszczki, a wyglądał tak słabo, że bez trudu można by stwierdzić, że zaraz umrze. Nad nim czuwała osoba posiadająca długi zielony płaszcz, którego nigdy nie zdejmował. Zasłaniał mu całą jego twarz.
- Przyrzekam. Ale po co mówisz to mi teraz? – wiedział czemu.
- Chłopcze, umieram… - odparł słabo.
- Co ty mówisz? Przeżyjesz jeszcze wiele dni. – dotknął czoła ginącego. Było strasznie gorące. Położył mu chustę z zimną wodą. Czuł jak do oczu cisną mu się łzy.
- Nie udawaj, powtarzam - umieram.
- Mogę cię uleczyć magią…
- Magia nie powstrzyma śmierci. A nie pytałeś w ogóle czy chcę. Śmierć to tylko kolejna ścieżka, nie trzeba przed nią uciekać czy jej się bać. Tak, teraz najlepiej jak podążę jej szlakiem. I tak te silne rany duchowe nie uzdrowi się twoją wiedzą.
- Mistrzu, Ojcu tyle muszę się nauczyć…
- Nie. Lepiej ode mnie korzystasz z magii, w walce lepiej ci idzie. Nie… Nic cię nauczyć nie mogę. Jest osoba, która wie więcej ode mnie. Są wszystkie wskazówki na pergaminie w moim plecaku. Jesteś już dość dojrzały by zdecydować sam. Lecz radzę ci pierwszą opcję. – zapadła cisza. – Masz jeszcze jakieś pytania?
- Jaki ci urządzić pogrzeb? – pogodził już się ze śmiercią staruszka.
- Zwyczajny, jaki ci się uda… A teraz już się żegnam. Nie mówię, byś nie płakał, gdyż nie każda łza jest zła. Oby twój miecz pozostał ostry i Alagaësią władali mądrzejsi ludzie… - pobłogosławił chłopaka i zamknął na wieki oczy. Młodzieniec zaczął płakać. Zawsze był jego Ojcem, Mistrzem, podporą i radością. A teraz odszedł. Na zawsze.

* * *

Wyprawił mu pogrzeb i z pomocą magii zrobił całkiem ładny grób. Odtąd codziennie przychodził i czuwał nad nim. Wkrótce przejrzał jego plecak. Znalazł tam pergamin ze wskazówkami i prawdą, jakiej się nie spodziewał. Niektóre informacje, jakie przeczytał zasmuciły go – inne uradowały. Przywdział jego miecz i zbroję. Wyglądał jak jego ojciec, kiedy żył. Znalazł jeszcze inne przedmioty, które mu się przydały.
Nie wiedział, co począć. Jego Mistrz radził mu, żeby opuścił jaskinię w samym sercu pustyni Haradrackiej. Wychowywał się tu przez lata i nikt ich nie znalazł. Jednak się nie zastosował się do rady. W plecaku na dnie znalazł coś, co sprawiło, że o mało nie podskoczył. Od razu wiedział, co to. Dlatego min. nie od razu odszedł ze swojej kryjówki. Czuł się tu bezpiecznie i postanowił jej tak szybko nie opuszczać.

* * *

Chłopak miał wierzchowca, z którym rozmawiał przez umysł, tak jak go nauczono. Był jego podporą przez rok. Uwielbiał go. Pokochał go jak brata. Z nim mu się nie nudziło przez rok. Lecz nie zapomniał o pielęgnowaniu grobu Mistrza. Na szczęście zanim zginął powiedział mu jak zdobyć prowiant czy wodę, co było trudne na pustyni. Sierota nie wiedziała, skąd tego jego nowego przyjaciela wziął jego opiekun. Był mu wdzięczny za wszystkie nauki, poświęcenie. Monotonnie przez 12 miesięcy żył, lecz został zmuszony do opuszczenia kryjówki.

* * *

Sięgnął umysłu Ramosa (tak nazwał wierzchowca):
- Urgale tu idą!
- Musimy uciekać! I to szybko! Jestem zawsze gotowy do podróży, ty się spakuj! Wiesz, gdzie się udamy?
- Tak, wiem. Musimy się pośpieszyć. Są tylko parę staj za nami!
- zerwał kontakt. Zaczął szybko się pakować. Osiodłał wierzchowca. Z żalem po raz ostatni spojrzał na grób Mistrza. „Odwiedzę cię jeszcze, obiecuję”.
-Ja jestem gotowy do jazdy!
-Jazdy
– zaczął się śmiać – w każdym bądź razie też jestem gotowy.
Wsiadł na przyjaciela i uciekli.

Jeśli przeczytaliście i wam się chce napisać to plis o komentarze!
P.S. Przepraszam za błędy, których nie znalazłem. Ostrzegam: mam niezrozumiały styl pisma, choć mocno się staram. Często tylko ja wiem co mam na myśli. W razie czego napiszcie co trudno skumać.

5.3.2007r

Bardzo dziękuję za lekcję j.polskiego . Szczególnie Staremu Dziadowi, że mu się chciało tyle błędów zacytować. Wiem, że opowiadanie jest nudne, oraz od razu byłem na słabe oceny nastawione. Wolę słabą ocenę dostać szczerze niż pochwałę dawaną na ślepo :]. Przyznam, że miałem zamiar tak zataić prolog, lecz chyba przesadziłem. W każdym bądź razie piszę dalej i popracuję nad stylem, bo oceny z polskiego z wypracowań... Co do wzorowaniu na Eragonie cóż-będzie miał dużo wspólnego z moją twórczością. Co do tytułu i innych rzeczy w prologu, wg mojego pomysłu obecnego wyjaśni się to w dalszych odcinkach. I jeszcze raz dziękuję za pokazanie błędów! Lecz w niektórych przecinkach itp. to Word przesadził, bo nie rozumie kontekstu zdania tylko regułę, a często mu zawierzam...


Ostatnio zmieniony przez Smoczy Jeździec dnia Nie 12:36, 16 Wrz 2007, w całości zmieniany 9 razy
Zobacz profil autora
Aeglos
..::Precious Shur'tugal::..
..::Precious Shur'tugal::..



Dołączył: 19 Lis 2006
Posty: 701 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z daleka.

PostWysłany: Nie 21:43, 04 Mar 2007 Powrót do góry

Przygotuj się na ostrą jazdę :P
- Popracuj nad szykiem zdań, niektóre dziwnie się czyta np.
Cytat:
Lepszy jesteś ode mnie we wszystkim już

- Nazwa kochany, nazwa :P "Piąty Jeździec" - do czego ma sie to odnosić? Z tego co wywnioskowałem, nie było tu żadnego smoka, więc w jakim kontekście jest ta nazwa?
- Przeczytałem wszystko, a dowiedziałem się tylko, jak nazywa się koń :P
- A tak w ogóle, to nie jestem nawet pewien, czy to koń, bo zmyla mnie nazwa... Wydaje się, jakby była mowa o smoczym jeźdźcu a w tekście jest tylko wyraz wierzchowiec...
4/10


Ostatnio zmieniony przez Aeglos dnia Pon 20:24, 05 Mar 2007, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Count Dooku
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:52, 04 Mar 2007 Powrót do góry

Nareszcie jakieś opowiadanie. Nie jest ono najwyższych lotów.

Cytat:


- Obiecaj, że nie wykorzystasz swoich zdolności do walki z Vardenami czy jakimś innym ludami.


Jakimiś.
Cytat:

Miał czarno– siwe włosy, krótką brodę, niebieskie oczy, które przenikały wszystko.


Czarno-siwe - jedna spacja była zbędna.
Cytat:

Nad nim czuwała osoba posiadająca długi zielony płaszcz, który nigdy nie zdejmował.


Którego.
Cytat:

Ale, po co mówisz to mi teraz?


Usuń przecinek.
Cytat:

- Chłopcze umieram…


Tu go dodaj.
Cytat:

Magii, w walce i temu podobne.


W magii, w walce oraz i temu podobne nie pasują do wypowiedzi - a jak już koniecznie tego chcesz to i temu podobnych.
Cytat:

Nie mówię byś nie płakał, gdyż nie każda łza jest zła.


Dodaj przecinek między mówię a byś.
Cytat:

Znalazł tak pergamin ze wskazówkami i prawdą, jakiej się nie spodziewał.


Tam.
Cytat:


Przydział jego miecz i zbroję.


Przywdział.
Cytat:

- Tak wiem.


Brak przecinka.
Cytat:


Wiesz gdzie się udamy?


Brak przecinka między wiesz a gdzie.
Cytat:

Był mu za to wdzięczny.


Z tego wynika, że jest mu wdzięczny za to, że nie wiedział, skąd jest ten koń. Jeśli już to za niego.

Cytat:

Jeśli przeczytaliście i wam się napisać to plis o komentarze!


Co wam się napisać? Dodaj chce.

Teraz oceny.

Fabuła - kiepszczyzna i do tego wzorowana na Eragonie. Poza tym w książce konie i zwierzęta nie mogły mówić przez myśli, jednakże to się nie liczy, bowiem to Twoje opowiadanie. 1+/10.
Ortografia i interpunkcja - 2-/10.
Styl - słabiutko. 1/10.
Opowiadanie to mnie nudziło. 1/10.
Ocena ogólna - 1/10.

Plusy i minusy :
- Za mało opisów.
+ ...Są gorsze i znacznie gorsze opowiadania(patrz na te, które dostały 0 i 0-).
- Styl, ortografia, interpunkcja, fabuła...
+ ...Są jednakże one gorsze w niektórych opowiadaniach.

Pozdrawiam.
Zobacz profil autora
Mirza
..::Extreme Shur'tugal::..
..::Extreme Shur'tugal::..



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 2999 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mazury

PostWysłany: Pon 18:53, 05 Mar 2007 Powrót do góry

Mierniutko, mierniutko... Word nie załatwi wszystkiego za ciebie, choć sprawi, że tekst będzie można przeczytać nie narażając się przy tym na nadwyrężenia natury ortograficznej. Składnia leży i kwiczy (nieważne, czy z bólu, czy ze śmiechu). Interpunkcja, jak to przedstawił kolega Dziad, także. Pomysłu dobrego też nie było. Ot, kolejne niedopracowane opowiadanie, pośród wielu niemalże identycznych.

Polecam lekturę [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych], jak również innych artykułów pana Valaraukara, które mimo lekkiej bufonowatości, stanowią świetną rozrywkę i okazję do nauczenia sie paru nowych słówek w języku polskim. Przyjemne z pożytecznym ;)
Zobacz profil autora
roper
..::Extreme Shur'tugal::..
..::Extreme Shur'tugal::..



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 2757 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:18, 05 Mar 2007 Powrót do góry

Czas na mnie. Szczerze mówiąc twoja postać przypomina mi mojego Druida. On też chodzi w płaszczu i nigdy go nie zdejmuje, lecz u ciebie jest on zielony. Mówię to tylko po to, żebyś wiedział, że trafiłeś w wygląd, z którym łatwiej mi się utożsamiać, co jest niezbędne do właściwego zrozumienia historii.

Przygotuj się na to, że za niektóre rzeczy oceniam bardzo brutalnie.


Świat-3-/10
Dałem 3-, a nie wyżej, ponieważ świat ten istnieje w Dziedzictwie, ale nie przejmuj się, bo mnie podobają się tylko światy autorskie ;)

Opisanie okolicy-2/10
Z tym cieniutko, ponieważ dałeś bardzo mało opisów, ale ma to swoje zalety, takie jak możliwość dostosowania wyglądu okolicy do upodobań indywidualnego czytelnika, lecz musisz pamiętać, że musisz dać elementy krajobrazu, jeżeli mają być one wykorzystane, np.drzewa nie pojawią się nagle na pustyni, jak nie napiszesz o nich, a dziwnie się czyta, kiedy nagle jak spod ziemi wyrasta jakaś skała, której nie było i bohater chowa się za nią.

Historia-5/10
Historia standardowa używana przez wielu świetnych pisarzy (J.K.Rowling, Terry Brooks, Christopher Paolini,...) np. śmierć Mistrza/rodziny/znajomych/.... Najpopularniejsze rozpoczęcie i uniwersalne, dlatego nie mogłem dać mniej niż 5.

Styl-2-/10
Nie przejmuj się, wszystko da się poprawić, ale trzeba wiedzieć kiedy zacząć, żeby nie było za późno.

Prolog-6/10
Książki jakiegokolwiek autora są mało ciekawe przy początku, więc ja się przyzwyczaiłem i nie dostrzegam rozpoczęcia twojej jako nudna. Dlatego dałem 6 ;)

Pomysły własne-8/10
Było ich bardzo mało i można je liczyć na palcach u jednej ręki. To, że twoja postać rozmawia myślami z koniem to jest bardzo dobry pomysł, który uznałeś za dobry. Dałem tylko 8 za ilość autorskich pomysłów.

Ogólna ocena-4+/10
Nie jest źle, ale może być lepiej (podchodząc filozoficznie to wszystko da się zrobić lepiej niezależnie od wyników).
Pracuj, będzie dobrze i dawaj dużo własnych pomysłów. Każdy własny pomysł jest dobry i nie bój się z ich przedstawianiem. Najwyżej coś "zedytujesz" :) .
Zobacz profil autora
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Wto 16:03, 06 Mar 2007 Powrót do góry

1 rozdział zamieszczam dzisiaj. Bardziej przyłożyłem się do sprawdzania testu. Kilka stylowych pomyłek poprawiłem. Tekst jest dłuższy i wg mnie znacznie ciekawszy niż prolog.
Aha, jeszcze dodam, że w moim Ficku Eragon zabił Ra'zaców i uwolnił Katrinę. Roran opiekuje się nią w Surdzie. Łatwo to przwidzieć, tak samo, że Galbatorix zginie...
Opisy krajobrazu, fakt mam ubogie, lecz postarałem się, gdyż mi radziliście.
Nie mam dostępu do Najstarszego, a sam nie pamiętam jak się nazywało święto, po którym Arya wyjechała z Ellesméry. Celuje w święto Przymierza Krwi. W razie czego poprawcie mnie.
To chyba tyle.

Rozdział 1
Trudy Podróży

Eragon sięgnął umysłem Saphirę:
- Jest już wieczór. Po całym dzisiejszym dniu lotu do Ellesméry jesteśmy z Aryą zmęczeni.
- Już ląduję. Choć Elfy nie tak szybko się męczą jak ludzie. Może to ty tylko się zmęczyłeś.
– odparła smoczyca.
- Zawsze się czegoś doczepisz. A w ogóle w pewnym sensie jestem Elfem.
Gdy smok dotknął ziemi, Księżniczka Ellesméry, która przez niemal cały dzień musiała trzymać ręce wokół pasa Jeźdźca z ulgą wyprostowała je i zsiadła ze smoka. Eragon też z radością dotknął stopami twardego gruntu, lecz już się zdążył przyzwyczaić do długich lotów
z Saphirą. Kiedy na kolację próbował rozpalić ognisko, nie wychodziło mu aż w końcu sięgnął po magię. „Brisingr” i od razu drewno zaczęło się palić. Zjadł z Aryą część prowiantu, który zabrali z Surdy. Chłopak nie mógł zapomnieć zdziwionej miny żołnierzy, gdy się dowiedzieli, że mają przynieść im same warzywa. Sam nie pamięta, kiedy zjadł mięso po raz ostatni. Tylko smoczyca zajadała się upolowanymi zwierzętami bez skrupułów. Eragon położył się po kolacji obok Saphiry. Czuł jej wewnętrzne ciepło. Noc była ciemna, i tylko księżyc w pełni dawał blask na niebie. Jeździec nigdy nie widział jak Arya śpi. Ona i tym razem zamiast usnąć, siedziała w kierunku ogniska, który nie przygasło, tyłem od niego. Czuwała jak zawsze. On też nie mógł zasnąć i patrzył na gwiazdy. Z zaskoczeniem uznał, że tworzą różne kształty, gdy się je połączy. Zaczął się w to bawić, a smoczyca mu pomogła. Gdy połączył punkty w coś, co przypominał smoka, nagle mu coś przesłoniło gwiazdy. Było za ciemno by zobaczyć, co to, lecz w mroku dostrzegł wielkiego ptaka. Dostrzegł go tylko zarys, bez żadnych szczegółów.
- Saphiro, widzisz to, co ja?
- Tak. Chętnie bym go upolowała, lecz cały dzień leciałam i nie mam już sił by wstać i go dogonić. Szkoda, tyle pysznego mięsa.
– Aż kłapnęła szczękami na samą myśl. Eragona już powieki zaczęły ciążyć. Zanim zamknął oczy, zauważył jak jego smok patrzy w stronę oddalającego się stwora (nie miał całkowitej pewności, co do tego, że to ptak). Pomyślał „ I znów nie zobaczę, czy Arya śpi”. Rozmyślał jeszcze długo na temat różnych rzeczy i w końcu usnął.

Gdy Eragon się obudził słońce dopiero wschodziło nad horyzontem. Arya nim potrząsnęła by go całkowicie wyrwać ze snu. Chłopak rozejrzał się wokół. Trudno było wczoraj wieczorem dostrzec szczegóły okolicy i stwierdził, że jeszcze dziś będą o zmierzchu w stolicy Elfów. Ucieszył się, gdyż nudził go codzienny lot na Saphirze. Zjadł śniadanie i przygotował się do lotu.
- Rany, jak te pustynie mogą być takie... puste. – Saphira zaśmiała się i spytała:
- Gotowy do lotu?
- Gotowy tak, ale chętny?
– rzucił Eragon. Jak wczoraj osiodłał smoka, usiadł na nim i zarzucił ręce wokół jego szyi. Z tyłu Elfka objęła mu ręce w pasie. Saphira wystartowała. „Ostatni dzień na Pustyni Haradackiej. Nareszcie.”- pomyślał chłopak. Godzinę lecieli w milczeniu, a on oglądał kończącą się pustynię i pojawiający się coraz wyraźniej las. Przypomniał sobie jak z Murtaghem uciekał przed Kullami. Tak, zdrada nowego Smoczego Jeźdźca bolała. I na dodatek, to jego brat. „Ja mam być synem Morzana?” Zadręczał się Eragon. „Nie, to nie możliwe… nie pasujemy do siebie. Na szczęście. Jakie teraz Vardeni mają szanse? Dwóch Jeźdźców na mnie. I oboje lepszych od mnie.” I pojął jak ważne jest dodatkowe doszkolenie jego. Od tego zależą losy Alagaësii. Zerknął w dół. Morze piasku. Tylko to mógł oglądać. Myślał długo aż nagle zapytał się Aryi:
- Właściwie, czemu lecisz do Ellesméry?
- Po części by dopilnować twojego szkolenia, ale też by odwiedzić matkę i rodzinne strony. Galbatorix poniósł znaczną porażkę, potrzebuje się pozbierać do następnego ataku. Daje czas potrzebny Vardenom, którzy stwierdzili, że nie jestem im tak bardzo na razie potrzebna, więc mi dali pozwolenie na lot do Du Weldenvarden. – odpowiedziała Arya. Resztę lotu rozmawiał tylko z Saphirą. Szczególnie o tym, czego się jeszcze nauczą od Oromisa i Glaedra. W końcu zniknął w dole piasek i pojawiło się morze drzew. Lecieli długo, a Słońce powoli kończyło swą wędrówkę. Eragon sięgnął do umysłu Saphiry:
- Jestem 16 letnim chłopcem i byłem rolnikiem. Gdyby nie ty nie umiałbym używać magii, czy walczyć mieczem jak mało kto. Umiem mówić do zwierząt, postrzegać, blokować umysł. Brałem udział w dwóch ważnych bitwach i przeżyłem. Rozmawiałem z królową Elfów, przywódcami Vardenów, królem Krasnoludów. Rozmawiałem też-choć to nie zaszczyt – z Cieniem i szukali mnie wszędzie Ra’zacowie. Ściga mnie Imperium, obraziłem Galbatorixa i przeżyłem. I to wszystko, bo byłem na Kośćcu w odpowiednim czasie na polowaniu i znalazłem jajo. To wszystko dzięki tobie, Saphiro! I pomyśleć, że martwiłem się takimi rzeczami, jak brak plonu.
- Tak, trochę zasług możesz mi przypisać. Jest tego więcej niż pięknie wyrecytowałeś. Uratowałeś także ważną osobę dla Vardenów – Aryę. Zabiłeś Cienia i Ra’zaców. Uratowałeś Karinę. Jesteś sławny, Eragonie od Ceunon po Aberon. Od Teirmu, po Hedarth. Jestem z ciebie dumna. – po chwili dodała - Ja też zyskałam dwie najważniejsze rzeczy w życiu. Uczucie bycia kochanym oraz najlepszego przyjaciela. Nigdy nie zapomnę ci tego, co dla mnie robisz.
- Ja też. Również jestem z ciebie dumny.
- I pomyśleć, że zamieniłbyś to wszystko za 3 korony u Solana. Nigdy bym się dla tego rzeźnika nie wykluła.
- Nic dziwnego. Gdybym wiedział w tedy, co mam w ręce, nigdy bym nie sprzedał ciebie, Saphiro.
– po tej rozmowie Eragon czuł się dziwnie zadowolony z tego, czego dokonał w ciągu tego roku i czuł w sobie radość. Chwilową ciszę przerwał głos smoczycy.
– Jeszcze jedno mnie intryguje. Skoro Morzan to twój ojciec, to Garrow to jego szwagier. Roran to też bliska rodzina największego z Zaprzysiężonych. Dziwne – z jednej strony to wielcy i oddani słudzy Galbatorixa, z drugiej to prości rolnicy.
- Może bycie Jeźdźcem było mi przeznaczone?
- Nie, to nie z tego powodu.
- W Alagaësii są tysiące ludzi. A ty wybrałaś mnie. Nie wiedziałem, że w twoich oczach byłem tak wyjątkowy. Widziałaś wiele godniejszych Elfów i silniejszych ludzi, a wybrałaś rolnika z małej wioski.
- Los nas wszystkich zaskakuje. Tak, według mnie byłeś inny niż wszyscy. Miałeś szlachetne serce i hart ducha. Byłeś odważny jak mało kto. W Carvahall byłeś jednym z niewielu ludzi, co polowało na Kośćcu. To dowód odwagi i szlachetnego serca, co tak troszczy się o wyżywienie rodziny. Nie żałuję tej decyzji.
– rozmawiali jeszcze długo, lecz z rozmowy wyrwała ich Arya:
- Zniż lot, Saphiro. Za 2-3 staje będziemy nad Ellesmérą. Tu nic nam nie grozi, przecież mogą nas zobaczyć. – smok zniżył lot i oświadczył:
- Nie mogę się doczekać spotkania Glaedra. – Eragon się zdziwił:
- Czemu aż tak bardzo ci zależy? Widziałaś go już wiele razy.
- Dziwisz się? Wyobraź sobie, że na ziemi jest 4 ludzi. Wszyscy w innych miejscach świata. Z tego na dodatek 2 jest złych. Tylko przy złotym smoku czuję się bezpiecznie. Gdybyś też tak miał, zrozumiałbyś mnie.
– ostatnie zdanie dodała z lekkim wyrzutem.
- Przepraszam. – choć nie za bardzo wiedział, za co – Ciekawe, czego może mnie jeszcze nauczyć Oromis. Gdy się zdaje, że wszystko potrafisz, zawsze znajduje się jakieś niedociągnięcie. Teraz właśnie nie wiem, czego nie wiem.
- Śmiesznie to zabrzmiało. Ale na tym to właśnie polega. Wiedza jest tak ogromna, że twoje - mimo bycia Jeźdźcem – umiejętności i wiedza wydają się być niczym w tym porównaniu z resztą.
- Wiem, że nic nie wiem.
– wymyślił Eragon
- Co powiedziałeś?
- Nie, nic ważnego.
– Jednak spodobało mu się to zdanie. Rozmowę – choć ciekawą – musieli skończyć, gdyż znaleźli się nad Ellesmérą. Saphira musiała skupić się na lądowaniu. To nie było łatwe wśród tylu drzew. Eragon rozejrzał się dookoła. Słońce już zachodziło. Patrzył na chmury. W każdym miejscu miały inny, piękny odcień. Tam granatowe, tu jasna pomarańcz, a nad głową błękit. Gdy dodać to tego zachodzące, piękne czerwone Słońce dawało to przepiękny krajobraz. Gdy spytał Aryę, skąd biorą się takie kolorowe chmury ona odpowiedziała:
- Piękne, nieprawdaż? – chłopak uznał, że po prostu nie umie odpowiedzieć. W końcu smoczyca dotknęła twardego gruntu, a jeźdźcy zsiedli z niej. Eragon dostrzegł iskierkę radości w oczach Aryi. Wiedział, że cieszyła się już od dawna na przyjazd w strony rodzinne.
- Zmęczyłem się tygodniem jeżdżenia na tobie.
- Nie tylko tobie znudził się lot.
– mruknęła Saphira, gdy jej ujeżdżacz zdejmował siodło. Nagle podszedł do nich Elf z blond włosami i czarnymi oczami. Przywitał się zwyczajami Elfów i Eragon (ku trwodze, że zapomniał, kto ma się odzywać pierwszy, jaki gest trzeba dać dłonią) odwzajemnił szybko wszystkie znaki, a nieznajomy powiedział:
- Jestem Kalie, posłaniec Królowej Islanzadí. Królowa dostała wiadomość o waszym powtórnym przybyciu. Oczekuje was jutro, zaprowadzimy was do jej pałacu. Dziś pozwoliła wam odpocząć, najeść się i wyspać. Lot z pewnością was zmęczył. Możecie bez skrupułów prosić, o co tylko chcecie. – zwrócił się do Aryi – twoja matka się uradowała na wieść o tym, że tutaj przybyłaś. Shur’tugal może jak najszybciej pobierać nauki od Oromisa. Królowa Islanzadí ma nadzieję, że nikomu nie wspominaliście o tajnym Jeźdźcu Elfów. – Eragon przecząco pokręcił głową, na co Kalie uśmiechnął się, jakby poczuł ulgę - to dobrze. – zaprowadził ich poprzez ciemną puszczę, gdyż drzewa prawie w ogóle nie przepuszczały świata. Dwa razy Eragon potknął się o konar w ciemności. Zdenerwował się brakiem latarń czy w ogóle jakiegokolwiek światła. Podobało mu się natomiast światło, które przebijało się między drzewami. Wyglądały jak łuny światła czy małe tęcze bez kolorów. W końcu z daleka dostrzegł migoczące światła. Po pewnym czasie mrok tak „zasłonił” Jeźdźcowi oczy, że szedł jak ślepy i musiał trzymać się nogi Saphiry, by w ogóle iść. Kalie ich prowadził, za nim szła Arya a na końcu Eragon ze smoczycą. W końcu doszli do świateł i spostrzegli inne Elfy. Chłopiec przestał trzymać się Saphiry, uradowany jasnością. Niektóre Elfy szeptały, pewnie większość go widziała. Posłaniec zaprowadził ich niepostrzeżenie do starego domku Eragona. Nie chciał o tej porze tyle szumu wokół „Jeźdźca, który powrócił, by więcej się nauczyć”. Kalie odezwał się po krótkim marszu:
- Shur’tugal, to twój stary dom. Przyjdę rano i zaprowadzę cię do Królowej Islanzadí.
- Dziękuję serdecznie za pomoc okazaną od samego początku. – odpowiedział i pożegnał się zwyczajami Elfów. Wszedł po schodkach i po wejściu od razu padł na łóżko. Nie miał sił nawet rozejrzeć się po swoim domku.
- Jestem zmęczony.
- Ja też, chłopcze.
- Cudownie być z powrotem w Ellesmérze.
- Po święcie Przymierza Krwi to można powiedzieć, że twoi rodacy tu mieszkają.
-A poza tym mogłaś wylądować, tam gdzie jasno. A tak to musieliśmy pewien czas iść, a ja naliczyłem dwa sińce.
- Nie chciałam straszyć Elfów, nagłym przybyciem.
- Ale...
– nie skończył, bo Saphira zerwała kontakt. „Chyba się nie obraziła” pomyślał Eragon i usnął.

7.3.2007r
Jeszcze raz dziękuję Staremu_Dziadowi za pokazanie błędów. Będę pisać 3 rozdział.


Ostatnio zmieniony przez Smoczy Jeździec dnia Pon 20:19, 12 Mar 2007, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Rozetka
..::Senior Shur'tugal::..
..::Senior Shur'tugal::..



Dołączył: 16 Maj 2006
Posty: 354 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: wiesz? To tajemnica.

PostWysłany: Wto 17:27, 06 Mar 2007 Powrót do góry

Przysięgi Krwi, Przysięgi. Ja bez Eldesta to pamiętam.
Samego Fick'a nie przeczytałam, poprawka, przeczytałam 3 pierwsze wersety. Oj, ciężko to Ci idzie, ciężko......
Zobacz profil autora
Count Dooku
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 05 Lis 2006
Posty: 101 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:07, 06 Mar 2007 Powrót do góry

Błędów jest znacznie więcej.
Cytat:

Eragon też z radością dotknął stopami twardego gruntu, lecz już się zdążył przyzwyczaić do długich lotów
z Saphirą.


Po co tak długi odstęp?
Cytat:


. Kiedy na kolacje próbował rozpalić ognisko, nie wychodziło mu aż w końcu sięgnął po magię. „Brising” i od razu drewno zaczęło się palić.


Kolację, brisingr.
Cytat:

Tylko smoczych zajadała się upolowanymi zwierzętami bez skrupułów.


Smoczyca.
Cytat:


Ona i tym razem zamiast usnąć, siedziała w kierunku ogniska, który nie przygasł, tyłem od niego.


Które nie przygasło.
Cytat:


Ucieszył się, gdyż nudziła go codzienny lot na Saphirze.


Nudził.
Cytat:


„Ostatni dzień na Pustyni Hadarckiej.


Haradackiej.
Cytat:


„Ja mam być synem Morzona?”


Morzana.
Cytat:


Nie to nie możliwe…


Nie, to niemożliwe...
Cytat:


Jak teraz Vardeni mają szanse?


Jakie.
Cytat:

Morze pisaku.


Piasku.
Cytat:

Tylko to, co mógł oglądać.


Tylko to mógł oglądać, jak już, choć powątpiewam - a Arya i Saphira to co, niewidzalne?
Cytat:

Daje czas potrzebny Vardenom, którzy stwierdzili, że nie jestem im tak bardzo na razie potrzebna. Więc mi dali pozwolenie na lot do Du Weldenvarden.


Zmień pierwszą kropkę na przecinek, poza tym czemu Arya miała prosić ich o pozwolenie? Przecież była tam z własnej woli.
Cytat:

Szczególnie o tym, czego się jeszcze nauczą od Oromisa i Gladera.


Glaedra.
Cytat:

Jestem z ciebie również dumny.


Również jestem z Ciebie dumny.
Cytat:


Nigdy bym się dla tego rzeźnik nie wykluła.


Rzeźnika.
Cytat:

Gdybym wiedział w tedy, co mam w ręce, nigdy bym nie sprzedał ciebie, Saphiro.


Wtedy.
Cytat:

po tej rozmowie Eragon czuł się dziwnie zadowolony z tego , czego dokonał w ciągu tego roku i czuł jak w nim jest radość.


Usuń spację przed przecinkiem i powinno być "i czuł w sobie radość".
Cytat:

Widziałaś wiele godniejszych Elfów i silniejszych ludzi-a wybrałaś rolnika z małej wioski.


Daj przecinek przed i po myślniku.
Cytat:

Byłeś odważny-mało kto.


Jak.
Cytat:

W Carvahall byłeś jednym z niewielu co polowało na Kośćcu.


Byłeś jednym z niewielu ludzi, którzy polowali w Kośćcu.

Cytat:
Nie żałuje tej decyzji.


Żałuję.
Cytat:

- Nie mogę się doczekać spotkania Gladera.


Glaedra.
Cytat:

Eragon rozejrzał się dokoła.


Dookoła.
Cytat:

(ku trwodze, że zapomniał, kto ma się odzywać pierwszy, jaki gest trzeba dać dłonią)


Ku swojej trwodze stwierdził, że zapomniał, kto ma się odzywać pierwszy i jaki gest trzeba dać dłonią.
Cytat:

zaprowadził ich po przez ciemną puszczę, gdyż drzewa prawie w ogóle nie przepuszczały świata.


Poprzez.
Cytat:


Podobało mu się natomiast światło, które przebijało się między drzewa.


Drzewami.
Cytat:


W końcu z daleka dostrzegł migocące światła.


Migoczące.
Cytat:


Po pewnym czasie mrok tak „zasłonił” mu Jeźdźcowi oczy, że szedł jak ślepy i musiał trzymać się nogi Saphiry, by w ogóle iść.


Usuń mu lub Jeźdźcowi.
Cytat:

Kalie ich prowadził, za nim szła Arya a na koniec Eragon ze smoczycą.


Na końcu.
Cytat:

Chłopak nie mógł zapomnieć zdziwionej miny żołnierzy, gdy się dowiedzieli, że mają im przynieść im same warzywa.


Usuń jedno im.
Cytat:

Niektóre Elfy szeptały, pewnie większość go pewnie widziała.


Usuń jedno pewnie.
Cytat:


Nie chciał ot ej porze tyle szumu wokół „Jeźdźca, który powrócił, by więcej się nauczyć”.


O tej.
Cytat:


- Shur’tugal, to twój stary dom.


Nie jestem pewny, ale chyba powinno być Shur'tugalu.

Cytat:

- Można powiedzieć, że po święcie Przymierza Krwi to można powiedzieć twoi rodacy tu mieszkają.


Po co dwa razy można powiedzieć?

Fabuła - słabizna wzorowana na Eragonie. 0/10.
Ortografia i interpunkcja - 0-/10.
Styl - słabiutko. 0+/10.
Opowiadanie to mnie strasznie znudziło i jest gorsze od poprzednika. 0/10.
Ocena ogólna - 0/10.
Długość - 4/10.

Plusy i minusy :
- Jest gorzej.
+ Są gorsze...
- ...Większość jednakże jest lepsza.
- Styl, ortografia, interpunkcja.

Pozdrawiam.
Zobacz profil autora
roper
..::Extreme Shur'tugal::..
..::Extreme Shur'tugal::..



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 2757 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:23, 06 Mar 2007 Powrót do góry

Ja daję taką samą ocenę jak poprzednio i od razu mówię, że nie brałem pod uwagę kilku rzeczy np. stylu. W właściwie to mogę dać nawet 5-/10. Nie było najgorzej.
Zobacz profil autora
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Pon 20:58, 12 Mar 2007 Powrót do góry

Przepraszam za ewentualne literówki i styl w jakim piszę. Dziękuję za komentarze ficka. Będę pisać 3 rozdział. W 90% nazwę go " Piąty Jeździec Alagaësii". Sam tytuł mówi, że to raczej ważny odcinek. Wiem, że opowiadanie nudne. Dodałem tytuły do wszystkich rozdziałów. Postarałem się opisać lepiej osoby z ficka. Opisz mam zawsze ubogie, niestety. Nie mam dostępu do Najstarszego, więc niektóre miejsca nie mogłem opisać dobrze. To chyba wszystko.

Rozdział 2
Chłopak z zielonym kapturem


Eragon zbudził się. Przed nim stał Kalie i przemówił:
- Dzień dobry Shur’tugal. Mam nadzieję, że wypocząłeś. Królowa chcę się z tobą widzieć: przepraszam – tu spojrzał na Saphirę – was widzieć. Dała wam czas na wykonanie porannych czynności. Masz jakieś pytania Jeźdźcze?
- A śniadanie? – ziewnął Eragon.
- Jest na stole, na tacy. To chyba wszystko? – chłopak przytaknął i posłaniec wyszedł. „Nareszcie zjem coś i…” tu dotknął brody „… ogolę się.”
- Pośpiesz się, Królowa już czeka. – poganiała smoczyca.

* * *

Gdy Eragon i Saphira zeszli na dół po schodkach zastali Kalie. On ich zaprowadził do Królowej Islanzadí. Zanim weszli do jej sali zastali jak zwykle siedzących w półkole Elfów i Elfki pilnujących wejścia. Kiedy Jeździec wchodził ze smoczycą jeden z nich wstał, okazując szacunek. Reszta postąpiła za przykładem. Chłopak przypomniał sobie, że przecież wg Elfów nikt nie stoi wyżej w hierarchii od smoków. Nawet królowie. Usłyszał głos posłańca, ogłaszające przybycie Shur’tugal i jego smoka. Królowa powiedziała, że udzieli im audiencji. Kalie ich wprowadził i skłonił się im. Eragon rozejrzał się dokoła. Nic się nie zmieniło. Kiedy dotarł do tronu, pokłonił się Islanzadí. Saphira zrobiła tak samo, chyląc swoją długą szyję, lecz Królowa szybko zareagowała:
- Nie, musisz nikomu się kłaniać, Skulblaka. Nawet mi. – chłopak przywitał się i nagle dostrzegł wchodzącą Aryę, która lekko skinęła głową na przywitanie. Pierwsza odezwała się Islanzadí:
- Rad jestem, widząc ciebie Eragonie. Moja córka opowiedziała mi o wszystkim, co się zdarzyło. Może to źle zabrzmi, lecz współczucie z powodu twojego prawdziwego ojca. Oromis czeka, by cię nauczać. Niedługo będziemy gotowi do ataku na północne Imperium. W tedy Ellesméra opustoszeje. Zamieszkacie tam, gdzie zawsze. W dawnym domku Vraela. Najlepiej jeszcze dziś wieczorem idź do twojego mistrza, gdyż obecnie go nie ma. Jeździec złotego smoka ma sporo tobie do nauczenia i przekazania. To wszystko. Masz jakieś problemy, pytania?
- Nie, oprócz tego, że serdecznie ci dziękuję za troski okazywane mi na co dzień. – nagle wbiegł Kalie ogłaszając:
- Serdecznie przepraszam za przerwaną rozmowę, lecz to ważne. Młody chłopak, na oko 14-15 lat przybył do Ellesméry. Jest słaby, wychudzony i przybył chyba pieszo, bo nie pokazywał żadnego konia. Nie chciał nic jeść czy pić. Z trudem „wcisnęliśmy” mu pajdę chleba i kilka łyków wody. Nic prawie nie mówi, nie tłumaczy zachowania i nigdy nie zdejmuje zielonego płaszcza, zasłaniającego mu prawie całą twarz. Jeszcze prosi o niezwłoczną audiencję u Królowej Islanzadí. Mówią, że przybył w tedy, kiedy Shur’tugal, a noc spędził pod drzewem. Co ciekawsze, to człowiek.
- Co!? – wykrzyknęła zdziwiona Królowa – niech wejdzie. – Eragon skłonił się i z Saphirą miał już wyjść, lecz Islanzadí pokazała dłonią, by zostali. Kalie wprowadził chłopaka, który powoli podszedł do tronu. Skłonił się i co ciekawsze potrafił zrobić wszystkie Elfickie zwroty grzecznościowe. Na chwilę zapadła cisza, lecz przerwał ją głos młodzieńca:
- Witam Królowo. Chciałem się z panią spotkać i na szczęście zezwolono mi na to. – mówił to mimochodem i jakby wszystko było mu obojętne. Lecz Eragon dostrzegł także nutę szczerej wdzięczności. Co ciekawsze mówił w mowie Elfów, choć to był człowiek.
- Kim jesteś? Po co ukrywasz się pod kapturem, który musisz zdjąć. Czemu nie przyjmujesz naszej gościnności i jak człowiek dowiedział się gdzie znajdują się Elfy? Oraz skąd tak dobrze umiesz pradawną mowę?
- Za dużo pytań na raz. Ale postaram się odpowiedzieć. Jestem Arag, lat mam 14, za 2 tygodnie 15. Niezwykle rzadko zdejmuję płaszcz, lecz czuję, że muszę to zrobić – niezwykle szybkim gestem zdjął swój długi, zielony płaszcz. Eragon z Saphirą uważnie go obejrzeli. Miał brązowe, znoszone buty. Jego nogi, tułów i ręce pokrywała ciężka zbroja, z małymi, gęsto zamieszczonymi metalowymi kołeczkami, które podzwaniały przy każdym ruchu. Arag odpiął obydwie pochwy z mieczami. Kiedy rzucił je z łukiem na podłogę z jednej z nich wysunął się zielonawy miecz, który Eragon dostrzegł zanim chłopak go szybko wsunął z powrotem w pochwę. Chłopak uznał to za gest braku złych zamiarów. Na głowie leżały w nieładzie krótkie, rude włosy a jego oczy błękitne ukazywały jego dorosłość, w którą już prawie wkroczył. Policzki były czerwone i palące a suche wargi przecinała blizna w kształcie łuku. Miał bardzo odstające uczy. Wyglądał obojętnie na cały świat oraz doroślej niż zwykle chłopcy w tym wieku. Arag pozwolił krótkiej ciszy trwać, by się mu przyjrzeć, lecz zaczął kontynuować:
- Nie przyjmuję jedzenia czy picia, gdyż nie chce czuć się jak pasożyt, który wszystko pożera bez zgody Królowej. Choć chętnie bym się napoił i najadł do syta. Na ostatnie pytanie nie odpowiem, chyba, że w swoim czasie. Lecz nie bój się, o Islanzadí, że wszyscy ludzie w Alagaësii znają położenie Elfów. Dowiedziałem się tego z bardzo zaufanego źródła. Pradawnej mowy znakomicie nauczył mnie mój Mistrz, który nie żyje.
- Nalegam byś mi na pytanie jak tu trafiłeś odpowiedział, lecz wiem, że nie możesz. A w ogóle, po co tu przybyłeś, jaki jest cel twojej podróży?
- Uciekłem przed Urgalami. Zgubiły mój trop i tutaj nie trafią. Proszę o wizytę u Najstarszego z obecnych Jeźdźców. Wiem, że kryje się w tej puszczy. Ma złotego smoka. Muszę z nim koniecznie porozmawiać. Jako nagrodę powiem, że mogę się bardzo przydać w bitwie czy w innych sprawach wojennych. Potrzebuję także schronu. Noc pod drzewem nie należała do najwygodniejszych.
- Skąd wiesz o Oromisie!? – co prawda Królowa zdradziła imię, lecz to nie miało znaczenia - Też z tego samego źródła co o położeniu Elfów?! – Arag przytaknął – Kto, albo co mogło tak samo z siebie wiedzieć o sekrecie, którego nawet Vardeni nie znają. Musisz powiedzieć!
- Sam dobrze nie wiem, skąd ta osoba to wie. Ale gdybym znał tą wiedzę, pewnie i tak bym jej nie wyjawił. I tak nie mam, co mówić.
- Hmmmm… Co do schronu zgoda. Nie wyglądasz tak młodo jak na swój wiek, widać, że przeszedłeś surową lekcję życia. Dam ci domek, jeszcze pomyślę jaki. Chyba będziesz musiał sam zamieszkać, chyba to nie problem. Co sądzicie o nim Eragonie i Saphiro?
- Ja uważam, że jest godzien zaufania. Ale dlaczego akurat ty masz rozmawiać z Oromisem? Co cię tak wyróżnia, Aragu.
- Dowiesz się w swoim czasie, jeśli znajdę tu schron. Na razie muszę się z spotkać Jeźdźcem złotego smoka.
- A ty Saphiro, co myślisz o tym młodzieńcu? – zapytała Islanzadí.
- Powiedz Królowej, że uważam to co ty, lecz jest jeszcze za młody do bitew i wojen przeciw tak trudnemu przeciwnikowi. Szybko zginie. A to niepotrzebne. – Eragon przekazał jej zdanie.
- Ja szybko zginę? – oburzył się Arag – Nie będę siedział jak 2 letnie dziecko u Elfów, gdy inni giną, bym żył. A jak nie pokonacie Imperium, to co? Dojdzie tutaj z wojskiem, by dobić żyjących i zginę może w większych mękach niż na polu bitwy. Radzę wam się zgodzić na moje obydwie prośby. – Arya, która cały czas milczała wreszcie przemówiła:
- Po pierwsze musisz przysiąc w pradawnej mowie, dla pewności, że nikomu nie zrobisz krzywdy, a z Oromisem spotkasz się dla dobrych celów.
- Dobrze, mogę to przyrzec. – zaczął recytować przysięgę po Elficku – Ja Arag, uczeń Mistrza, przysięgam że: Nikomu nie zrobię krzywdy, Elfom, Krasnoludom czy Vardenom. Swoje umiejętności wykorzystam jedynie przeciw tyrani Galbatorixa. Nie mam złych zamiarów względem Oromisa czy Glaedra. Prosząc o rozmowę z nimi działam dla dobra Elfów.
- Dobrze. – rzekła Królowa – Zezwalam na rozmowę z Oromisem pod nadzorem Eragona. Zanim udacie się do niego niech Shur’tugal przetestuje cię z walki na miecze, celności z łuku. Jak ma chłopak nam się przydać w bitwie musi posiadać jakieś umiejętności. Zrozumieliście? Możecie odejść. – Arag wziął broń, założył płaszcz i razem z Eragonem ukłonili się i z Saphirą opuścili salę tronową. Kiedy weszli do niej tak i teraz Elfy w geście szacunku wstały, kiedy przechodzili.
- Co chcesz teraz robić?
- Przede wszystkim najeść się i napić.
- Chodź do mojego domku, tam zostało mi jeszcze jedzenie ze śniadania. Choć nie jest ciepłe
- Zjadłbym konia z kopytami. – kiedy udali się w kierunku chatki Eragona dogonił ich Elf z tacą i oznajmił:
- Kalie powiedział, że nic nie jadłeś czy piłeś od wczorajszego wieczoru, Aragu. Daję tu ci śniadanie i kolację zarazem.
- Podziękuj mu serdecznie. Jestem niezwykle głodny. Postaw tutaj tacę, zjem z Eragonem tutaj. – Elf skłonił się i podał jedzenie. Arag zaczął łapczywie jeść. Spytał się Eragona:
- Możemy już po śniadaniu zacząć próbę? Muszę szybko pomówić z Oromisem.
- Tak wcześnie? Nie chcesz odpocząć?
- Nie… Mam dość siły jak na swój wiek. Chcesz coś z tego śniadania Saphiro? – smoczyca pokręciła głową a chłopak zaczął się przypatrywać – Zawsze marzyłem, by ujrzeć smoka. A teraz zobaczyłem idealny portret tych wspaniałych zwierząt. Masz szczęście dosiadać jej.
- Schlebia mi. Jest miły.
- Może to robi, by cię ułagodzić.

- Skoro znasz pradawną mowę to może nauczysz się magii. – zauważył Jeździec
- Nie. To nie możliwe. Już potrafię z niej korzystać. – zaśmiał się i wypowiedział po cichu słowa, a taca ze śniadaniem podskoczyła w górę i zaczęła się kręcić dookoła. Eragon zamarł. Zawsze myślał, że to on odkrył w najmłodzyszm wieku magię niż ktokolwiek, lecz on pobił ten rekord. Na twarzy Araga pojawił się szarmancki uśmieszek.
- Chodź, idziemy ćwiczyć. – przerwał ciszę młody magik.
- Sami nie wiemy, z kim mamy do czynienia. – mruknął Eragon
- Zaskoczy nas czymś jeszcze. Ma umiejętności, które Oromis musi jakoś wykorzystać. A teraz chodźmy. – podążyli w trojkę na pole ćwiczeń. Było wiele Elfów. Każdy był zajęty i nie patrzył na nich.
- Dobrze, powalczymy mieczem.
- Weź tarczę. – odparł Arag i wyjął dwa miecze.
- Nigdy nie walczyłem jednym mieczem przeciwko dwóm.
- To czas zacząć. Jak Galbatorix będzie wojował dwoma klingami to na twoją serdeczną prośbę raczej nie odłoży jednej, ci nie? Gotowy?
- Tak. – Eragon nie chciał się zbytnio droczyć z młodszym.. Wiedział, że może dobrze walczyć, lecz jego nikt prawie nie może pokonać. Poblokowali magią miecze. Przystąpili do walki. Nie atakowali siebie przez chwilę, gdy nagle z dłoni Araga wysypał się piasek, który sypnął w oczy Eragonowi. Zanim ziarnka ziemi wyjął z oczu, chłopak zaatakował Jeźdźca prawym mieczem. Usłyszeli dźwięk zderzającego się metalu. Niektórzy zaczęli się im przypatrywać. Eragon dostrzegł zielonawy połysk z obu kling. I poczuł, jak przeciwnik sięga wysyła ku niemu mackę, próbując przedostać się do jego umysłu. „Co on robi, zachowuje się, jakby to był mój wróg”.
- Spokojnie – uspokoiła Saphira, która się przypatrywała – Bierze walkę, jakbyście naprawdę się bili. Tak go pewnie uczono pojedynków. Blokuj umysł i odpowiedz atakiem. – Eragona szczypał piasek w oczach, gdy blokował kolejne ataki. Przeciwnik rósł w siłę i z łatwością odpychał ataki Jeźdźca jednym, mieczem, gdy drugim atakował. Nie dopuszczał do umysłu, wykonując coraz ciekawsze kombinacje. W końcu wszyscy zainteresowali się walką, a Saphira motywowała swojego Jeźdźca:
- Nie broń się cały czas. Zacznij atakować. Widzisz jak szybko Arag się męczy. – chłopak posłuchał rady smoka i przestał osłaniać się tarczą. Cisnął miecz w kierunku ręki przeciwnika, lecz on ją podniósł i wykorzystał chwilową niedyspozycję Eragona. Kopnął go w nogę, a kiedy tamten upadł zaatakował silniej w kierunku umysłu. Dwoma klingami zadał cios ku leżącemu, który zasłonił się tarczą. Leżący przeturlał się i wstał. Długo walczyli, lecz Arag padał ze zmęczenia. W końcu po szybkiej kombinacji Eragon, wykorzystując słabość przeciwnika powalił go i przyłożył mu miecz do gardła. Pomógł wstać pokonanemu.
- Dzięki za walkę.
- Ja tobie też. Dawno mnie nie pokonano. Zaszczyt z tobą walczyć.
- Nic dziwnego. Test zdany perfekcyjnie.
- On musi być Elfem. Inaczej tak długo by się nie opierał. – zauważyła Saphira.
- Słuszna uwaga.
- Później go o to zapytamy.

- Miałeś Aragu świetny pomysł z piaskiem. Nigdy nie walczyłem na blokowanie umysłu, lecz chyba muszę zacząć. – przyznał Eragon.
- To wszystko pomysł mojego Mistrza. On mnie wszystkiego nauczył. Niestety – nie żyje. – oboje nie zważali na otaczające ich rozmowy i komentarze. Niektórzy po walce zaczęli klaskać. Jeździec zdumiał się młodszym kolegą.
- Jego Mistrz musiał być mądry tak jak Brom.
- Tyle umie, że nie umiałeś słowa wykrztusić po pokazie jego magii. Umie walczyć świetnie i to dwoma mieczami. Czym nas jeszcze zaskoczy?Musimy go zaprowadzić jak najszybciej do Oromisa.
– powiedziała Saphira.
- Muszę z nim spokojnie porozmawiać do tego czasu. – następnie Arag z Eragonem wzięli łuki i celowali do tarcz. Zrobili sobie mały turniej. Każdy ma 5 strzał. Czyja znajdzie się bliżej, ten wygrywa. I znowu wszyscy się przypatrywali. Zaczął Arag. Pierwsza trafił w przedostatni krąg, druga w ostatni, trzecia nie trafiła, a czwarta trafiła na obrzeże czerwonego środka. Z napięciem zaczął wypuszczać ostatnią, która trafiła dokładnie w sam środek. Właściciel tej strzały uśmiechnął się szeroko i poczuł smak zwycięstwa. Eragon trafiał lepiej, lecz nie mógł zbliżyć się do najlepszego wyniku przeciwnika. Przegrany poprosił o rewanż, który łatwo przegrał gdyż Arag trafił wszystkie 5 strzał w czerwony środek.
- Jeszcze kiedyś wygram z tobą. Masz talent do łucznictwa – obiecał Eragon wygranemu, który cieszył się z sukcesu.
- Wygrać w coś z Jeźdźcem… To graniczy z cudem. Dużo ćwiczę. Musiałem wiele zwierząt ustrzelić, by przeżyć.
- Za mało ćwiczyłeś z łuku.– przyznała Saphira.
- Fakt, za mało. To musi się zmienić. – wszyscy gapie po pokazie wrócili do swoich zajęć. Eragon zwrócił się do towarzysza ćwiczeń:
- Test zdałeś na najwyższą ocenę. Nie możesz mnie już niczym zadziwić.
- Owszem, mogę. Zobaczysz jeszcze to może dziś wieczorem.
- Nie mogę się doczekać. Chodźmy do mojej chatki. Musimy porozmawiać.
- Zawsze chętny i gotowy – odparł radośnie i opuścili w trójkę pole ćwiczeń.
Zobacz profil autora
ebithril
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Caed Dhu

PostWysłany: Śro 18:56, 14 Mar 2007 Powrót do góry

mi się podoba tylko jest kilka błędów i troche przesadzasz z tajemnicami tego chłopca jak dla mnie ma on ich troche za dużo
Zobacz profil autora
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Sob 17:20, 17 Mar 2007 Powrót do góry

Rozdział krótki. Chyba za mało opisów, za dużo zdarzeń ;]. Będę pisać 4 rozdział.

Rozdział 3
Piąty Jeździec Alagaësii


Razem Eragon, Saphira i Arag weszli do domku. Ten ostatni oglądał ciekawie wszystkie kąty. Tu gdzieś się zatrzymał, to dotknął. Widać, że mu się tutaj podoba.
- To był dom Vraela. – zagadnął Eragon. Weszli do sypialni i usiedli na podłodze milcząc. Pierwszy odezwał się Arag:
- Co byś zrobił, gdyby Shruikan i Saphira mieli jajo? – zapytał z znienacka. Smoczyca warknęła groźnie, ostrzegawczo, a jej Jeździec oburzył:
-Skąd takie myśli ci chodzą po głowie? To nie możliwe! Przestań natychmiast!
- Spokojnie Skulblaka i Shur'tugal. Nie chciałem nikogo obrazić. Ale przepraszam za to pytanie. Lecz patrzę czy masz coś w głowie, Eragonie. Trzeba nie mieć tylko w mięśniach, lecz i w umyśle. Tak mnie Mistrz uczył. – Jeździec się uspokoił, zerknął na Saphirę, czy nie ma nic przeciwko i zaczął myśleć. Pytanie było trudne. W końcu się poddał:
- Nie wiem. Może bym zabił czarnego smoka?
- Kiepska odpowiedź. Pomyśl trochę. Skoro twoja smoczyca miałby jajo z wrogiem, to znaczy, że go kocha. Nie wiem, czy Saphira byłaby w takiej sytuacji z ciebie dumna. To jest pytanie nie na chwilę. Myśl o tym może i przez cały dzień.
- Ciekawe zadaje pytania. Wypytajmy go o przeszłość i teraźniejszość. – stwierdziła smoczyca.
- Gdzie mieszkałeś, zanim przybyłeś do Ellesméry?
- Mieszkałem na Pustyni Hadarackiej. Miałem świetną kryjówkę. Jaskinię, którą jeszcze nikt nie odkrył poza niewieloma Urgalami. Leży w samym sercu pustkowia. Zostałem zmuszony do jej opuszczenia, gdy liczna grupa rogatych bestii znalazła ją.
- Czy Mistrz to twój ojciec?
- Nie. Moi rodzice mnie porzucili, nie wiem, czemu. Mój przybrany tata znał ich, lecz mi nie mówił poza kilkoma szczegółami. Mój prawdziwy ojciec był człowiekiem, lecz matka – Elfką. To rzadkość taka para.
- To dlatego te Elfie umiejętności?
- Tak. Lecz wygląd odziedziczyłem po ojcu.
- Twój Mistrz nauczył cię wszystkiego?
- Tak. Odkąd w wieku niemowlęcym mnie znalazł, byłem przez niego wychowywany. Nie wiem skąd znał tyle rzeczy. Mawiał „dowiesz się w swoim czasie”. Nauczył mnie wszystkiego, co umiał, aż go przerosłem. Lecz już nie żyje.
- Jak on umarł? – Arag milczał, więc przeszedł do następnego pytania – Skąd posiadał takie zdolności? Był Elfem czy Człowiekiem. Skąd znał Oromisa? A może był … Jeźdźcem?
- Nie wiem, kto go nauczał. Był… nie zdradził, kim był. Nie znałem nawet jego imienia. Lecz wiem jedno, nie mówił czy znał Jeźdźca złotego smoka osobiście, oraz sam nie był Shur'tugal. A tak w ogóle, miło rozmawia się w naszej mowie, nie Elfickiej. – przyznał.
- Jak odkryłeś magię?
- Na polowaniu. Kiedy chybiłem celując w zwierzynę, straciłem moją najlepszą strzałę, a na pustyni trudno o takie. Zdenerwowany użyłem sam z siebie garjzla. Zabiłem ofiarę. Odtąd Mistrz dbał o moją magię.
- A teraz najważniejsze. – powiedziała Saphira. Eragon wiedział, o co chodzi. Kiedy walczyli dostrzegł, jakby zaschnięty piasek na dłoni Araga. Bez słowa rzucił się na niego. Zaskoczony chłopak został przygwożdżony do podłogi. Eragon zaczął zdrapywać ziarenka z dłoni młodszego. Tamten próbował się uwolnić, lecz nie mógł.
- Co robisz, odsuń się! – rzucił desperacko. Próbował sięgnąć po magię, lecz nie zdążył. Eragon zakończył dzieła i przyjrzał się znakowi na dłoni Araga. To była gedwëy ignasia.
- Smoczy Jeździec. – rzekł zdziwiony Eragon. Źrenice Saphiry rozszerzyły się:
- A więc to tak…
- Czemu to zrobiłeś, Shur'tugal? Miałem to później ujawnić. Złaź ze mnie. Tak jestem Smoczym Jeźdźcem. A skąd taka moc, u tak młodego? Wiem, że nie trudno było się domyśleć. Teraz odpowiem na wiele pytań od ciebie. Lecz zrobiłeś to źle. Zmuszając mnie, wręcz brutalnie na ujawnienie. Nikomu nie mów na razie. Wiem, że Saphira zadawać chce pytania, więc utrzymujmy w trójkę więź umysłową. O takich sprawach nie mówmy głośno. – Eragon poczuł mackę w jego umyśle, którą dopuścił.
- Gdzie twój smok. Mam ochotę go zobaczyć. Kiedy to zrobimy? – zaczęła smoczyca.
- Smok jest ukryty przy Puszczy. Zobaczysz go u Oromisa.
- Ale jestem ucieszona. To się w głowie nie mieści – jesteś piątym Jeźdźcem Alagaësii! Za dużo myśli mam naraz.
- kontynuowała Saphira –Jaki ma kolor smok? A imię? Jakiej jest płci?
- To zielony smok, stąd miecze i płaszcz. Ma na imię Ramos. Jest płci męskiej.
- Skąd miałeś jajo? To jajo Galbatorixa?
- Nie, Mistrz go wziął skądś indziej. Król ma nadal dwa jaja. To jest zagadka: Jaja smoków muszą być gdzieś w obcych krainach Alagaësii, lub nawet poza nią. Saphiro, wiem, że się cieszysz z tego, że jest kolejny smok...
- Arag zerwał kontakt. Ktoś pukał.
- Porozmawiamy potem, u Oromisa. I tak teraz tam się udajmy. Zbliża się wieczór. Tam wyjawię więcej sekretów, a wy poznacie Ramosa osobiście. Teraz idźmy. – przemówił młody Jeździec szeptem i krzyknął -Proszę wejść! – do izby weszła Arya. Odezwała się:
- Miałam was zaprowadzić do Oromisa. Już czas. Kalie jest zabiegany, brak mu czasu. Chodźcie. Chyba już wypoczęliście. – i razem udali w kierunku chatki Jeźdźca złotego smoka. Eragon nic nie mówił. Za dużo myśli. Skoro teraz jest ich dwóch, mają szanse pokonać Galbatorixa. Nie będzie musiał długo się uczyć. Arag ma duże umiejętności – ba, może większe od niego. Ale jest młody, brak mu doświadczenia. To może być za mało. Lecz nie. Przecież przeżył kilkanaście lat na pustyni. Ciekawe jak wygląda jego smok? Skoro jest płci męskiej to może nawet będzie mógł z Saphirą się związać? Lecz jaki on jest… Milczał myśląc wymieniając zdania ze swoim smokiem. Tymczasem, Arya z nowym Jeźdźcem rozmawiali w najlepsze. A to o treningu, a to jak pierwsze wrażenie wywarła Puszcza na nowego przybysza i tysiące innych pytań i odpowiedzi. Gdy dotarli prawie na miejsce Eragon dostrzegł domek na wzgórzu. Arya ukłoniła się i odeszła.
- Ta chatka to już domek Oromisa. – powiedział Eragon
- Nareszcie. Te wzroki Elfów przepraszają o dreszcze. Boją się mi zaufać, jeśli ktoś mnie zna. – znaleźli się pod wzgórzem zaczęli mozolną wspinaczkę. Po 2 minutach znaleźli się na szczycie. Arag zerknął, nie, mam dobry wzrok:
- Złoty smok! Glaedr! Jesteś mi znany. Jestem przyjacielem – mówił w pradawnej mowie. Zafascynowany zaczął oglądać stwora przewyższającego go parę razy. – mam 14 lat, a już poznałem 3 smoki! – Glaedr zaniepokojony pozwolił się dotknąć. Nie postarzał się, stwierdził Eragon. Saphira przywitała się również ucieszona. Wszyscy patrzyli na siebie. Lecz zza drzwi wyszedł sam Oromis. Obydwaj młodzicy uklękli i skłonili się na gest szacunku.
- A więc przybyłeś Eragonie i ty niebieski smoku. Przyprowadziliście kogoś jeszcze. Kto to? – mówił słabo. Dopadła go starość. Postarzał się więcej niż Glaedr.
- To ważna osoba. Miło cię witać, Mistrzu. On cię zna. Ale opowiemy wszystko w domku. Saphira zostanie i pewnie chętnie porozmawia z twoim smokiem.
- Chętnie. Powtarzaj większość, co ważne w rozmowie z Oromisem. Kiedy zobaczę Ramosa?
- W swoim czasie.
- weszli do izby, zostawiając smoki. Kiedy gospodarz podał herbaty, Eragon opowiedział co się wydarzyło. Od czasu odpowiadał na pytania rozmówcy. Arag milczał, słuchał uważnie. Widział jak był przez Oromisa obserwowany. Kiedy Eragon skończył opowieść, Mistrz zapytał:
-Kim, jesteś?
- Arag. Przybrany syn Mistrza i Smoczy Jeździec. – Eragon zdziwił się otwartością. Osthatho Chetowä nie zdziwił się zbyt mocno:
- Naprawdę? Przyda nam się kolejny Jeździec. Przywołaj smoka! – rozkazał. Zapadła chwilowa cisza.
- Powiedział, że już leci. Wyjdźmy na dwór. Kazałem już mu wcześniej czatować w okolicy chatki. – gdy wyszli stali tam Glaedr i Saphira. Wszyscy czekali. By ujrzeć smoka. Dostrzegli na niebie ptaka. Kształtami… tak to on. To właśnie Eragon dostrzegł smoka w podróży do Puszczy. Wędrowali tu nocą… Ramos zataczał kręgi, coraz mniejsze, coraz mniejsze, aż wylądował przed nimi. Zielony smok ryknął ogłuszająco. „Piąty Jeździec Alagaësii i jego smok. Po naszej stronie”.

Rozdział taki sobie.
Zobacz profil autora
ebithril
..::1st League Shur'tugal::..
..::1st League Shur'tugal::..



Dołączył: 01 Lut 2007
Posty: 198 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Caed Dhu

PostWysłany: Sob 18:34, 17 Mar 2007 Powrót do góry

niezły ale tamte roździały były lepsze (USUŃ DRUGI POST!!! :raa:)
Zobacz profil autora
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Śro 15:38, 21 Mar 2007 Powrót do góry

Kolejny rozdział. Dłuższy niż poprzedni. Będę pisać 5 rozdział. Może się zdarzyć nie ukośny tekst, mimo rozmowy w myślach. Mam z tym problem, bo jak z Worda kopiuję, to muszę jeszcze raz ukośny tekst ustalać.

Rozdział 4
Nadzieja powraca wraz z Jeźdźcem


Smok był nieco większy od Saphiry. Potężne łapy zakończone ostrymi szponami, które potrafiłyby rozszarpać ofiarę na kawałki. Ogon był długi, na którym końcu znajdowała się wielka „kula” z kolcami. Ramos wymachiwał nią groźnie. Gdyby uderzyła w głowę człowieka, szanse na przeżycie byłyby mniejsze niż ziarnko piasku. Brzuch był ochraniany żółtawymi prostokątnymi paskami łusek. Potężne cztery łapy były grube i stabilne. Na grzbiecie, co ciekawsze nie było kolców jak u Saphiry. Miał jedynie małe, zaokrąglone kolce wyglądem przypominające kamyki. Długa szyja była połączona z prostokątną głową. Nos miał jasno zielony z nozdrzami. Oczy były czarne z wąskimi źrenicami. Smok miał dwa rogi w górnej części twarzy. Były długie, ostre dodające powagi i siły smokowi. Zęby białe niczym śnieg były małe, lecz niezwykle ostre. Dwa kły łukowate i tak długie, że prawie dotykały jego gardła. Łuski były ciemno zielone jak kaptur Araga. Ramos był piękny i potężny. Jego skrzydła były błoniaste oraz niesamowicie długie. Ich rozpiętość przekraczała 2m. Z nozdrzy smoka wylatywał ciemny dymek. Ponownie ryknął ogłuszająco. Eragon zatkał uszy i stwierdził, że lecą mu łzy. Nie wiedział, czemu. Ze wzruszenia, radości… Szybko starł łzy. Arag się odezwał:
- Nie rycz, wszyscy nas usłyszą. Dawno cię nie widziałem. Tęskniłem. - przytulił się do szyi swojego smoka. Zapadła cisza. Pewnie chłopak rozmawiał z Ramosem. Potem zielony smok zwrócił się do Glaedra i Saphiry. Wymienili parę zdań, gdy trojga zdziwionych Ludzi i Elfów patrzyła niemo. Jednym słowem – zielony smok jest wspaniały. Arag po raz kolejny przerwał ciszę:
- Trudno będzie rozmawiać z trzema smokami na raz. Musimy połączyć umysły, będzie łatwiej i porozmawiajmy w chatce. – Eragon, Oromis i smoki przyjęły mackę w myślach.
- To jest smok czy smoczyca? Jak ma na imię? Skąd go masz? Czy to jajo Galbatorixa? – odezwał się pierwszy Mistrz Eragona.
- Za dużo pytań na raz. Zacznę od początku. – tu Arag zaczął o rodzicach rozmawiać, o Mistrzu, który go wychował, o jego śmierci, wychowywaniu smoka, naukach, które już poznał i wszystko co się działo. Nie mówił dużo szczegółów, wolał je mieć dla siebie. – Teraz znasz Oromisie podstawy mojego życia. Będę do ciebie mówił po imieniu, lub panie, gdyż uznaję tylko jednego Mistrza. Więc to jest Ramos i jest smokiem. Mój przybrany ojciec go wziął, lecz nie wiem skąd. To nie jest jajo Galbatorixa.
- Masz rodzeństwo Aragu?
– odezwał się milczący Glaedr.
- Nie. Przynajmniej go nie znam.
- Ile lat ma Ramos
– spytała Saphira.
- Tyle prawie, co ty. Nieco ponad rok.
- Jak się nazywał twój Mistrz i jakiej był rasy?
– spytał Oromis.
- Nie znaliśmy jego imienia, pochodzenia czy innych ważnych szczegółów. – tym razem dał odpowiedź Ramos. Eragon cały czas się na niego patrzył z zachwytem. Jego myśli spoczęły, że Ramos z Saphirą mogą bać się początek nowemu rodowi. Inny smok nie może być z jego smoczycą. Ani Glaedr, za stary. Shurikan – czy muszę w ogóle na to dawać odpowiedź? A Cierń? Jeśli już to on, lecz Saphira nie była by z nim szczęśliwa. I tak to nie możliwe. A teraz? Jest Ramos. Ale jaki jest. Czy odpowiedni dla mojej smoczycy??
- Sądzę, że nie ma więcej pytań. Zbliża się zmierzch. Uważam, Aragu, że powinieneś już się ujawnić z Ramosem. Jeszcze dam wam kilka nakazów. – mówił Oromis – Mieszkajcie w czwórkę. Jest tam pewnie miejsce, jeśli już to ktoś na podłodze może spać. Na przykład na zmianę. Skoro Arag potrafi magię i ma inne uzdolnienia, jutro przeprowadzę test. Jeszcze jedno. Od dziś jesteście cały czas na kontakcie umysłowym. Musicie się lepiej poznać. – Eragon jęknął. Nie miał ochoty dzielić się przemyśleniami z nimi. Rozmawiać chciał tylko z Saphirą.
- Czy warto na siłę zmuszać się do przybliżania kontaktów? Może nie mają ochotę z nami cały czas rozmawiać. Mają swoje prywatne sprawy. – odezwał się Ramos.
- Nie. – głos przejął Glaedr. – Jak jest coś ważnego i osobistego można zerwać kontakt na chwilę. Poznacie siebie. Nauczycie się współpracować. Możecie wymieniać nauki. To może kiepski pomysł, lecz konieczny.
- Ale i tak mi to się nie podoba.
– burknęła Saphira.
- Pewnie wszystkim to się nie podoba. Mi samemu też. Lecz Glaedr miał rację – są wyjątki. Idźcie na spoczynek, sam jestem zmęczony. Starzeję się szybko. Nawet Jeźdźcy i ich smoki nie są nieśmiertelne. A spytam – podobno Eragonie dałeś test Aragowi. Na miecze i łuki. Jak poszło? – Saphira i Eragon krótko zrelacjonowali test a także przygody Araga w Ellesmérze. Od audiencji Królowej, po odkrycie kim jest naprawdę. – Ciekawe, bardzo ciekawe. Twój Mistrz był potężny. I – jak mówisz jeszcze nie był Jeźdźcem. Muszę zobaczyć jeszcze raz walkę. Jutro rano bądźcie u mnie w domu. Weźcie broń. Przygotujcie się. Słyszałem z zaufanego źródła, co ciebie Eragonie spotkało w czasie od ostatniej wizyty. Współczuję straty Za’rocka. To był świetny miecz. I nie spodziewałem się twojego ojca Morzana. A teraz idźcie i pamiętajcie o nakazach. Pójdźcie się ujawnić w locie na smokach. Idźcie. To może wzbudzić przyjazne raczej emocje, gdy nowy Jeździec leci obok starszego. Lećcie! – zerwali kontakt, pożegnali się i Arag z Eragonem wskoczyli na smoki.
- Gotowy?
- Zawsze chętny i gotowy! – odparł swoją śpiewką Arag. – Mój smok nie ostrych łusek. Nie potrzebuję siodła. - w dwójkę wzlecieli. Za nimi pośpieszyli Saphira ze swoim Jeźdźcem. Zielony smok wystrzelił strumień ognia. Smoczyca wypuściła większy i razem zmagali się, który lepszy. Ramos był starszy, więc z łatwością ją pokonał. Drugą konkurencją były akrobacje w powietrzu. Sphira wygrała, pobierała przecież nauki u Glaedra. Jej salta, obroty, śmigania w powietrzu były nie do pobicia. Ostatnim zmaganiem był ryk. Najgłośniej znowu zaryczał Ramos. Śmigali, ciesząc się samym lataniem. Śmiali się ze swoich niby-zawodów.

Tymczasem na dole Elfy szeptały i palcami wskazywały nowego Jeźdźca.
- Czy to nie ten przybysz? Mamy nowego smoka! Ale on piękny! Młody jak na Jeźdźca! Czy będzie odpowiedni? Może pokonamy wreszcie Galbatorixa! – i wiele innych komentarzy. Wszyscy tętnili nadzieją. A do sali tronowej wbiegł zabiegany Kalie:
- Królowo! Aryo! Nie uwierzycie! Nowy smok! Nowy Jeździec! To ten nieznajomy! Arag! – brakowało mu tchu ( dziwicie się? Piszę same wykrzykniki!). – Proszę zobaczyć! Leci na zielonym smoku wraz z Eragonem! Szybko, Królowo! – zmieszane Elfki wyszły z pomieszczenia. Wpatrzyły się w niebo.
- To niemożliwe! Wszyscy, tylko nie on! Będzie się musiał mi wytłumaczyć. Nic mi nie wspomniał! – Królowa wręcz wrzała. Arya nie mogła nic mówić. Zaniemówiła – jak to możliwe? Miała tyle pytań, ile Saphira, kiedy odkryła nowego Jeźdźca.
- Widzisz, pani. To niemożliwe. Taki młody!


Tymczasem w górze:
- Chyba lądujemy. Lecimy już pół godziny. – oznajmił Eragon – Wszyscy nas widzieli. I usłyszeli.
- Już się tobie to znudziło? – odkrzyknął ze zdziwieniem Arag, próbując przekrzyczeć świst wiatru. – Nic, chyba lądujemy. Choć przyznam to z żalem. Choć w sumie masz rację. Zaraz już noc. – i miał rację. Ostatnie blaski czerwonego słońca nikły za horyzontem. Razem szukali małej polanki, idealnej do wylądowania przez smoki. Gdy Jeźdźcy mogli dotknąć twardego gruntu wokół pojawili się gapie. Zaczęli klaskać i wiwatować. Podszedł do nich Vanir:
- Miło ponownie cię witać Eragonie i Saphiro. To był przepiękny pokaz. Wiele by oddało skarby by patrzeć jak dwa smoki walczą w powietrzu. A właśnie – dziwy nad dziwami! Nowy Jeździec! Nie znam twojego imienia czy twojego zielony smoku, lecz wyrażam ogromny szacunek. Tyle mam do powiedzenia, że nie wiem, od czego zacząć… - umilkł słysząc głos Kalie. Posłaniec się przepychać wśród tłumu Elfów:
- Wystarczy! – krzyknął próbując przekrzyczeć tłum, co mu się kiepsko udało – Jeźdźcy są zmęczeni! Idą do domu! Proszę o przejście! – wśród oklasków i wiwatów na cześć nowego Jeźdźca przechodzili zatykając uszy. Arag mocniej ścisnął płaszcz. Eragon pomyślał, że nie lubi tłumu i nie ma ochoty być sławny. Gdy się oddalili, a tłum rozszedł się, choć początkowo podążał za nimi, posłaniec zaczął rozmowę:
- Teraz, gdy nie ma hałasu możemy porozmawiać. Po pierwsze sam gratuluję, lecz nie będę mówił na ten temat więcej, gdyż teraz codziennie będziecie to słyszeć. Królowa chcę się z wami znowu widzieć. Jutro wieczorem.
- Nic dziwnego. – mruknął Ramos do Araga.
- Nie mamy oddzielnego domku dla ciebie Aragu, lecz…
- Będę spał w chatce Eragona.
- Tak, tak. Lecz nie ma tam łóżek dla was dwójki. – po twarzy Kalie widać, że pół go interesuje to co mówi. Cały czas patrzył, na Ramosa.
- Będę spał na podłodze. – odparł chłodno i spokojnie Arag.
- To niegodne dla Jeźdźca. To może być obrazą…
- Spokojnie. Spałem pod drzewem, spałem w takich miejscach, gdzie tylko mogłem pomarzyć o podłodze. Kiepsko jest spać, gdy ktoś chcę cię pożreć na śniadanie, prawda? To wszystko?
- Tak. To wszystko. Dobrej nocy wam życzę.
- Nawzajem. – Kalie ukłonił się i odszedł. Gdy znaleźli się w domku Arag wziął koc i położył się na podłodze.
- Znalazłeś odpowiedź na moje pytanie?
- Nie.
- To myśl. Od jutra musimy łączyć się umysłową. Też na to nie miałem ochoty.
- Królowa nie będzie zachwycona, gdy nie powiedziałeś jej o smoku.
- Nie odkryłeś przed chwilą nowego jaja smoka. Nie łatwo to przewidzieć. Poza tym potrzebujesz nowego miecza. Tym nic nie zwojujesz. A podobno miałeś Za’rocka. Żal takiej broni. Musisz mieć nowy.
- Racja. Pamiętasz słowa Solembuma? Pamiętasz o Drzewie Menoa? Teraz potrzebujesz broni. Porozmawiaj z Arya, lub z kimś innym. – stwierdziła Saphira.
- Tak, poszukam w kuźni nowego miecza.
- Ja tobie poopowiadałem część mojego życia. A ty? Nic nie wiem o twojej przeszłości.
- Dobrze. Trochę tego jest. Ominę wiele faktów. Jedne, gdyż chcę mieć je dla siebie. Inne nie pamiętam. – i zaczął długą opowieść. Saphira mu pomagała. Arag dodawał ewentualnie komentarze na przykład, gdy Ra’zackowie zniszczyli dom i zabili Garrowa syknął „Mordercy!”. Gdy usłyszał opis zbrodni w Yazuac wykrzyknął „Czyny Ugrali i Galbatorixa zostaną pomszczone! Dopilnuję tego, dopóki będę żył. A żyć będę długo!”. Gdy Eragon opowiedział o obrazie Króla, Ramos uśmiechnął się szarmancko. Wiele emocji wzbudzała opowieść. Wiele krzyków, zdumień i temu podobnych. Najbardziej zdziwiła go wiadomość o tym, że Eragon to potomek Morzana. Saphira poradziła, by ukrył miłosne przygody z Aryą, przepowiednię Angeli i wiele innych. Gdy skończył Arag podsumował:
- Miałeś dużo wrażeń. Dałeś mi do myślenia. Nie usnę zbyt szybko. – zapadła cisza. – Tęsknisz za Roranem?
- Tak. To mój prawdziwy brat. Nie mógł polecieć. Nie wiem, czemu. To podobnie dla jego dobra. Nie wierzę w to. To nie dziecko. Jest starszy ode mnie. Tak, tęsknie.
- Wiem. Trudno czasami opisać tęsknienie. Nie rób tego. Czasami słowa są niczym wobec uczuć. A teraz śpijmy. Już zaraz środek nocy. To był dla mnie wielki dzień. I muszę po nim wypocząć. Tym bardziej, że mamy wizytę z Oromisem i Królową. Dobranoc. – rzucił i usnął od razu.
- Śpijcie dobrze. Jak masz pytania, to poczekaj do jutrzejszego testu Oromisa. To dla mojego Jeźdźca był trudny dzień. Mówił mi to. Dobranoc. – powiedział milczący Ramos i przymknął oczy.
- A miałem go wypytać o tyle rzeczy Saphiro. A on usypia. Teraz tylko mogę czekać, aż sprawdzimy potencjał tak młodego Jeźdźca. Jak to możliwe? Nawet męskiego wieku według rachuby ludzkiej nie ma a już od roku jest potężny.
- Nie tobie przyszło decydować o granicy wieku. Ja cię wybrałam, gdy rok więcej liczyłeś od niego. Dobranoc. – rzuciła Saphira i obróciła się. Eragon długo myślał, lecz następnie usnął. Wreszcie jest nadzieja - pomyślał. Nadzieja na pokonanie Galbatorixa. Nadzieja powracająca wraz z Jeźdźcem.
Zobacz profil autora
Smoczy Jeździec
..::2nd League Shur'tugal::..
..::2nd League Shur'tugal::..



Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Daret (Sieradz)

PostWysłany: Nie 12:37, 16 Wrz 2007 Powrót do góry

Fanfiction nie będzie kontynuowany!
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)